Pejzaż spełnia w literaturze romantycznej szczególną rolę. Nie tylko jest, on jest - by znaczyć.

Może być rajem utraconym dla pielgrzyma, emigranta, wygnańca. O takim rozumieniu utraconego piękna pisze np. Adam Mickiewicz w "Pieśni Wajdeloty" w "Konradzie Wallenrodzie":

"Zniknęły lasy i ojczyste góry.

Myśli znużonymi ulatując pióry

Spada, w domową tuli się zacisze."

Kiedy romantyk nie może oglądać ojczystego pejzażu, wraca do niego w swojej poezji.

Tej funkcji - przypominania, wskrzeszania, zachowywania w pamięci piękna - służą opisy przyrody w "Panu Tadeuszu".

Już w I księdze epopei Mickiewicz obrazuje litewski krajobraz. Jest to jego wspomnienie, przeniesienie "duszy utęsknionej":

"Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną

Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,

Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciagnionych;

Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,

Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem".

Czytając ten i podobne opisy mamy wrażenie, że sami dostrzegamy namalowany krajobraz. Potrafimy namalować go, wręcz fizycznie odczuć.

Wśród przyrody stoi soplicowski dwór Sędziego:

"Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju,

Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju,

Stał dwór szlachecki..."

Z równym zachwytem i nabożnością przedstawia pejzaż Lenartowicz. Jest to krajobraz prowincjonalny, tzw. ojczyzna prowincjonalna, a jednak najbliższa sercu, przedstawiona w sposób wyidealizowany, sielankowy , np. w wierszach "Moje strony", "Jak to na Mazowszu", "Mały światek". Szerokie, urodzajne pola, kwieciste, pachnące łąki, krystaliczne, szumiące wody, zielone gaje - to najczęstsze motywy pejzażowe "Lirnika Mazowieckiego". Jego krajobraz jest dodatkowo zwykle skąpany w słońcu, i rozbrzmiewający śpiewem ptaków, co czyni go sielankowym obrazkiem, idylla.

Życie w zgodzie z naturą, oglądanie wschodów, zachodów słońca - napełnia człowieka radością, harmonią.

Ale często pejzaż swoim dynamizmem potęguje niepokój, wyraża ludzkie obawy, złe stany emocjonalne, nieodgadnione sfery życia.

Taki jest pejzaż orientalny w "Sonetach krymskich". Piękny, dziewiczy, monumentalny, a jednak wzbudzający u człowieka strach ("Burza"), zadumę, zagubienie w bezkresie stepów ("Stepy Akermańskie").

Bezkresna zieleń okolic dolnego biegu Dniestru u pielgrzyma powoduje nostalgię za ojczyzną, potęguje jego samotność, zagubienie w bujnej zieleni, ale i w życiu.

Dzięki poetyckiej metaforze step ożywa - staje się oceanem, wóz - łódką, a trawy -szumiącymi morskimi falami.

Krajobraz krymski jest dla pielgrzyma nową estetyką, orientalizmem. Dlatego poeta podkreśla jego cudzoziemski charakter, używając charakterystycznych słów, wprowadzając do utworów człowieka Wschodu -Mirzę. Np. w sonecie "Bakczysaraj w nocy" wschodnie niebo porównane jest do haremu, a gwiazdy to lampy. Miasto okrywa "namiot ciemności". Pobliskie góry to "olbrzymy granitu", które swoim monumentalizmem wzbudzają refleksję człowieka nad własną małością, kruchością, przemijalnością i niezmienną potęgą przyrody.

Tę potęgę dostrzega również Mickiewicz w rodzimych pejzażach. Litewskie krajobrazy z okolic Rucia, Cyryny, Świtezi, Płużyn nie zawsze tchnął spokojem i harmonią. Czasami przerażają swoją zmiennością, dynamizmem. Krajobraz w "Balladach i romansach" jest przecież częścią natury, a jej tutaj podstawową rolą jest wymierzanie sprawiedliwości, karanie człowieka za popełnione zło. Dlatego tak burzliwe są wody jeziora w "Świtezi" i Świteziance".

Pielgrzym z "Sonetów krymskich" nie potrafi w pełni cieszyć się pięknem podziwianego krajobrazu. Tęskni za krajem, czuje się samotny. Obce pejzaże potęgują tylko tęsknotę za krajobrazem "Kraju lat dziecinnych". Bogactwo i przepych orientalnej przyrody ukazanej w "Pielgrzymie" skłaniają podróżnika do następujących słów:

"Litwo! piały mi wdzięczniej twe szumiące lasy

Niż słowiki Bajdaru, Salkiry dziewice"

W otwierających cykl "Stepach Akermańskich" Pielgrzym chciałby usłyszeć w bezkresie ciszy spokojnego stepu "głos z Litwy". Jest zawiedzony, kiedy uświadamia sobie, że "Nikt nie woła".

Obce krajobrazy często skłaniają emigracyjnych poetów do nostalgii, potęgują ich smutek i samotność. Tak jest np. w hymnie Juliusza Słowackiego pt. "Smutno mi, Boże!". Oglądany przez poetę 19 października na morzu przed Aleksandrią zachód słońca powoduje u niego wielki smutek. Przepiękna "tęcza blasków promienista", ozłocone przez Boga morze nie przynoszą zapomnienia. Ten zachwyt nad pięknem natury jest bardzo bolesny. Pielgrzym widział lecące bociany, w wyobraźni chciałby więc przenieść się tam, gdzie one przylatują, chciałby podziwiać Polski krajobraz, a nie najpiękniejszy nawet zachód aleksandryjskiego słońca:

"Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,

Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem.

Widziałem lotne w powietrzu bociany

Długim szeregiem

Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,

Smutno mi, Boże!"

Romantycy są więc bardzo wrażliwi na piękno przyrody, odbierają je wszystkimi zmysłami, całą osobowością. Natura skłania nie tylko do afirmacji świata, ale przede wszystkim - do refleksji ( często trudnych, bolesnych) nad własnym życiem. Człowiek jest przecież cząstką natury. Inną wartość posiada jednak pejzaż obcy, choćby nawet najpiękniejszy, a inną - bezcenną - krajobraz rodzinny. Może być on dynamiczny, nieprzewidywalny ("Ballady i romanse") sielankowy i naiwny (poezja Lenartowicza), wizyjny, wyobrażeniowy ("Sonety krymskie", "Smutno mi, Boże"), szczegółowy, realistyczny ("Pan Tadeusz").