W "Trenie XIX" poeta opowiada o pewnej nocy, gdy z żali po stracie córki nie może zasnąć. Udaje mu się zmrużyć oczy dopiero tuż przed świtem . Wtedy ukazuje mu się zmarła matka, trzymająca w ramionach Orszulę. Kochanowski nie jest pewien, czy to jawa, czy sen i stąd wziął się podtytuł wiersza.

Duch kobiety wita Jana, a chwilę później zaczyna go ganić. Ma mu za złe, że uważa obie zmarłe za stracone. Poeta zyskuje wreszcie odpowiedź na pytania stawiane przez niego w "Trenie X". Wie już, że duch jego córki nie przebywa w Hadesie czy w czyśćcu, ani że zginął, lecz powrócił do Boga ("...duch, z nieba dany, / miałby zginąć ani na miejsce swe wezwany?"). Orszulka wiedzie żywot w raju; żywot cenniejszy od ziemskiego, tak jak dusza cenniejsza jest od ciała. Na potwierdzenie swych słów matka poety pokazuje mu śpiącą dziewczynkę w takiej postaci, w jakiej przebywała na ziemi.

Janowa matka radzi synowi, by nie dopuszczał do swego serca zwątpienia. Powinien raczej cieszyć się tym, co mu pozostało. Ma przecież jeszcze drugą córkę i kochającą żonę. W tej dziedzinie nie poniósł szkody, a więc zyskał.

"Medicae, cure te ipsum" - "Teraz, mistrzu sam się lecz". Czas zagoi każdą ranę, ale humaniście nie wypada czekać tak długo na lekarstwo. Ma on swoim rozumem i trzeźwym myśleniem ukoić żal, uśmierzyć i zabliźnić rany. Jest to jedyne skuteczne remedium. Czas nie leczy bolesnych wspomnień, a jedynie zastępuje je nowymi przeżyciami: radosnymi lub smutnymi.

Duch udziela Kochanowskiemu jeszcze jednej rady: "ludzkie przygody / ludzkie noś". Skoro, jak głosi renesansowe hasło - homo est et nihil humani a ei alienum esse putat - jest człowiekiem i nic, co ludzkie, nie jest mu obce, powinien wszystkie zdarzenia losu znosić po ludzku. Śmierć związana jest nierozerwalnie z ludzkim życiem, więc nie powinna być obca humaniście. Powinien ją przyjmować jako coś naturalnego. Nie z obojętnością, bo to nie przystoi człowiekowi, ale z przekonaniem, że kiedyś spotka ją każdy.

Ostatnie słowa kobiety przynoszą poecie pełnię pocieszenia: "Jeden jest Pan smutku i nagrody". Jeden i ten sam Bóg rozdaje gorycz i słodycz. Skoro sprowadził na Jana cierpienie i ból, może również ofiarować mu ogromną radość.

Po serii burzliwych, pełnych zwątpienia trenów "Sen" jest utworem umacniającym wiarę i niosącym pocieszenie. Poeta pogodził się ze stratą córki i przez usta zmarłej matki dzieli się swoim ukojeniem z innymi.