Gdy Martine budzi się w swoim pokoju i zauważa pożar, czuje przerażenie. Zrywa się i spada z łóżka. Bardzo się boi, czuje ogromny strach. Za chwilę jednak się uspokaja. Zaczyna rozumieć, że jeśli nie zapanuje nad sobą, umrze. Planuje, jak się wydostać z budynku, wykazując się opanowaniem. Udaje jej się wyjść oknem, mimo że spada z pewnej wysokości. Czuje ból stłuczonego nadgarstka, ale idzie w stronę ludzi. Stając przed domem, uświadamia sobie, że w budynku nadal są jej rodzice i że jest już za późno, aby im pomóc. Wtedy ogarnia ją bezgraniczna rozpacz.