Widzenie ks. Piotra i Wielka Improwizacja to dwa spojrzenia na sprawy Boga, narodu i cierpienia - raz z perspektywy pokornego sługi Bożego, a raz - natchnionego, romantycznego poety Konrada.

Improwizując, Konrad próbuje sprowokować Boga do pojedynku, dialogu. Daje temu wyraz, krzycząc: "Ty, Boże, ty naturo! Dajcie posłuchanie / muzyka to was godna i godna śpiewania". W zdaniu tym zawarta jest ponadto wizja zrównania poety z Bogiem. Konrad potwierdza taką wizję Boga i twórcy, nazywając siebie mistrzem, uzurpując sobie prawa do boskich gestów nakładania dłoni. Bohater nawiązuje do renesansowej koncepcji Boga-artysty (Deus-artifex), jednak nie traktuje Go jako ojca artystów, a raczej prekursora. Udowadnia to, mówiąc, że urodził się twórcą, a następnie pytając: "Czyś Ty mi dał, czy wziąłem, skąd i Ty masz (...)". Czując się równy Bogu, Konrad prosi Go o władzę nad duszami ludzkimi, argumentując to swoimi umiejętnościami jako poety, do rządzenia uczuciami. Zdaje się także pytać Boga-artystę o to, czy wykorzystał w najlepszy możliwy sposób moc, którą Ten posiadł - stawia w ten sposób pytanie o to, czy żyjemy w najlepszym ze światów (nawiązując do oświeceniowej polemiki Woltera i Leibniza), a nawet idzie o krok dalej - sądzi, że stworzyłby lepsze dzieło niż sam Bóg.

Prosząc o władzę, Konrad, z coraz większą desperacją wzywa Boga, posuwając się nawet do bluźnierstwa. Zupełnie inny stosunek do Boga ma ksiądz Piotr - uważa się za proch przy Stwórcy, za osobę niegodną dialogu z Bogiem. Wzorową, chrześcijańską postawę swojego bohatera sygnalizuje Mickiewicz już w jego imieniu - Piotr, czyli skała (aram. Kefas) - osoba o niewzruszonym, stabilnym kręgosłupie moralnym, kierująca się w życiu moralnością chrześcijańską. Mickiewicz zdaje się również nawiązywać do historii męczeństwa św. Piotra, który stwierdził, że nie jest godzien umierać tak, jak Chrystus. Kolejnym potwierdzeniem pokory ks. Piotra jest jego pozycja przy modlitwie - leżenie krzyżem.

W nagrodę za swoją pokorę, ksiądz Piotr ma widzenie, które można postrzegać jako swoistą formę teofanii. Ukazuje mu się wizja Mesjasza, przeznaczonego do wielkiego celu, jakim jest odkupienie. Dalszą część owego profetycznego widzenia można rozumieć dwojako: po pierwsze, można postrzegać naród polski, jako Chrystusa narodów, po drugie - doszukiwać się można istnienia męża opatrznościowego wśród Polaków. Nierozstrzygalności tej zagadki dowodzić mogą odmienne interpretacje cytatów z tekstu - "krew jego dawne bohatery" rozumieć można jako trwanie w tradycjach przodków (Naród jako potomstwo bohaterów), jak także stanowić może nawiązanie do mickiewiczowskiego ideału wychowywania przedstawionego także w Konradzie Wallenrodzie (cyt. "z tej pieśni (...) zrodzi się mściciel naszych kości"). Podobnie fragment o niekoronowanym mężu stojącym na trzech koronach rozumieć można jako naród rozdarty pomiędzy trzech zaborców, ale także jako nawiązania do obywatela Rzeczpospolitej Trojga Narodów.

Nadejścia Mesjasza oczekuje również Konrad. Upatruje Go w sobie, chociaż rozumie, że nie będzie w stanie przekazać ludowi pełni tego, co czuje ("Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie"). Konrad dostrzega, że artysta jest zawsze samotny, że niemożliwym jest zagwarantowanie właściwego zrozumienia treści przekazu. Tropem tym pójdzie wiele lat później Jacek Kaczmarski w piosence pt. "Mury". Zrozumienie swojej bezsilności jako poety popycha Konrada do próby zdobycia władzy nad duszami, którą uważa za najdoskonalszą formę rządzenia. Na początku Improwizacji buntuje się przeciw Bogu jak Prometeusz, będąc w pełni przekonanym o słuszności swoich roszczeń. Następnie przekształca się w Samsona, w osobę gotową do poświęcenia wszystkiego w imię przyjętego celu, aby na końcu stać się Lucyferem bluźniącym Bogu. Postawa ta jest skrajnie różna od wizji Mesjasza przedstawionej w widzeniu ks. Piotra - od Mesjasza Chrystusa. Konrad zarzeka się o miłości do swojego narodu, jest to jednak miłość zaborcza, czego dowodem są słowa "A jeśli się sprzeciwią / Niechaj cierpią i przepadną". Taka postawa pozwala mniemać, że najwyższą wartością w świecie Konrada jest on sam.

Reasumując, odmienne sposoby postrzegania świata u ks. Piotra i Konrada wynikają z różnic charakteru. Konrad, jako jednostka wybitna, twórca, narażony był na pokusę grzechu pychy - pokorny kapłan, który w życiu opierał się przede wszystkim na Bogu, uniknął tragicznego hybris, za co otrzymał nagrodę os Stwórcy. Ks. Piotr potrafił spojrzeć na naród, Konrad - potrafił widzieć naród tylko w odniesieniu do swojej osoby. Pozbawiony jasnego kodeksu etycznego, miotał się między dobrem a złem jak w średniowiecznym moralitecie, by w końcu ulec diabłu i paść bez ducha.