Renesans był epoką w dziejach kultury europejskiej trwającą od XIV do końca XVI wieku. W tym okresie wiele rzeczy się zmieniło, odnowiło i odrodziło w stosunku do poprzedzającego go średniowiecza. Przede wszystkim odrodził się człowiek. Porzucono wreszcie średniowieczny ideał ascezy, a zaczęto podkreślać godność osoby ludzkiej i wartość jej ziemskiego życia. Ludzie przestali wchodzić w konflikty między sobą i z całym światem. Teraz "szukali" samych siebie, próbowali siebie poznać i zrozumieć. Ludzie renesansu, postępując w myśl słów starożytnego rzymskiego komediopisarza Terencjusza (II w. p.n.e.): "Homo sum et nihil humanum a me alienum esse puto" ("Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce"), żyli pełnią życia, wyzwoleni od strachu przed szatanem. Boga traktowali jak swojego przyjaciela. Dla piszących wówczas poetów, którzy chcieli być osobami wszechstronnymi, najważniejsza stawała się sława, doczesna lub pośmiertna (przypomnijmy, że w średniowieczu najczęściej tworzono anonimowo, "ku chwale Boga"). Przez całe życie dążyli oni do wybudowania sobie pomnika trwalszego niż ze spiżu (jak pisał już w starożytności Horacy). Przywołajmy chociaż gorącą prośbę Jana Kochanowskiego skierowaną do muz:
"Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną,
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną."
/"Ku Muzom"/
Renesans był okresem w dziejach ludzkości, w którym podziwiano człowieka. Teraz to on był stawiany w centrum zainteresowania i jemu wszystko podporządkowywano (antropocentryzm). Pierwszym artystą, który już pod koniec średniowiecza umieścił człowieka w centrum, był Dante Alighieri. Przypomnijmy sobie jego "Boską Komedię" opisującą historię wędrówki głównego bohatera, utożsamianego z autorem, po zaświatach: piekle, czyśćcu i raju. Kolejni twórcy podjęli temat i w swoim utworach starali się dawać innym rady dotyczące tego, co powinno się robić i jak powinno się żyć, aby np. być szczęśliwym i osiągnąć życie wieczne. Tworzono przykłady idealnego gospodarza (szlachcica - ziemianina), patrioty, czy mędrca. Dostrzegano także pojawiające się coraz liczniej problemy dotykające państwo i starano się uświadamiać obywatelom, do czego może to prowadzić.
Poruszając temat renesansowego sposobu patrzenia na człowieka, warto odwołać się do twórczości najwybitniejszego polskiego humanisty, Jana Kochanowskiego. Pisane w zasadzie przez całe życie "Fraszki" (ponad trzysta utworów zebranych w trzy księgi), wyraźnie określają jego stosunek do świata. Ich tematyka dotyczy głównie człowieka i jego spraw. Fraszki przedstawiają również życie dworskie, stosunki społeczne oraz aktualne wydarzenia. Z lektury tych utworów wyłania się nam podmiot liryczny - poeta, który jest człowiekiem mądrym, dobrze wykształconym, oczytanym oraz bardzo wrażliwym na otaczającą go rzeczywistość. W jednej z fraszek zatytułowanej "Do fraszek" Kochanowski sam stwierdza, że: "Fraszki nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje, / W które ja wszytki kładę tajemnice swoje". W utworach tych wyraźnie zaznaczona jest afirmacja życia, zachwyt nad światem i wielki optymizm charakteryzujący ich autora. Część z nich utrzymana jest w poważnym tonie, ale większość zawiera dowcipną i humorystyczną krytykę niektórych postaw życiowych, przeprowadzoną z dużą wyrozumiałością i życzliwością. A wszystko dlatego, że głównym celem fraszek było bawienie i rozweselanie odbiorców.
Duża część fraszek powstała w okresie dworskim Jana Kochanowskiego. Malują one obraz życia na dworach magnackich i królewskim ówczesnej Rzeczypospolitej oraz kreślą wizerunki przebywających tam ludzi. Wszystkie fraszki można podzielić na trzy główne grupy. Pierwszą z nich stanowiłyby żarty i kpiny zaczerpnięte z codzienności oraz teksty opisujące zabawy szesnastowiecznej szlachty. Czarnoleski poeta nie stronił od zabaw i wszelkiego rodzaju rozrywek. Lubił się bawić, śmiać i kpić z siebie samego i ze znajomych. Warto tu przytoczyć chociażby fraszkę biesiadną "O doktorze Hiszpanie". Kolejnymi ciekawymi fraszkami żartobliwymi są dwa utwory charakteryzujące się kąśliwą ironią na temat ówczesnego duchowieństwa: "O kapelanie" i "O kaznodziei". Satyrę obyczajową można zauważyć również w utworze "Na Konrada", w której Jan Kochanowski opisuje uczestnika jednej z zabaw zadziwiająco milczącego i skupiającego się wyłącznie na jedzeniu.
Drugą grupę tworzą fraszki mówiące o ludzkich uczuciach i emocjach, w tym głównie o miłości. Zaliczyć tu można np. "O miłości" i "Do Hanny". W pierwszym przywołanym utworze podmiot liryczny stwierdzam, że prawdą jest to, iż przed miłością nie można uciec. Człowiek w czasie ucieczki może liczyć tylko na własne nogi, podczas gdy Amor ma skrzydła i bez najmniejszego trudu go dogoni, a potem z łatwością ugodzi go strzałą. "Do Hanny" z kolei jest lekkim erotykiem. Osoba mówiąca zwraca się do tytułowej Hanny i prosi ją, aby zamiast pierścienia z zimnym diamentem oddała mu swe gorące serce.
Do trzeciej grupy zaliczymy fraszki refleksyjne i filozoficzne. W nich to Kochanowski rozważa o życiu i sensie istnienia. We fraszce "O żywocie ludzkim" pisze:
"Fraszki to wszystko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszystko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom.
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom".
W drugim utworze opatrzonym tym samym tytułem poeta przedstawia świat jako teatr, w którym człowiek jest tylko aktorem grającym jedynie przez krótką chwilę. Reżyserem tego specyficznego przedstawienia jest Bóg, który kieruje człowiekiem jak marionetką. Podobnie jest w tekście "Człowiek Boże igrzysko". W czasie przeprowadzki do Czarnolasu Kochanowski napisał fraszkę autobiograficzną "Do gór i lasów". Próbuje w niej w sposób migawkowy zrekonstruować najważniejsze wydarzenia ze swojego życia. Pisze o podróżach, studiach, udziale w wyprawie wojennej Zygmunta Augusta i swoim życiu dworzanina. Utwór kończy się słowami: "Dalej co będzie? Srebrne w głowie nici, / A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci". Stwierdzenie to nawiązuje do epikurejskiej maksymy "carpe diem", czyli chwytaj dzień. Jedną z najbardziej znanych fraszek czarnoleskiego poety na zawsze chyba pozostanie "Na zdrowie". Utwór ten zawiera pochwałę zdrowia jako najcenniejszej wartości w życiu każdego człowieka. Daje nam ono radość, przedłuża młodość i gwarantuje szczęście. "Ślachetne zdrowie, / Nikt się nie dowie, / Jako smakujesz, / Aż się zepsujesz […]".
O ile "Fraszki" możemy uznać za swoisty pamiętnik poety, o tyle cykl "Pieśni" przedstawia jego program poetycki i filozoficzny, w którym poeta stara się dopowiedzieć na pytanie, jak żyć, aby być szczęśliwym. Kochanowski pisał go przez ponad 20 lat. Wzorował się głównie na Horacym, od którego zaczerpnął nazwę i formę gatunku oraz życiową filozofię. Podobnie jak antyczny poeta rzymski i Jan Kochanowski kierował się w swoim życiu zasadą tzw. złotego środka. Łączył ze sobą elementy filozofii epikurejskiej i stoickiej i dodatkowo wplatał do nich chrześcijanizm.
Epikurejczycy odrzucali lęk przed śmiercią, głosili radość z każdego dnia (słynne hasło "carpe diem" - chwytaj dzień) i wiarę we własne siły. Cenili uroki życia, a także umiar i skłonni byli zrezygnować z przyjemności, by nie odczuwać cierpienia. Z kolei stoicy za najwyższą wartość uznawali cnotę. Odrzucali namiętności i emocje, głosili hart ducha, równowagę psychiczną, trzeźwość umysłu i spokój wobec radości i nieszczęść życiowych. Według stoików osiągnięciem szczęścia jest osiągnięcie równowagi i kierowanie się rozumem a nie uczuciem.
Jan z Czarnolasu uważał, że stoickie opanowanie i rozum powinny być uzupełniane radością życia głoszoną przez epikurejczyków. Taką postawę zawarł w swoich pieśniach. Przywołajmy chociaż dwie "Pieśni IX" z "Księgi Pierwszej" i "Księgi Wtórej", które są próbą odpowiedzi na pytanie: jak żyć, żeby być szczęśliwym? Kochanowski zwraca w nich uwagę na to, że człowiek powinien zachowywać spokój i rozsądny dystans wobec zmian Fortuny, której wyroki są nieodgadnione:
"U Fortuny to snadnie,
Że kto stojąc upadnie;
A który był dopiero u niej pod nogami,
Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami."
Nie warto poświęcać życia na zastanawianie się nad przyszłością. Należy żyć każdym bieżącym dniem, bo co ma nas spotkać i tak nas spotka. Na wyroki boskie nic nie poradzimy i musimy pogodzić się z losem i przeznaczeniem.
Wpływ filozofii stoickiej widać wyraźnie w drugiej "Pieśni IX (Nie porzucaj nadzieje, jakoć się kolwiek dzieje…)". Poeta czarnoleski nawołuje, aby nie tracić nadziei, gdyż nawet przyroda nie poddaje się zniechęceniu. Jako przykład Kochanowski przytacza przemijanie pór roku. Życie bowiem jest ciągłym przeplataniem się radości i smutków. Poeta przypomina człowiekowi, że los to koło Fortuny: "Lecz na szczęście wszelakie / Serce ma być jednakie". Jest to realizacja zasady złotego środka. Ostatnie słowa mówią o wielkiej mocy wiary i zaufaniu Bogu: "A kto mu kolwiek ufa, nie zaginie".
"Pieśń XX (Miło szaleć kiedy czas po temu…)" również przedstawia epikurejsko-stoicki model życia. Pojawia się tutaj znana już z "Fraszek" metafora świata jako teatru, w którym człowiek jest tylko aktorem - marionetką kierowaną przez Boga - Stwórcę i odgrywającą napisaną dla niego rolę. Przeciwwagą dla wyborów Fortuny jest epikurejska zasada "carpe diem": "Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady…". Poeta nie pojmuje ten zasady jedynie w hedonistycznym wymiarze, czyli zachęty wyłącznie do zabawy, lecz nakłania do rozsądku w korzystaniu z uroków życia. Miło szaleć, ale tylko wtedy, kiedy jest ku temu czas. Tylko wówczas można osiągnąć harmonię w życiu, która daje szczęście.
W epoce następującej po renesansie, baroku, zmienia się sposób patrzenia na człowieka. Wówczas ujawnia się jego wewnętrzne rozdarcie. Człowiek znowu uchylał się w cień, był wewnętrznie rozdarty (konflikt polegający na jego jednoczesnej wielkości i znikomości), zawieszony między nicością a nieskończonością (filozofia Pascala). "Człowiek jest tylko trzciną najwątlejszą w przyrodzie, ale jest trzciną myślącą. […] Nieco mgły, kropla wody starczy, by go zabić. Lecz niechby był zgnieciony przez wszechświat cały, to jeszcze byłby szlachetniejszym od tego, co go zabija: gdyż on wie, że umiera […]. Cała tedy godność nasza leży w myśli". Wszędzie można odczuć niepokój i zwątpienie, jakie towarzyszyły ówczesnym ludziom. Wątpiono przede wszystkim w doczesne wartości, ciągle rozważano o rzeczach ostatecznych. Ludzie mieli poczucie istnienia w nietrwałym świecie. Nagle musieli wybrać sobie religię, a więc zadecydować ostatecznie o swoim losie, zbawieniu lub potępieniu. Nie wszyscy jednak potrafili udźwignąć ciężar wyboru. Coraz bardziej tracono wiarę we własne możliwości. Dodatkowo dochodzi do rozdźwięków i konfliktów pomiędzy nauką a Kościołem, który surowo tępił nowe odkrycia, podważające do tej pory uznawane teorie (np. odkrycia Kopernika i Galileusza). Dochodziło nawet do tego, ze palono na stosach heretyków.
W baroku na plan pierwszy wysuwała się sztuka. Szukano nowych odpowiedzi na to, kim jest człowiek i jaki on jest. Gdy załamał się renesansowy optymizm, uporządkowana sztuka klasyczna coraz mniej odpowiadała nowej, chaotycznej rzeczywistości. Dlatego nastały wówczas niepokój, niepewność i niewiara w możliwości człowieka zaczęto przedstawiać w nowych, początkowo trudnych w odbiorze i skomplikowanych formach. Sztuka barokowa przytłacza wielkością ozdobników, charakteryzuje się też brakiem symetrii, kontrastowymi barwami i kształtami. W literaturze głównymi tematami stały się: śmierć, przemijanie i miłość. Powstałe wówczas utwory opierały się na niezwykłym, często zaskakującym koncepcie (pomyśle), występowało w nich wiele metafor, pytań retorycznych, antytez, przestawnych szyków, długich zdań i oksymoronów. Dążono przede wszystkim do olśnienia i zaszokowania czytelnika.
Jednym z prekursorów baroku, piszącym jeszcze w czasach w renesansu, był Mikołaj Sęp-Szarzyński. W 1601 roku, już po śmierci poety, brat wydał jego tomik "Rytmy abo wiersze polskie". Przynosi on inną wizję świata niż ta, którą przedstawiano w odrodzeniu. Porządek w kosmosie został teraz zastąpiony chaosem. Cały czas toczy się ostra walka pomiędzy Bogiem a Szatanem o ludzką duszę. Wszystko jest w ciągłym ruchu. Człowiek uparcie walczy ze światem i z samym sobą, ze swoim ciałem, które zazwyczaj chce czegoś innego niż dusza ("Sonet IV. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem".). Stara się uciec przed śmiercią, która "tuż za nami spore czyni kroki". W końcu staje się znużony podejmowanym wysiłkiem. Oczekuje spokoju, jakiejś stałości i szczęścia. Jednak są to marzenia niemożliwe do spełnienia, gdyż jego losem jest właśnie dręczący go niepokój, ruch i walka. Nie może on przed tym uciec, choćby nie wiem jak próbował. Z czasem uświadamia sobie beznadziejność swojej sytuacji i własną słabość:
"Cóż będę czynił w tak straszliwym boju
wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?"
/"Sonet III"/
Człowiek Sępa-Szarzyńskiego musi dokonać wyboru. Albo wybierze Boga, albo świat, czyli "niestałe dobra". Według poety Bóg może i jest daleki i milczący, ale cały czas pozostaje miłosierny. To w nim powinno się szukać ocalenia, gdyż tylko on jest trwały i przez to powinien być celem ludzkiego istnienia. Sensem ludzkiego życia jest także miłość, przy czym należy tutaj odróżnić miłość ludzką, mało wartą, gdyż skierowaną do rzeczy materialnych, przemijających, od miłości do Boga, najwyższej miłości. Widać zatem wyraźnie, że Mikołaj Sęp-Szarzyński "zakreślił inne niż w renesansie horyzonty wiedzy o człowieku. Obserwacje ludzkiego miejsca na ziemi i ziemskiej drogi życia podporządkowane zostały pytaniom o cel i sens tej drogi, o systemy wartościowania, o wewnętrzną wolność człowieka. Renesansowy gnostycyzm został poddany rewizjom".
Kolejny znany twórca barokowy, Jan Andrzej Morsztyn, w sposób mistrzowski stara się w swoich tekstach ukryć lęk przed otaczającym go zewsząd chaosem. W pisanych przez siebie wierszach nie stawia też tak charakterystycznych dla poetów metafizycznych pytań o naturę Boga, świata i człowieka. Nie stara się on nawet przedstawiać rzeczywistego świata. Kreowany przez poetę świat pozbawiony jest wartości moralnych. Zamiast dobra i zła liczy się w nim piękno i brzydota, czyli wartości estetyczne. Często podejmowanym przez niego tematem była miłość, gdyż uważał, że tylko ona jest jedynym trwałym zjawiskiem. Jego utwory miłosne są chłodne i wyrafinowane (poetyka marynistyczna). Tylko z pozoru wydają się też być błahymi, gdyż tak naprawdę przebija się przez nie lęk przed nicością. Morsztyn często zestawia miłość z cierpieniem i ze śmiercią (np. "Do trupa"). Ta ostatnia była dla niego krokiem w całkowitą pustkę.