Szekspir niezwykle interesująco i przekonująco budował postacie bohaterów, którzy występują w jego dramatach. Nie są oni płascy, pozbawieni głębi, lecz pełnokrwiści, to ludzie jakich możemy spotkać w domu, w szkole, na ulicy… Dotąd jednak znawcy dzieł stradfordczyka swą uwagę skupiali głównie na postaciach męskich, a kobiety były natomiast traktowane po macoszemu. Ale gdyby tak jeszcze raz przejrzeć jego pisma, to okazałoby się, że niedostrzeganie przez krytyków przedstawicielek płci pięknej w nich jest strasznym niedopatrzeniem, które woła o pomstę do nieba. Kogóż bowiem tu nie mamy? Zmysłową i zakochaną Tytanię, krnąbrną i zadziorną Katarzynę, okrutną i zdecydowaną na wszystko Lady Makbet i wiele, wiele innych. Można o nich wiele rozprawiać i poddawać szczegółowej analizie ich charaktery, gdyż są one na tyle nietuzinkowe i bogate, że materiału wystarczy na długie lata, jeśli nie całą wieczność.

Szekspira fascynował problem władzy, namiętności, jakie ona wzbudza w ludziach, a także co człowiek jest w stanie uczynić, aby ja posiąść? Lady Makbet zdecydowanie bardzo wiele. Od chwili, gdy jej małżonek opowiedział jej o wieszczbie trzech czarownic, według której ma zasiąść na tronie Szkocji, ona przejmuje inicjatywę i doprowadza do tego, że proroctwo staje się ciałem. Chyba nie istnieje w literaturze światowej kobieta, która by mocniej przydała władzy niż Lady Makbet. Jest ona swego rodzaju mroczną Beatrycze swego męża. " (...) Jej żądza dotarcia do władzy każe jej wezwać pomocy szatana i odrzucić miększe cechy swojej płci a potem zdławić wszystkie skrupuły męża (...)"

Jej pewność siebie w chwilach próby, choćby wtedy, gdy Makbet jest na krawędzi załamania psychicznego (tuż po zabójstwie Dunkana), precyzja planowania, znajomość niuansów psychiki swego męża, mężczyzn w ogóle, musi budzić podziw, ale z dużą przymieszką strachu i niepewności. Będąc tak wytrawną manipulatorką, zaiście godna Księcia Machiavelli'ego, wydaje się być ona znacznie lepsza pretendentka do tronu niż jej słaby mąż.

Trudno odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak silna kobietą związała się z takim osobnikiem jak Makbet. Oczywiście, był dzielnym rycerzem, nieustraszonym w boju, odnoszącym wielkie sukcesy militarne, ale przy naszej bohaterce wydaje się być bezkształtna masą wosku, którą ona urabia jak się jej żywnie podoba. Zatem miłość? Ale czy gdzieś w trakcie ekspozycji tej sztuki pada owo słowo? Może jakiś czuły gest? Nie. Raczej nie. Mimo to jednak Lady Makbet trwa przy swym mężu i przysparza mu koronę Szkocji. No cóż, jak pisze krytyk literacki: "(...) Szekspir (…) nigdy nie jest jednoznaczny(...)".

W rzeczywistości, w której żyje nasza bohaterka, nie istnieje przestrzeń, w której mogłyby zamieszkać: dobro, miłość, miłosierdzie. Wszakże nawet pociąg seksualny jawi się tu jako cos mrocznego, nieczystego. "(...)W związku, w którym nie ma dzieci, lub dzieci umarły to ona jest mężczyzną(...) ". Ale zdaje się istnieć w głębi jej duszy coś, co cały czas boli i krwawi, a co jednocześnie powoduje, że pustka emocjonalna jest dla niej wybawieniem. " (...) Wszystko jest w niej wypalone prócz żądzy władzy. Płonie dalej, pusta. Mści się za swoją klęskę kochanki i matki. Lady Makbet nie ma wyobraźni. Dlatego od początku zgadza się na siebie. I potem nie może uciec od siebie (...) ".

W końcu zostaje sama - nikt nie widzi jej krwawiących dłoni, nikt nie może jej współczuć. Władza, której tak bardzo pragnęła, na nic jej teraz, cóż, bowiem może ona pomóc człowiekowi, który staje przed trybunałem własnego sumienia?

Zupełnie inną osoba niż Lady Makbet jest Ofelia, ukochana Hamleta, jakkolwiek ona także sostała uwikłana w rozgrywki o władze. To dziewczyna niezwykle czuła i wrażliwa, której wdzięk i prostolinijna niewinność wywołują uwielbienie u mężczyzn. Nic zatem dziwnego, że królewicz duński zakochuje się w niej, ale ta miłość będzie oznaczać dla niej wyłącznie poniżenie, ból, a wreszcie śmierć. Wissarion Bieliński charakteryzował ją w następujących słowach: " (...) Wyobrażam sobie istotę czułą, harmonijną, kochającą, w przepięknej postaci kobiety; istotę, której obca jest wszelka mocna, wstrząsająca namiętność, która stworzona jest dla uczucia cichego (...), która umrze z miłości odtrąconej, czy raczej z miłości najpierw odwzajemnionej a potem wzgardzonej. Nie umrze jednak z rozpaczą w sercu, lecz zaśnie cicho, z uśmiechem i błogosławieństwem na ustach, z modlitwą za tego, który ją zgubił; zgaśnie jak gaśnie zorza na niebie w wonny majowy wieczór - oto Ofelia(...)".

Rzeczywiście, życie okazało się dla nie wyjątkowo niełaskawe. Zostaje zmuszona do dokonania wyboru: miłość i uległość swemu rodzicowi czy też miłość i wierność wybrakowi jej serca. Straszna alternatywa. W końcu rozstaje się w wyniku nacisku, jaki wywierał na niej Poloniusz (tak nazywał się jej ojciec), ze swym kochankiem. Następnie zaś daj się wciągnąć w sieć intryg, które snuje jej ojciec, a które wymierzone są w Hamleta. Jak zatem widać nasza bohaterka jest osoba niezwykle uległą, która niezwykle łatwo pokierować. Można powiedzieć, że Poloniusz spełnia wobec niej analogiczna rolę do tej, jaką spełniała wobec Makbeta Lady Makbet.

Będąc jednostką bardzo wrażliwą, łatwą do zranienia, stanęła przed sytuacją, która ja przerastała. Jak wytłumaczyć Hamletowi swe nielojalne zachowanie? Jak przekonać ojca, aby zaprzestał swych intryg? Dziewczyna powoli zaczyna popadać w obłęd, który koniec końców doprowadzi ja do samobójczej śmierci.

Ofelia nie jest jedyna postacią w tym dramacie, nie zapominajmy o Gertrudzie, matce Hamleta. W je wizerunku odnajdujemy wiele niejednoznaczności: ""(...)Od faktów po motywację - niemal wszystko jest w tej postaci niejednoznaczne"(...)". Nie jest wiadomym, czy przyłożyła ona rękę do zgładzenia swego pierwszego męża. W każdym razie duch ojca, który ukazał się Hamletowi, nic na ten temat nie wspomina. Rodzi się jednak inna wątpliwość. Czy tak szybkie zamążpójście po śmierci swego pierwszego małżonka, nie jest trochę nie na miejscu? Czy ni należałoby uczcić jego pamięć nieco dłuższą żałobą? Może zatem jest to zbrodnia dwojga kochanków, jej i Klaudiusza, którzy żywiąc do siebie po kryjomu namiętność postanowili, że jednak chcą jeszcze zażyć szczęścia u swego boku , która nie byłaby zmącona obecnością kłopotliwego świadka, jakim zazdrosny mąż niekiedy bywa? Trudno powiedzieć, tym bardziej, że Gertruda była już pięćdziesięcioletnią kobietą, a zatem zapewne nie grzeszyła oszałamiającą urodą. Może więc to tylko jakieś niejasne racje natury politycznej sprawiły, że ta para tak szybko się połączyła? Tego też nie wiadomo. Jedno co wydaje się być tu pewnym to to, że nie bardzo ona umie odpowiedzieć na pytania i sugestie Hamleta, które brzmią mniej więcej tak, jak te przedstawione powyżej. Ale czy coś z tego dla nas wynika? Na koniec warto jednak zauważyć, iż mimo nieskrywanej pogardy okazywanej jej przez syna, nie waha się ona poświęcić dla niego własnego życia.

Z kolei w "Śnie nocy letniej" mam do czynienia aż z trzema kreacjami postaci kobiecych, z których każda na swój sposób jest odmienna od dwóch pozostałych. Jednocześnie warto zauważyć, że ich charaktery nie są aż tak bogate jak w przypadku innych bohaterek szekspirowskich. W taki oto sposób Szekspir jednak wykreował kobiety, które są ucieleśnieniem pewnych cech wspólnych kobiecości w ogóle.

Hermia żywą, energiczna dziewczyną, której temperament dorównuje tylko jej urodzie. Nic zatem dziwnego, że jest wstanie się przeciwstawić ojcu - gdyby tak Ofelia zdobyła się na coś takiego! - i wybrać tułaczkę po lesie z ukochanym niźli wygody rodzinnego pałacu. Bez wątpienia jej ciętość i swoboda w podejmowaniu decyzji może budzić szacunek z domieszką rozbawienia. Helena jest zupełnie inna. To istota cicha, skupiona na swoim wnętrzu, dlatego zapewne tak łatwo daje się zdominować swej przyjaciółce Hermii, dla której jest czymś w rodzaju chłopca - dziewczyny ? - na posyłki. Jednakże i taka spokojna "anielica" ma w sobie iskrę przekory, którą można rozdmuchać do monstrualnych rozmiarów, gdy przekroczy się pewne granice. Przyjaźń obu tych pań to przykład na to, że przeciwieństwa się przyciągają, tworząc razem harmonijną całość, z tym, że w tym wypadku należy na tą zasadę nałożyć istotne ograniczenie. Otóż, wszystko jest dobrze dopóki na horyzoncie nie pojawi się mężczyzna, gdyż wtedy dochodzi do walki niemalże na śmierć i życie. To pokazuje nam pewną właściwość charakteru kobiecego, nie nazbyt chlubną zresztą, ale, jak sądzę, taki stosunek przedstawicielek płci pięknej względem siebie również nie jest żadna regułą. Ot, spotkały się dwa takie charaktery…

Trzecia kobietą, która się pojawia we "Śnie nocy letniej", jest Tytania. Jej postać otacza aura pewnej nieokreśloności, co zresztą nie dziwi, gdyż jest królową zaczarowanego królestwa, pełnego cudowności magii. Ma ona w sobie ile miłości, królewskiej wręcz szczodrobliwości i niemniej monarszej godności. Helsztyński powiedział o niej, że: "(...) Uwielbiając potwora z ośla głową, Tytania z niezachwianym spokojem podtrzymuje swoją królewskość(...)". Poza tym jest w niej wiele z kobiety. Kocha, pragnie być kochana, kaprysi, przyprawia mężowi rogi, za co ten jej ośle uszy, a dokładniej rzez ujmując, podaje jej napój, który sprawił, że nasza bohaterka zapałała namiętnością do osła. Można powiedzieć, że jest w tym uczuciu niezwykle prawdziwa, ba, wznosi się wręcz na szczyty czułości i liryzmu. Któryż mężczyzna nie chciałby usłyszeć tak słodkich słów szeptanych mu do ucha: "(...)Chodź, usiądź tutaj, na tym łożu kwietnym. Niech twe policzki popieszczę. Niech różę wepnę w twoją lśniącą głowę i uszy twe wielkie ucałuje(...)".

Desdemona, bohaterka "Otella", jest kimś zupełnie innym niż bohaterki "Snu nocy letniej". To właściwie dziecko, której ciało jest już w pełni ukształtowane, ale dusza tkwi wciąż w krainach zamieszkałych przez dzielnych rycerzy, dobre wróżki i fantastyczne stwory, a zło jeśli się tam pojawia, jest szybko zażegnywane i wszystko dobrze się kończy. Nic zatem dziwnego, że patrząc przez pryzmat tej lukrowane bajki rzeczywistość jawi się jej właśnie jako miejsce, gdzie nic złego się je nie może przydarzyć, a źli ludzie żyją za dalekimi morzami i górami. "(...) Widzimy w niej ten rodzaj niewinności, który przeradza się w sentymentalizm, względnie pewną ślepotę na fakty (...)". Nic zatem dziwnego, że kocha swego męża miłością czystą i niewinną, w której nie ma miejsca na kłamstwo i zazdrość. Jednakże Otello nie jest taki. Pozwala on zatruć swa duszę podszeptami Jagona i to, co w jego małżonce wydawało się mu dotąd czymś pięknym i chwalebnym, teraz jest elementem jej gry, która z ni prowadzi. Jej niewinność, jej miłość do niego to tylko udanie - wydaja się krzyczeć słowa, które wypowiada. Nasza bohaterka nie jest stanie poradzi sobie z takimi insynuacjami, zresztą któż by mógł? Wszakże gdy ktoś przychodzi o nas i mówi nie jesteś taki, jak ci się wydaje, to ci mu możemy odpowiedzieć? Co najwyżej wzruszyć ramionami, tego jednak Desdemona uczynić nie mogła, gdyż kochała Otella. Gdy on zbliża się do niej, aby ją zabić, tą wiarołomną, niegodziwą, ona szepcze, że nigdy go nie okłamała, że bardzo go kocha, że jeśli uważa, że zasłużyła na śmierć, to niech się tak stanie… I rzeczywiście tak się stało, i w Tm momencie Otellu spadły jakby klapki z oczów i zrozumiał swój błąd i okropność czynu, który popełnił.

Oczywiście można na nasza bohaterkę popatrzyć zupełnie inaczej, na przykład tak, jak to uczynił Kott w swych rozważaniach o niej, w których optyce jawi się ona jako uosobienie erotyzmu: "(...) Erotyka jest jej powołaniem i radością, erotyka i miłość, erotyka i Otello są jednym i tym samym. Jej eros jest jasny, dla Otella eros jest pułapką.(...) Im bardziej pragnie, im lepiej kocha, tym łatwiej przychodzi mu wierzyć, że może, albo mogła zdradzić(...)".

Sądzę, że ten krótki przegląd bohaterek, które wykreowała wyobraźnia stradfordczyka, zupełnie wystarczy za dowód twierdzenia, że kobiety są u niego pełnowymiarowymi postaciami, bez których jego sztuki pozostałyby martwe i nikt zapewne dziś by o nich nie wspominał, nie mówiąc już o ich wystawianiu na deskach teatrów.

1.P. Mroczkowski " Szekspir elżbietański i żywy"

2.J. Kott "Szekspir współczesny"

3.J. Kott "Szekspir współczesny"

4.J. Kott "Szekspir współczesny"

5."Dialog" 1957,nr 6, s. 103; Wissarion Bieliński "Paweł Moczałow grał w Moskwie Hamleta w 1837 r"

6.J. Komorowski " Hamlet W. Szekspira"

7.S. Helsztyński "Sen nocy letniej W. Szekspira"

8.W. Szekspir " Sen nocy letniej" BN II

9.P. Mroczkowski " Szekspir elżbietański i żywy"

10.J. Kott "Szekspir współczesny"