Jedną z ważniejszych rzeczy, która odróżnia wielkie tragedie szekspirowskie od antycznych utworów Sofoklesa, czy Eurypidesa, jest to, ze gdy w starożytności konflikt tragiczny rozgrywał się pomiędzy jednostka a światem, tak w utworach Mistrza ze Stratfordu, został on przeniesiony do wnętrza człowieka. To jednostka musi się w swojej duszy zmagać niejako sama z sobą, z własnymi ambicjami, popędami, często wygórowanymi potrzebami. W przypadku "Makbeta" cały pierwszy akt jest wielką psychomachią, walką Makbeta i jego żony Lady Makbet, z własnymi chęciami dotyczącymi zdobycia władzy. Pokazuje tez Szekspir jak zło zacna oplątać i wypalać ludzkie dusze. Na początku dramatu Makbet jawi się nam bowiem jako spokojny i sprawiedliwy rycerz, bohater wojenny i przyjaciel króla. Jednak wiedźmy które spotyka na swojej drodze zdają się wyrastać z najciemniejszych obszarów jego duszy, która rozochocona przywilejami i zaszczytami zaczyna się domagać ich coraz więcej. To wtedy tez chyba w tym rycerzu jeszcze, rodzi się plan zabicia króla Dunkana i wstąpienia jako najbliższy krewny, na w ten sposób opustoszał tron. Już w rozmowie ze swoją żoną Makbet zaczyna rozumieć, że to nie ślepy los, fatum nim rządzi ale jego własne pobudki i pragnienia. Mówi w końcu wyraźnie:
"Jeden, wyłacznie jeden tylko bodziec
Podżega we mnie pokusę, to jest
Ambicja, która przeskakując siebie,
Spada po drugiej stronie".
Można więc na tej podstawie powiedzieć, że zło jakiego dokonali główni bohaterowie tego utworu, zostało przez nich samych w pełni świadomie wybrane. Odrzucili możliwość spokojnego życia i rzucili się w wir walki o tron. Początkowo kochająca się para, potrafiąca się porozumieć bez słów, w wyniku zawładnięcia przez grzech zaczęła odchodzić od siebie. Lady Makbet skupiła się na własnych wyrzutach sumienia, które dręczyły ją nocnymi koszmarami, zaś początkowo niepewny siebie i bojaźliwy Makbet zaczął topić kraj we krwi.
Ostatni akt, piąty pokazuje nam skutki jakie wcześniejsze wybory uczyniły w duszach bohaterów. Na zamku w Dunzynianie Makbet stoi wobec otaczających go wojsk Malkolma. Jest świadomy tego, że powoli jego rządy zmierzają do kresu, lecz postanawia umrzeć stojąc w walce. Potrafi w tym momencie obiektywnie spojrzeć na zmiany jakie dokonały się w jego duszy. Zdaje sobie sprawę ze stał się zimnym i nieczułym na nic potworem. Przypomina sobie swoje czułe serce, które kiedyś należało do prawego i postępującego wedle honoru rycerza: "Bywało niegdyś, że byle krzyk w nocy mroził mnie dreszczem na wskroś". Przelana później krew skutecznie zatopiła w jego duszy wszelkie przejawy litości: "Aż do przesytu: wizje krwawych rzezi zadomowiły się w moim umyśle i nie wstrząsają mną". W pewnym momencie dowiaduje się, ę jego żona odebrała sobie życie. Nawet ta wiadomość nie potrafi już wywrzeć na nim żądnej ludzkiej reakcji. Kiedyś kochana i wielbiona Lady Makbet, teraz była już tylko dla męża nic nie znacząca istota, dlatego cynicznie mówi o momencie jej samobójstwa: "Umarła...teraz? Trzeba było znaleźć czas, w którym miałoby sens słowo umrzeć". Sumuje tez całe ludzkie życie w słowach, że jest ono tylko krótkim błyskiem, zaś człowieka aktorem przez chwile grającym swoją role. Te słowa choć wypowiedziane przez okrutnego mordercę znalazły wielki oddźwięk w twórczości wielu innych pisarzy, czy poetów. Dopiero ostatnie chwile, kiedy ma już dosłownie miecz na gardle, kiedy cały zamek zostaje zajęty, budzą w Makbecie jakieś resztki dawnego człowieka. Zdobywa się chociaż na tyle by umrzeć jako człowiek odważny i w sposób na jaki przystało rycerzowi, którym kiedyś był.
Szekspir w swoim dramacie opisał w jaki sposób zło zalewa duszę ludzką, wręcz dosłownie topiąc w niej wszelkie odruchy człowieczeństwa. Pokazał niszczącą siłę zła.