15 listopada 2006 roku na dwóch kolejnych lekcjach języka polskiego w sali, w której odbywają się zajęcia z informatyki, z całą naszą klasą (III c) miałam okazję obejrzeć ekranizację wielkiej powieści Stefana Żeromskiego pod tytułem: "Syzyfowe prace", którą wyreżyserował Paweł Komorowski i jest oczywiście filmem stworzonym w polskiej wytwórni filmowej. Sprawą zdjęć do tego przedsięwzięcia zajął się: Wiesław Zdort, oprawa muzyczna jest dziełem Jerzego Matuszkiewicza a kluczowe role powieści Żeromskiego wcielili się w filmie: Alicja Bachleda- Curuś, która odegrała postać Anny Stogowskiej, Łukasz Garlicki odtwarzający rolę Marcina Borowicza oraz Bartek Kasprzykowski kreujący sylwetkę Andrzeja Radka.

Właściwie kluczowym motywem tej adaptacji jest sprawa rosyjskiego zaboru i chęć ograniczenia przez rusyfikatorów polskości, wytępienie świadomości narodowej już w uczniach gimnazjum, którzy poprzez prowadzone przez władze placówki zabiegi mieli wyrzec się swej ojczyzny i poddać rusyfikacji. Fabuła filmu w stosunku do swego pierwowzoru literackiego jest nieco okrojona, nie ma tu chociażby tego etapu życia głównego bohatera- Marcina Borowicza, jaki spędził on w szkole podstawowej w miejscowości: Owczary, a dopiero rozpoczyna się od jego gimnazjalnej nauki w szkole znajdującej się w Klerykowie, kiedy chłopiec (którego ojciec był posiadaczem Gawronek) dostaje się do piątej klasy gimnazjum.

Według mnie wszyscy zaangażowani do filmu aktorzy, mimo braku doświadczenia i młodego wieku dobrze spisali się w powierzonych im rolach, grali żywo i przekonująco. Moim zdaniem najlepszą kreacją była sylwetka Andrzeja Radka, w którego rolę wcielił się młody Kasprzykowski. Włożył on w tą postać wiele serca tak, że jego bohater niczym nie różnił się od tego Radka, którego opisał na kartach swej powieści Żeromski.

Niezbyt podobał mi się natomiast obraz uczucia, jakie narodziło się pomiędzy Anną Stogowską (Alicja Bachleda- Curuś) a Marcinem Borowiczem (Łukasz Garlicki) gdyż jest ono w filmie zbyt mocno wyeksponowane, zbyt sentymentalne i sielankowe, a swym rozwojem przesłania wiele bardziej znaczących i istotnych motywów tej powieści, gdyż u Żeromskiego na pewno nie stanowiło elementu podstawowego dla prezentowanych sytuacji i wydarzeń, było jedyne dodatkiem, sytuacją naturalną dla życia dorastających nastolatków. Ponadto reżyser zbyt mocno rozbudował tą sytuacje, dodał nieco elementów od siebie, co według mnie było zupełnie niepotrzebne i wręcz nieuzasadnione.

Dobrze została skomponowana muzyka, która pojawia się w tej ekranizacji. Dopasowana jest ona do sytuacji ukazywanych na ekranie, zgadza się z emocjami i przeżyciami głównych bohaterów, podkreśla nastrój danej sytuacji, panującą atmosferę. Raz jest głośniejsza i bardziej dynamiczna, raz subtelniejsza i delikatna.

Uważam, że dzieło Pawła Komorowskiego jest dobre, spełnia zadania przed nim postawione i zyska wysokie noty od krytyków. Mi osobiście ta ekranizacja się podobała i zachęcam do jej oglądnięcia, by zobaczyć, jak Komorowski wyobraził sobie wydarzenia opisane przez Stefana Żeromskiego.