Jeden z autorytetów do którego się odwołuję, L. Krukowski napisał kiedyś : "Wielkie zbrodnie mogą sądzić zwykli, prości ludzie. Wielkie zbrodnie godzą przecież zawsze w nich". To bardzo ostre ale i bardzo prawdziwe słowa. Ale zastanawiam się jak one pasują do Kordiana. Bo z pewnością nie był on człowiekiem takim jak my. Jednak nie można pozwalać na wymierzanie kary tylko jednemu rodzajowi ludzi. Nie ma jednak takiej kary, która byłaby adekwatnym "zadośćuczynieniem" dla cierpień wszystkich ludzi, którzy zostali wysyłani na zsyłki do Rosji. Czy ktoś może wytłumaczyć te wszystkie oszczerstwa, którymi karmiono naród Polski. Chyba jedynym rozwiązaniem byłaby śmierć. I właśnie tak pomyślał sobie Kordian. Dlatego pojawiła się w jego głowie myśl o zemście. Ja zastanawiam się głęboko dlaczego nie pozwolić mu tego dokonać? Czy musi rezygnować z zamierzeń? W imię czego? Jakiej wyższej instancji? A może w imię sprawiedliwości i poszanowania ludzkiej jednostki? A czy Rosjanie myśleli o uczuciach tylu ludzi, których zabijali. I czy wtedy zastanawiali się nad sprawiedliwością. Dla ludzi nauki najważniejsze jest ludzkie życie. To właśnie oni starają się chronić ludzkie życie niezależnie dla kogo one należy. Nawet jeśli jest to życie zbrodniarza. Więc kto ma być ręką wymierzającą sprawiedliwość. Może Bóg? Ale przecież on nie był dla cara instancją odwoławczą. Car nie wierzył przecież w żadnego Boga. Więc jednak może zastosujemy jakieś sądy i sprawiedliwość? I kto w takim razie ma mieć władzę nad carem? Ludzie, którzy są jego podwładnymi? Cierpienie sprawiane innym ludziom powinno być odpłacane tak samo. I nie przekonują mnie żadne zapewnienia o tym, że oprawcom powinno się zapewnić godne warunki do życia w więzieniu. W życiu nie słyszałam większej bzdury.

Kordian zastanawiał się jednak za dużo. Rozważał wszystkie za i przeciw. Odbierając komuś życie przecież zabiera się na siebie odpowiedzialność za popełniony czyn. Nawet jeśli jest to odebranie życia jakiemuś zbrodniarzowi. Tak naprawdę nigdy nic nie jest jednoznaczne. Nie wiem czy pozbawienie kogoś życia coś zmieni. Czy może okazać się, że tyran zaraz będzie miał swojego następcę. Gdyby nasz bohater zdecydował się odebrać życie carowi to sytuacja mogłaby się zamienić. Teraz role mogły się zamienić. Bo po tym wszystkim to właśnie Kordian stałby się mordercą . Niejako byłby na miejscu cara. Na pewno byłby postawiony w jednym rzędzie zbrodniarzy tak jak car. A co później? Jedna zbrodnia za drugą... I tak do wywołania kolejnej wojny...

Odmienny pogląd przedstawia nam Liwiusz kiedy pisze, że : "Żadna zbrodnia nie może mieć uzasadnienia" Zastanawiam się jak rozwiązywany jest problem zabójstwa. I jaki mają na to wpływ różne okoliczności. I jak klasyfikować zbrodniarzy. Czy mamy prawo w jednym rzędzie postawić zarówno cara jak i patriotę. Czy ktoś, kto zabija jest przestępcą czy " świętym"? Wszystkie zło prowadzi nieustannie tylko do jednego. Zło prowadzi do innego zła. I tak w kółko.

Kordian sam próbował odnaleźć się w Polsce. Cała droga życiowa tego młodego człowieka to szukanie samego siebie i swojej tożsamości. Przechodził przez próbę samobójczą, aby odnaleźć spokój często i wiele podróżował. Odnalazł siebie w działalności patriotycznej. Teraz sensem dla niego nie były słowa ale czyny. Jednak cała jego osobowość zderzyła się z ciężką i niemiłą rzeczywistością. Jeśli chodzi o motywację do walki z Rosjanami to on był najbardziej do tego "zapalony". Z całej grupy pragnął w końcu rozwiązać tę sprawę. Uważam, że w jego działaniu ukryta była jakaś metoda. Pozbawienie życia cara to ratunek dla Polski i samego bohatera. Odnalazł by siebie jako gorącego patriotę. Nie musiał by już więcej szukać własnego miejsca na ziemi.

Często zastanawiam się nad tym jak ciężki to musiał być wybór. I nad tym, że każdy z nas każdego dnia musi cos wybrać. Czasami są to takie niewielkie rzeczy jak strój, fryzura, makijaż. Codzienność. Ale i zdarzają się takie dni, że trzeba nam się trochę zastanowić bardziej nad tym, co zdecydujemy. Mam tu na myśli wybór władz w kraju, albo jaką wybrać metodę wychowawczą dla dzieci itp. Bardzo ważna jest w naszym życiu umiejętność dobrej kalkulacji i podejmowania trafnych decyzji. Czyli takich, które przyniosą nam dobre zdarzenia, pomogą w przyszłości. Zgadzam się z tym, że nikt nie może przewidzieć wszystkich następstw swoich zachowań. Coś, co wydawało nam się dobre dopiero po jakimś czasie może okazać się niebezpieczne. Poza tym jeszcze nigdy nie spotkałam takiego człowieka, którego wszystkie decyzje były dobre. Ale po to mamy swoje życie, aby się uczyć. Czasami jeden błąd można naprawić i już nigdy go nie powtarzać. A czasami trzeba go kilka razy powtórzyć, żeby się czegoś nauczyć. W całym naszym życiu po prostu zdobywamy coś najcenniejszego, doświadczenie. Tego nikt nam już nie odbierze.

Mnie z łatwością przychodzi teoretyczne roztrząsanie tego jak ja postąpiłabym na miejscu Kordiana. Pewnie teraz też mogłabym odpowiedzieć za moich przyjaciół i rodzinę. Ale nie wiem co by się stało jakbym znalazła się tam właśnie wtedy. Niedaleko łóżka cara z myślą, że zaraz mam odebrać mu życie. I to jeszcze takiej osobie. I pewnie mieszałyby się we mnie różne sprzeczne zdania. Dobrze jest rozprawiać nad czymś siedząc w ciepłym i wygodnym fotelu. Co innego, kiedy jest się na miejscu i o mojej przyszłości decydują sekundy. Nie zazdroszczę Kordianowi tej całej sytuacji. Ja nie wiem jakbym postąpiła w takim momencie.