Prawie każdy pisarz w swojej twórczości stara się określić co to takiego jest szczęście. Dla mnie jednak najpiękniejsza i najbardziej odpowiadająca definicja została stworzona przez filozofa Władysława Tatarkiewicza w jego traktacie "O szczęściu". Otóż nazwał je on "poczuciem zadowolenia płynącego z właściwego życia". Definicja ta jest na pozór prosta nie będąca niczym zaskakującym. Na pozór, gdyż jeśli zastanowimy się nad znaczeniem słów "zadowolenie", "właściwe życie" wtedy odkryjemy, że mogą być one różnorodnie rozumiane, przez co i pojęcie, które sobą definiują może mieć różną wykładnię. Każdy człowiek inaczej może patrzeć na te sprawy. Dla jednego właściwym życiem może być to polegające na zdobywaniu coraz to większych pieniędzy, dla innego spełnianie wszelkich swoich życiowych zachcianek i przyjemności, jeszcze inny starać się będzie pogrążyć w modlitwie, czy kontemplacji. Dlatego wydaje mi się ważne by pamiętać o zachowaniu umiaru, czyli słynnego "złotego środka", który tak propagowali w swojej twórczości renesansowi pisarze. Wiele z takiego podejścia do życia znajdziemy w pieśniach Jana Kochanowskiego, który mówił nie tylko o szczęściu, jako abstrakcyjnym stanie, ale i o życiu w którym może się ono przejawiać. Na pewno nie mówił o tym by ulęgać wszelkim namiętnościom i spełniać wszystkie swoje zachcianki. Opowiadał się raczej za łagodnym epikureizmem, który zakładał raczej próby powstrzymania większości pragnień niż zaspokajania ich bezmyślnie. Człowiek nie jest dowiem prostym zwierzęciem, lecz istotą stworzona do wyższych zadań:
"I szkoda zwać człowiekiem, kto bydlęce żyje
Tkając, lejąc w się wszytko, póki zstawa szyje;
Nie chciał nas Bóg położyć równo z bestyjami:
Dał nam rozum, dał mowę, a nikomu z nami".
Ważnym dla człowieka renesansu celem była próba znalezienia się w takim stanie by spokojnie smakować i chwalić dane mu życie. Tutaj też pojawiają się elementy myśli stoickiej, zalecającej spokój myśli i emocji, tak "by na szczęście wszelakie serce człowiek miał serce jednakie". Najlepiej jeżeli mógłby to czynić w gronie bliskich swojemu sercu przyjaciół. Taki właśnie moment, ukazał Mistrz z Czarnolasu w pieśni "Chcemy sobie być radzi". Początkowe wersy tego utworu to poetyckie wezwanie do znalezienia czasu na odpoczynek i spokojne ucztowanie przy zastawionych stołach i winie:
"Chcemy sobie być radzi?
Rozkaż, panie, czeladzi,
Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,
A przy tym w złote gęśli albo w lutnią grają".
Nie można jednak powiedzieć, że człowiekowi do szczęścia potrzebne jest głównie wino i śpiew. Że może osiągnąć je człowiek żyjący dworsko, i w czasie intelektualnych gier. Także życie najprostsze, posuwające się wedle praw natury, na wsi, gdzie człowiek otoczony jest przyroda i zajmują go proste sprawy może stać się przyczynkiem do uwielbienia świata. U Kochanowskiego mowa jest o tym zwłaszcza a wierszach z okresu czarnoleskiego, kiedy sam poeta zasmakował szczególnie w wiejskim, codziennym życiu. W "Pieśni świętojańskiej o sobótce", czytamy:
"Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki?
Może wspomnieć zaraz wszytki".
Można z podanych przykładów próbować wyciągnąć uogólniające wnioski, że życie szczęśliwe jest życiem, które nie dąży do przesytu, przesady, cechuje je mądrość ludzka i spełnienie życiowe.