Utwór jest osobistym, intymnym wyznaniem poety. Posiada budowę listu adresowanego do kobiety, którą kocha. Dostarczycielem tych wyznań ma być "biały gołąb smutku". Adresatka wiersza wydaje się być dobrze znana poecie. Powie on:

"Wiem, kiedy płaczesz w cichej komnacie zamknięta

Wiem, o jakiej godzinie wraca bólu fala ..."

Zaskakujące wydaje się być fakt, że kobietą do której adresowany jest list to okazuje się być matką poety.

Podmiot liryczny wiersza jest wędrowca, tułacz pozbawiony domu i bliskich. Dowiadujemy się, że Słowacki przebywał wówczas daleko ojczyzny i wielokrotnie wyznawał, że za nią tęskni. Jedyne co mu pomaga i podtrzymuje na duchu jest pamięć o znajomych, ukochanych miejscach, czy o domu za którym tęskni najbardziej. Tęskni za mamą, dlatego próbuje sobie ją przypomnieć:

"Wiem, gdzie malować myślą twe oczy i postać

Między jakimi drzewa szukać białej szaty".

Niektóre fragmenty wiersza, przyozdobione metaforycznymi opisami mogą świadczyć o tym, iż podmiot liryczny doskonale pamięta rodzinne miejsca:

"Potem jezioro z niebem dzielić na połowę,

W dzień zasłoną gór jasnych, w nocy skał szafirem".

Słowacki mimo że sam bardzo cierpi z powodu swojej tęsknoty, przyznaje, iż przynajmniej może sobie wszystko przypomnieć, "namalować" jeszcze raz ukochane miejsca w wyobraźni. Natomiast matka nie może tego zrobić, nie wie gdzie tak naprawdę jest jej syn:

"Ale ty próżno będziesz krajobrazy tworzyć ..."

Dlatego, aby wynagrodzić to mamie sam rysuje przed nią obrazy miejsc, w których zmuszony jest przebywać. Tylko to może dla niej zrobić, ponieważ ubolewa, że już nigdy mogą się nie spotkać. Bardzo się tego boi, ale tak naprawdę pozostaje nadzieja nawet jeśli wie, iż:

"(...) choć się nigdy, nigdzie połączyć nie mamy ..."

Utwór opiera się na antytezie i kontraście. Autor bowiem niejednokrotnie przyznaje "wiem", natomiast "ty nie wiesz".

Sytuację w jakiej znajduje się podmiot liryczny podkreślają sformułowania nazywające i odzwierciedlające niestałość, zniszczenie, siłę: "tworzyć", "zwalić i położyć". Jego melancholię odzwierciedlają natomiast wyraziste metafory, np.: "włosem deszczu skałom wieńczyć głowę", czy też epitety: "gołąb smutku".

Autor zdając sobie sprawę, że rozłąka z matką, z ojczyzna najprawdopodobniej nigdy się nie skończy, wciąż ma nadzieję na zmianę tej sytuacji. Jest przekonany również, że nigdy nie skończy się także jego miłość zarówno do matki jak i Polski. Nawet fakt, że przebywa tak daleko nie może tego zmienić.