Jednym z zagadnień, które szczególnie nurtowało poetów starożytnych, jak i renesansowych twórców było zagadnienie ich wieczności, rozumianej jako zwycięstwo ich twórczości nad przemijalnym ciałem. To właśnie ona miała im dać tak pożądana nieśmiertelność, przekutą w sławę i pamięć potomnych. O tym słynnym horacjańskim "non omnis moriar", ponieważ "exegi monumentum" pisał w "Pieśni XXIV" najwybitniejszy poeta renesansu Jan Kochanowski:
"Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony
Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony
Natury(...)
nie umrę ani mię czarnymi
Styks niewesoła zamknie odnogami swymi"
Widział on człowieka jako złożenie z ciała i duszy, które to pierwsze było podrzędne wobec niej i wtedy nawet wobec śmierci, nie powodowało tego, że dusza umiera, to mówiła tez zresztą religia chrześcijańska. Także twórczość duchowa, wiersze, miały przetrwać i wciąż czytane zapewnić twórcy nieśmiertelność. Warto wiec się zastanowić nad tym jako ona dzisiaj się prezentuje, jaka jest pozycja tego poety. Po pierwsze należy zaznaczyć, że spotkał go o wiele bardziej pomyślny los niż pisarzy z jego pokolenia. Kochanowski nadal jest czytany i podziwiany. Te drobne obrazki z życia dworskiego, opisy przyrody, czy spokojnych uciech, zwłaszcza tych rubasznych, a w większości skrzących się szczerym dowcipem, nie są nawet poważnie traktowane. Choć zawierają wiele mądrych przemyśleń, część ich ma charakter filozoficzny, to jednak uważa się je głównie za utworki satyryczne. I tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt na nieśmiertelnym pancerzu Kochanowskiego. Otóż dzisiejszy czytelnik nie szuka już u niego pomocy w ciężkich dla siebie chwilach. Nie szuka nie dlatego ze nie rozumienie języka jego wierszy, jak ma to miejsce z dość archaicznymi przy tym mistrzu wierszami na przykład Mikołaja Reja. Otóż świat, w którym dzisiaj żyjemy, nie tyle odszedł czy wynaturzył wartości, o których pisał Kochanowski, ale w większości całkowicie o nich zapomniał. Trudno dzisiaj wymagać by ktoś rozumiał znaczenie i ogrom pojęcia "cnota" w takim znaczeniu, w jakim używa go poeta. Nie mówię, że dzisiaj ma on tylko jedno, biologiczne, i usytuowane w połowie kobiety znaczenie, że tak powiem, przełomowe. Raczej to, że nie znamy już filozoficznego zaplecza stoickiego, które mówiło o tym jak cnota stanowi szczyt i jedyne przeznaczenie człowieka jako istoty stojącej ponad zwierzęciem.
Już na marginesie tych rozważań chce dodać, ze wykształcenie poety może budzić podziw, gdyż obejmowało wiele ówczesnych humanistycznych nauk, było szerokie i momentami specjalistyczne. To tez powodowało ze jego pieśni skrzą się odniesieniami, do wielu elementów kultury i sztuki, których dzisiejszy człowiek już nie rozumie. Inna sprawa że Kochanowski czytany, z całym swoim filozoficznym i moralnym zapleczem, w wieku kilkunastu lat już od czasów gimnazjum, może później obrzydnąć na dorosłe lata, a jego wiersze pisane były wszak do ludzi dorosłych i poruszały ich problemy. Trudno, jak mi się wydaje, bym mógł zrozumieć poetę, a raczej jego doświadczenia, oczekiwania i przemyślenia spisywane w wieku pięćdziesięciu lat, kiedy już inaczej zupełnie patrzy na świat. Często nie można wszak porozumieć się ze starszym od siebie w wieku dwudziestym pierwszym, a co dopiero z nieznajomym szesnastowiecznym poeta polskim. Może dopiero w jego wieku odpowiednio dałoby się odczytać jego wiersze, cóż jednak z tego, jeżeli czasami po lekcjach szkole stosunek go tej twórczości może być wrogi. Nie wiem czy Kochanowski byłby zadowolony widząc, że przetrwał niestety głównie jako autor przymusowych lektur, czytanych było nie było przez dzieci. Nie jest to zapewne szczyt marzeń żadnego poety, czy w ogóle pisarza. Witold Gombrowicz w "Ferdydurke" pokazał zresztą jedna z możliwych wersji takiej lektury klasyków, akurat na przykładzie Juliusza Słowackiego, że każde zetknięcie z tekstem poety, czy raczej autora lektury, zaczyna się z pozycji traktującej tekst jako święty i wręcz nie zdatny do interpretowania, a jedynie muszący być uznanym za wielki i wybitny. Otóż nie negując tego, że Kochanowski wielkim poetą był warto by było czasami zastanowić się nad tym, jak dzisiaj rozumiane są jego teksty, jak mogą być użyte, czy wykorzystane, co sobą niosą, co w nich przetrwało a co nie, jak zmieniły się poruszane prze niego zagadnienia. Nie można ich traktować jako tekstów idealnych i ponadczasowych z założenia, jeżeli trudno by było znaleźć poza gronem profesorów dorosłych ludzi, którzy je czytają dla własnej nie tyle przyjemności co rozwoju. Po prostu nic im nie ujmując zastąpione zostały przez inne, współczesne. Tutaj już jednak wina nie leży po niczyjej stronie. Po prostu świat się zmienia, a te teksty nie, a trudno by było oczekiwać, że będą one dzisiaj odbierane jak czterysta lat temu. Niestety Kochanowski nie jest dzisiaj czytany, może tez i przez to, że niewielu potrafi to robić właściwie, ale może tez i z powodu tego ze nie musi być. Nie dlatego ze zrealizowały się jego postulaty i zalecenia, tak bowiem się nie stało i chyba nigdy nie stanie, lecz dlatego ze w tej funkcji, poruszania i kształtowania narodu, zastąpili go inni poeci, czasami tak niepozorni Jak ksiądz Jan Twardowski, nazywany zresztą jak Jan z Czarnolasu, Janem od Biedronki.