Romantyzm to bardzo burzliwy okres w historii Europy. Już sama data początkowa epoki jest datą wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Wiek dziewiętnasty to czas walki o "prawa człowieka" i tworzenia się nowych demokracji. Zmiany w systemie społecznym następowały na ogół gwałtownie, na drodze zbrojnych zrywów. W tym czasie następował także rozwój przemysłu, powstawały liczne fabryki, przynoszące ogromne zyski swoim właścicielom. Hierarchia społeczna oparta dotąd na urodzeniu została zastąpiona przez nowy porządek społeczny oparty na różnicach majątkowych. Rzesze robotników żyjących na kraju nędzy buntowało się przeciwko własnej biedzie i burżuazyjnemu przepychowi. Do równości dążono poprzez rewolucję, przez zbrojne wystąpienia.

Literatura tego okresu byłą żywo zaangażowana w przemiany społeczne, szukała odpowiedzi na pytanie o słuszność rewolucji, o prawo do dochodzenia swoich praw siłą. Francja osiągała piękne cele: "Wolność, równość, braterstwo", jednak liczba ofiar, jakie pochłonęła rewolucja każe podważać sens takiej walki. Polska była wówczas w szczególnej sytuacji politycznej, pozbawiona autonomicznego bytu, dążyła przede wszystkim do odzyskania niepodległości. Gwałtowne zrywy Polaków temu właśnie miały służyć. Nie zmienia to faktu, ze społeczeństwo polskie także było podzielone. W powstaniach brali udział szlachetnie urodzeni, chłopów czy mieszczan nie angażowano do walki o wolność. Ale chłopi i robotnicy pragnęli przede wszystkim poprawy swojego bytu.

Zygmunt Krasiński pochodził z rodu arystokratycznego, jego ojciec był zagorzałym przeciwnikiem wszelkich wystąpień tak rewolucyjnych jak i narodowych, a syn pozostawał pod jego silnym wpływem. Jednak problematyka przemian społecznych żywo interesowała Zygmunta Krasińskiego, jako jeden z naczelnych poetów, jeden z trzech wieszczów musiał się jakoś do owej kwestii ustosunkować. "Nie -Boska Komedia" jest właśnie głosem w sprawie rewolucji społecznej. Jest to głos bardzo świadomy i wyważony. Stanowisko Krasińskiego nie jest jednostronne, dostrzega on racje obu stron, u obu stron dostrzega tez dążenia, które je degradują i skazują na klęskę moralną.

Krasiński był historiozofem, w dziejach ludzkości dostrzegał odwzorowanie ładu Bożego, jego zdaniem Bóg czuwa nad przebiegiem dziejów, by wszystko toczyło się zgodnie z Jego planem. Ludzie popełniają ogromny grzech, chcąc ów ład naruszyć. Człowiek nie ma prawa ingerować w wyroki boskie. A rewolucja jest właśnie taką ingerencją, grzechem przeciwko Bogu i ludziom. Krasiński uważał rewolucje za wielkie zło, ale zło nieuchronne. Dostrzegał krzywdę społeczna najniższych warstw społecznych, przede wszystkim chłopów, którzy od wieków są wyzyskiwani przez panów. Lata niesprawiedliwości doprowadziły ludzkość do takiego punktu, z którego już nie można zawrócić. A jednak rewolucja nie jest sprawiedliwa, Krasiński przyznaje rację argumentom obozu Pankracego, ale nie jego metodom. Rewolucja zawsze jest złem, ponieważ przynosi śmierć.

Rewolucjoniści mają racje dążąc do wyzwolenia się spod ucisku panów, ale nie wolno im tego robić na drodze zbrojnej. Krasiński przedstawia rewolucjonistów jako ludzi zachłannych, żądnych krwi, pragnących odwetu. Największym grzechem Pankracego, przywódcy tego obozu, jest fakt, ze nie posiada on wizji nowego ładu. Potrafi tylko zniszczyć ten dotychczasowy. Jednak nie wystarczy zburzyć obecnego porządku, trzeba jeszcze umieć zbudować nowy , sprawiedliwy świat. Tego rewolucjoniści już nie potrafią, są ogarnięci chęcią zemsty, cel , jaki im przyświeca, jest egoistyczny i grzeszny, brak pozytywnej idei degraduje ich moralnie

Jednak ich przeciwnicy, arystokracja również nie pozostają bez winy. Przez wieki uciskali swych poddanych. Pogardzali nimi, nie traktowali z szacunkiem należnym każdemu człowiekowi. Dopóki czuli się silni, nie dbali o chłopów. Dopiero kiedy ci podnieśli na nich rękę, arystokraci poczuli strach, zaczęli się zastanawiać nad przeszłością, jednak stanęli do walki.

Ostatnia scena dramatu przedstawia rozmowę Pankaracego i jego ucznia Leonarda. Rewolucjoniści odnieśli zwycięstwo, pokonali arystokratów, okopy świętej Trójcy, ostatnia ostoja wroga została zdobyta. Pankracy jako jedyny z obozu rewolucjonistów ma świadomość, ze teraz trzeba zbudować nowy ład, ze świat trzeba odbudować. Jednak Pankracy nie wie jak miałby wyglądać ten nowy porządek. Czuje ogromną dumę ze zwycięstwa. Jednocześnie pogardza swoimi towarzyszami, widzi w nich bezmyślny i okrutny motłoch. On nie walczył o ich wolność, tak naprawdę oni nie mieli dla niego większego znaczenia, byli środkiem do pokonania arystokratów i osiągnięcia władzy. Teraz, kiedy cel został już osiągnięty, Pankracy skupia się na swojej wizji nowego świata.

Podczas rozmowy z Leonardem nagle do Pankracego dociera poczucie obecności kogoś jeszcze, rozgląda się nerwowo i dostrzega znak na niebie, który budzi jego ogromne przerażenie. Oto ukazuje mu się Chrystus, jest to obraz Chrystusa Mściciela, który przynosi karę grzesznikom. Obraz ten ukazuje się tylko Pankracemu, Leonard nie widzi niczego i nie rozumie, co stało się jego panu. Próbuje mu zasłonić oczy, ponieważ Pankracy krzyczy, że światło go oślepia, ale przed tym blaskiem nie może się ukryć.

Pankracy umiera na rękach Leonarda, a jego ostatnie słowa brzmią: "Galilee, vicisti!".

Owa ostatnia scena stanowi komentarz do całości utworu, jest wyrazem przekonania Krasińskiego o Boskim porządku dziejów. Oto człowiek naruszył Boży plan, czuł się zbyt dumny i zbyt mocny, sądził, ze sam może zmieniać bieg historii, za to poniósł karę. Sam Bóg zstępuje , by ukarać zuchwałych. Klęskę ponoszą oba obozy. Arystokraci przegrywają militarnie, zostają pokonani w walce. Ale ich klęska ma też wymiar ideowy. Hrabia Henryk zostaje opuszczony przez towarzyszy, których ogarnął strach, zostaje sam na polu walki, a w końcu popełnia samobójstwo, przeklinając poezje, której hołdował całe życie. Hrabia Henryk był przede wszystkim poeta, swej sztuce poświecił wszystko, także rodzinę. W chwili śmierci zrozumiał, że popełnił błąd, ze całe jego życie było błędem. Zaprzedał się poezji, ale byłą to poezja fałszywa.

Także Pankracy ponosi ideowa klęskę, choć zdołał pokonać arystokratów. On również nie walczył w słusznej sprawie, tak naprawdę nie zależało mu na sprawiedliwości społecznej, pragnął raczej udowodnić swoją rację. Pogardza motłochem, któremu przewodzi nie mniej niż arystokracja. Dostrzega niesprawiedliwość toczącej się walki, ale zamierza jej przerwać.

Krasicki stara się oddać sprawiedliwość, przedstawiając racje obu stron, obu stronom nie szczędzi też krytyki. Arystokraci przez lata dbali o rozwój państwa, strzegli granic, tworzyli kulturę, dbali też o interesy ludu. Jednak nie brakowało i nadużyć, lud cały czas żył w biedzie, podczas gdy panowie pławili się w dostatku. To, co zdaniem Krasińskiego przemawia na ich korzyść, to obrona wiary chrześcijańskiej. Rewolucjoniści to ludzi małostkowi, opętani żądzą odwetu i użycia. Głodni i wynędzniali, po latach upokorzeń pragną tylko zemsty, za wszelką cenę. Nie mają żadnego planu, na ślepo gnają tam, gdzie prowadzi ich Pankracy.

W ujęciu Krasińskiego rewolucja nie przynosi żadnych korzyści. Obalenie porządku za cenę setek ofiar, jest zbrodnią. Szczególnie, ze po zniszczeniu dawnej arystokracji rodzi się nowa. Rewolucja nie dąży do zniesienia ucisku i niesprawiedliwości, zmieniają się tylko strony, teraz o rewolucjoniści będą gnębić słabsze klasy. Osie podziału nie znikną.