Gdy Martine obudziła się i zrozumiała, że w domu wybuchł pożar, myślała tylko o tym, by się z niego wydostać. Najpierw trochę się przeraziła, ale szybko zaczęła logicznie myśleć. Obwiązała buzię bluzą, żeby nie wdychać dymu. Wiedziała, że jedyna droga ucieczki to okno. Nie chciała z niego spaść, więc zrobiła linę z pościeli i przywiązała ją do nogi łóżka. Dzięki temu udało jej się zejść, nie robiąc sobie krzywdy, mimo że i tak z części wysokości zleciała. Moim zdaniem zachowała się bardzo rozsądnie i dojrzale. Dlatego przeżyła.