Film "Quo vadis", który wyreżyserował Jerzy Kawalerowicz, to jedno z największych przedsięwzięć w historii polskiej kinematografii. Najnowszą ekranizacja bodajże najbardziej znanej w świecie powieści Henryka Sienkiewicza, reżyser wyposażył w znakomitą obsadę. W rolach głównych wystąpili: Paweł Deląg (Winicjusz), Magdalena Mielcarz (Ligia), Bogusław Linda (Petroniusz), Jerzy Trela (Chilon Chilonides) i Michał Bajor (Neron). Zdjęcia powstały w Tunezji, we Włoszech, Francji a także w Polsce. Pierwsza projekcja "Quo vadis" odbyła się w auli Pawła VI w Watykanie, w dniu 30 sierpnia 2001 roku. W Polsce film wyświetlono po raz pierwszy 9 września 2001 roku w Warszawie.

Wybrałam się na ten film z raczej sceptycznym nastawieniem. Przyznam, że nie przepadam za polskimi superprodukcjami, które moim zdaniem w większości przypadków kończą się fiaskiem. W ciągu ostatniego miesiąca, w radiu i telewizji spotykałam się z licznymi opiniami reżysera i producentów "Quo vadis", którzy przedstawiali swoje dzieło w samych superlatywach. W drodze do kina rozmyślałam zatem, czy aby dobrze zrobiłam, kupując bilet na film, który za pewne okaże się "przereklamowany". Projekcja trwała niemalże trzy godziny. Do domu wracałam zadowolona. Film wprawdzie nie zachwycił mnie, ale też nie rozczarował. Miał swoje dobre i złe strony, za równo pod względem wykonania jak gry aktorów. Akcja rozgrywa się w starożytnym Rzymie, w czasach cezara Nerona. W finałowej scenie spotykamy się z obrazem płonącego miasta, jego ostatecznego upadku. Filmowe wątki pozostają w zgodzie z książkowym pierwowzorem, reżyser nie wprowadził żadnych większych zmian. W przedstawiane zdarzenia wplata się wątek miłości patrycjusza Winicjusza do pięknej chrześcijanki - Ligii. Młodzieniec pragnie uczynić z dziewczyny swoją nałożnicę, jednak dla niej byłoby to grzechem ciężkim i olbrzymią hańbą. Winicjusz zleca porwanie Ligii, jednak z rąk ludzi cezara ratuje ją obdarzony nadludzką siłą Ursus. Chciałabym jednak zwrócić uwagę nie na treść, ale na grę poszczególnych aktorów. Wyjątkowo blado wypadają Paweł Deląg i Magdalena Mielcarz. Postaci Winicjusza i Ligii przypominają bohaterów z kiepskiego romansu, są mało realistyczne, sztuczne. Bardzo dobrze ze swojej roli wywiązał się wybitny aktor teatralny - Jerzy Trela, który znakomicie wykreował postać cynicznego i podstępnego Chilona Chilonidesa. Charakter postaci artysta doskonale podkreśla mimiką twarzy i układem gestów. Największym talentem aktorskim wykazał się - co dla wielu może być ogromnym zaskoczeniem - znany przede wszystkim z ról wulgarnych twardzielów, Bogusław Linda. Mistrzowsko wcielił się w postać Petroniusza - epikurejczyka, wybitnego znawcy literatury i sztuki, z którego zdaniem liczy się nawet szalony Neron. Jest to bohater niezwykle inteligentny, jako jedyny od początku przeczuwa nadchodzącą klęskę Rzymu. Potrafi współczuć, martwi się losem swojego wychowanka Winicjusza, zachowuje się wobec niego w sposób czuły i opiekuńczy. Linda zaprezentował się w "Quo vadis" z zupełnie nieznanej widzom strony. Pokazał, że jest zdolny do zagrania postaci poważnych, wymagających od aktora największego wysiłku.