Jakiś czas temu przeczytałem kolejną powieść Sienkiewicza. Tym razem dotyczyła ona nie polskich czasów szlacheckich, ale historii dawnej, bowiem jej akcja rozgrywa się w Rzymie za panowania Nerona, który jest wówczas młodym, bo trzydziestoletnim mężczyzną. Książka "Quo vadis", bo o niej mowa zrobiła na mnie zupełnie inne wrażenie, niż pozostałe powieści Sienkiewicza. Nie wiem, w czym kryje się różnica, ale po raz pierwszy podczas czytania jakiejś książki targały mną tak sprzeczne uczucia.
Nie mogę powiedzieć, bym sięgał po tę książkę z radością. Nikt nie podchodzi w ten sposób do lektury, czegoś co trzeba przeczytać. Jednak czytając ją, coraz bardziej wciągały mnie losy bohaterów, coraz intensywniej zaczynałem zastanawiać się nad jej przesłaniem. Wszak łaciński tytuł powieści "Quo vadis" oznacza "dokąd idziesz?". To pytanie, które widziałem za każdym razem, kiedy sięgałem po lekturę, towarzyszyło mi w czasie czytania. Dzięki temu zacząłem odkrywać i rozumieć jej przesłanie - powieść pokazuje nam starcie dwóch światów - starego, opartego na rzymskiej tradycji i nowego - chrześcijańskiego, który dopiero powstaje. W pewnym momencie może się nam wydawać, iż chrześcijanie nie mają szans na przetrwanie, zostaje ich tylko garstka, ale przecież to oni dają podwaliny całej chrześcijańskiej Europy.
Autor umiejętnie połączył ze sobą wątki historyczne, które mają potwierdzenie w faktach, fikcyjne oraz wątek miłosny. Taka mieszanka sprawia, że czytelnik emocjonuje się losami bohaterów. Mnie najbardziej przypadł do gustu długi pojedynek pomiędzy Tygellinem i Petroniuszem o to, który z nich będzie miał wpływ na cezara. Obaj to ludzie mądrzy, świadomi swoich wpływów, przebiegli. Nie opuszczali Nerona praktycznie na krok. Petroniusz, nazywany arbitrem elegancji, był przystojnym mężczyzną, do którego wzdychały kobiety. Był dyplomatą, potrafił krytycznie wypowiedzieć się na temat twórczości Nerona, nie raniąc przy tym jego dumy. Jego największą wadą był brak zdolności przeciwstawienia się złu, które widział. Nie umiał się temu sprzeciwić. Jego bystrość, ironia, cięty dowcip sprawiały, że zazdrościli mu patrycjusze, a grono wrogów stale się powiększało.
Siostrzeniec Pertoniusza, Marek Winicjusz, również był człowiekiem wzbudzającym u ludzi mieszane uczucia. Jedni do uwielbiali, inni nienawidzili. Jednych i drugich przybywało przez jego spryt, urok osobisty, błyskotliwość. Kiedy go poznajemy, nie zawsze postępuje rozważnie, nie potrafi zauważyć, że jego czyny są złe i mogą sprawiać komuś ból. Jego życie zmienia się, gdy poznaje wychowankę Plaucjuszów, Ligię. Ona pokazuje mu, czym jest miłość, na jakich wartościach oparta jest wiara chrześcijańska, którą ona wyznaje. Marek na początku książki jest poganinem szukającym wartości, które nadadzą sens jego życiu. Spotkanie Ligii i miłość do niej rozpoczyna jego wielką przemianę, która sprawia, że staje się zupełnie innym człowiekiem. Uczucie, jakie połączyło go z dziewczyną, kazało mu zawierzyć Chrystusowi, a w końcu przyjąć chrzest. Stał się dobrym człowiekiem, który nie ucieka przed nieznanym, ale stara się to zrozumieć.
W tym pomagał mu św. Piotr, którego spotkał, tak jak Ligię, w domu Plaucjusza. Piotr jest ostoją spokoju, miłości i wiary, cały czas podróżuje, głosząc Chrystusa wielu ludom. On staje się także nauczycielem Winicjusza, pokazuje mu miłość Zbawiciela, wyjaśnia Jego poświęcenie, posiada ogromny dar przekonywania. On też pokazuje Ligii, jak ma rozdzielić miłość do Chrystusa i Marka. Dzięki niemu dziewczyna rozumie, że uczucie, jakim darzy mężczyznę nie jest rzeczą złą. Początkowo traktowała miłość do Marka, który był poganinem, jak grzech. Piotr wyjaśnił jej, że to uczucie może pomóc Markowi powrócić na dobrą drogę.
Postaciami, których nie można pominąć są Chilon - człowiek przebiegły, bardzo inteligentny, dla zysku gotów zrobić wszystko, Ursus - poddany Ligii, dzięki niemu uwolnienie dziewczyny nie byłoby możliwe. Jednak Chilon, tak jak i Marek, zmienia się, przyjmuje chrzest i ginie za wiarę.
Prawdziwym talentem wykazał się Sienkiewicz, tworzą sceny, w których opisywał płonący Rzym. Było to równoznaczne z upadkiem wiecznego miasta, które wydawało się niezniszczalne. Nikomu chyba nie przyszło na myśl, że kaprys Nerona - władcy, który powinien zrobić wszystko, by ratować miasto - który zamierzał opisać pożar, doprowadzi do takiej tragedii. Najstraszliwsza jest chyba jeszcze świadomość, że Neron był tak naprawdę grafomanem, daleko było mu do poety, którego twórczość można czytać. Wszyscy jednak udawali, że są zakochani w jego twórczości, jedynie Petroniusz odważył się powiedzieć prawdę, nazywając "poezję" Nerona "dziełami zwykłego, biednego poety z przedmieść". Śpiew władcy tak naprawdę ranił uszy jego poddanych. Jednak próżność, która stale się objawiała w jego zachowaniu, i tym razem nakazała mu spalić miasto, a tym samym skazać na śmierć wiele ludzi.
Minusem książki jest język, który czasami sprawia, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć, o czym w danym momencie pisze autor. Jednak nie jest to ważne dla osób, które naprawdę są zafascynowane losami bohaterów. Poza tym trudniejsze wyrazy zawsze można sprawdzić w słowniku.
Zdecydowanie najmniej podobał mi się fragment dotyczący rzezi chrześcijan. Nie tylko wzbudził we mnie wstręt, ale także wywołał niechęć do Nerona, pogan, ich okrutnej tradycji. Mimo to ogromne pozytywne wrażenie wywarła na mnie scena śmierci św. Pawła - pisarz nie pokazał nam wprawdzie samego końca życia apostoła, bowiem najważniejsze było tu ukazanie jego niezłomnej postawy - pełnej wiary i odwagi.
Chociaż książka niezmiernie mi się podobała, to jednak mam do niej kilka zastrzeżeń. Nie podobało mi się przede wszystkim to, że Sienkiewicz dał nam w niej poznać obyczaje, domostwa Rzymian, natomiast niczego tak naprawdę nie wiemy o wyznawcach Chrystusa. Uważam, że powinien był nam także pokazać życie tych, którzy rzeczywiście byli bohaterami tej powieści. Oczywiście poświęcając sporo miejsca rozpustnemu życiu Rzymian, a zwłaszcza władcy, pisarz chciał nam pokazać, jak nisko upadł świat wartości moralnych za czasów panowania Nerona. Dzięki subiektywnemu nastawieniu narratora (Sienkiewicz rzadko pozostawał obiektywny, lubił także dobitnie wskazywać na czyjąś winę lub niewinność) doskonale można było zauważyć różnice w zachowaniu chrześcijan i Rzymian. Ważne jest także to, iż na dworze Nerona mogli przebywać jedynie Ci, którzy mu schlebiali, przymilali się, czyniąc wszystko, co tylko zapragnął. Cezar, człowiek próżny, chętnie słuchający wszelkich słów pochlebstwa, otaczał się więc ludźmi nieszczerymi, którzy robili wiele. By uwierzył w swój talent. Dzięki pochlebstwom zyskiwali oni coraz lepszą pozycję, którą wykorzystywali potem do swoich celów. Nie podobało mi się także lekkość i pogarda, z jaką mężczyźni traktowali swoje żony. W każdej chwili mogli je odesłać i wziąć sobie nową kobietę. Neron zaś urządzał niezwykle bogate uczty, na których dochodziło do rozpusty, obżarstwa i pijaństwa (na jednej z nich spotkali się ponownie Marek i Ligia, co się dziewczynie bardzo nie spodobało).
Zupełnie innym wartościom hołdował świat chrześcijański. Takie postępowanie uważał za niewłaściwe, czemu dała wyraz Ligia podczas pamiętnej uczty. Swoim zachowaniem pokazywali oni, iż w życiu liczą się dobre uczucia, pomaganie innym, umiejętność przebaczania, miłość. Postępując zgodnie z nimi, człowiek zyskiwał bardzo wiele, stawał się lepszą osobą. Takie postępowanie zadziwiło bardzo Marka, nie potrafił tego zrozumieć, jednak ostatecznie przyłączył się do tej grupy. Ich zachowanie wyraźnie kontrastowało z czynami Rzymian, którzy nie rozumieli wartości chrześcijańskich, śmiali się z nich.
Początkowo czytałem "Quo vadis" jak książkę, która byłem zmuszony przeczytać. Jednak szybko nabrałem do niej szacunku, zrozumiałem, że porusza naprawdę ważne tematy i jest dziełem, które każdy z nas powinien znać.