Dawno, dawno temu Bóg stworzył Indianina i uczynił go częścią swojego świata. Indianin uczył się od zwierząt i szybko stał się: mądry jak sowa, pracowity jak mrówka, odważny jak wilk, silny jak niedźwiedź, sprytny jak lis. Jednak chociaż bardzo się starał, nie potrafił nauczyć się szybkości od jelenia. Bóg obserwował go i zrobiło mu się go żal. Dlatego stworzył jeszcze jedno zwierzę i powiedział do Indianina, że jeśli będzie umiał je oswoić, to będzie mógł na nim jeździć i będzie szybszy od jelenia. Zwierzę miało cztery nogi z kopytami, gęstą grzywę i ogon, długą szyję i błyszczącą sierść. Do tego zionęło ogniem i nie pozwalało się złapać. Indianin był mądry jak sowa i zrozumiał, że to test. Był też sprytny jak lis, dlatego zamiast łapać to zwierzę, stanął obok, wyciągnął do niego rękę i czekał, aż ono przekona się i samo podejdzie. Po jakimś czasie tak się stało. Zwierzę to Bóg nazwał koniem. Indianin i koń są od tego czasu najlepszymi przyjaciółmi, a koń nie zionie już ogniem. Jednak Indianom nie wolno zapomnieć, że to potrafi, bo jeśli zachowają się tak, że konie znowu zaczną to robić, to przyjaźń zostanie stracona za zawsze.