Ksiądz Robak - Jacek Soplica, to jedna z najważniejszych postaci, występujących w "Panu Tadeuszu".
Przemiana jego postawy jest przedstawiona jako prezentacja odmiennych postaci. Do fabuły, ale nie do akcji, należy opowieść o młodym zawadiace, który do szaleństwa kocha Ewę Horeszkównę. Uznano go za mordercę, zdrajcę ojczyzny, dlatego musiał uchodzić z ziem polskich w obce kraje. Tam stawał się powoli innym człowiekiem, aż w końcu przywdział strój mnisi i zaprzestał używania swojego dawnego miana.
Soplica w drugiej odsłonie nie ma już wiele wspólnego z dawnym sobą. Teraz jego główną cechą jest pokora, ponieważ został duchownym, żeby zmazać winy młodości. Służy ze wszystkich sił ukochanej ojczyźnie. Organizuje akcje, mające na celu ocalenie polskiej tożsamości. Nie poddaje się, kiedy Polska traci byt narodowy, ale ciągle wierzy, że może go odzyskać i robi wszystko, żeby jego marzenie stało się rzeczywistością. Warto się zastanowić, jakim on właściwie jest człowiekiem, czy zimnym draniem, czy też kornym człowiekiem, który szuka odkupienia win.
Początek jego niedoli wiąże się z miłością młodości - Ewą. Ojciec jej nie chciał oddać swojej jedynej spadkobierczyni znanemu w powiecie zawalidrodze. Nie powiedział mu tego jednak wprost, tak że tamten ciągle żywił nadzieję, chociaż z punktu widzenia Stolnika było to absurdalne. Kiedy "podano zalotnikowi czarną polewkę", można było się spodziewać strasznej reakcji kochanka. Ojciec zlekceważył przeciwnika i w ogóle nie liczył się z jego reakcją. Żył w spokoju, nie spodziewając się napaści. Klęska przyszła nagle, ale była tym bardziej druzgocząca.
Końcowe wyznanie księdza Robaka obarcza Stolnika całą niemalże winą za to, co się stało. Być może, że był on wtedy na granicy poczytalności. Nie można jednak usprawiedliwić zupełnie zachowania Soplicy, który faktycznie zabił i powinien ponieść za to karę. Myślę, że dostatecznym ukaraniem dla niego był jego własny czyn, który pogrążył go w rozpaczy i bezsensie.
Późniejsze całe życie Jacka, to próba ekspiacji, ale czy mogła ona całkowicie zmazać winę zabójstwa? Nieraz się przecież zdarzało, że zabójca żałował swojego czynu, a i tak musiał ponieść zasłużoną karę.