Największą gafę, jaką pamiętam, popełnił kiedyś pierwszy chłopak mojej starszej siostry. Kasia zaprosiła go pierwszy raz do nas do domu. Mieli zjeść z nami kolację.
Paweł wydawał nam się całkiem sympatyczny i nawet ciekawie mówił o różnych rzeczach. Jednak w pewnej chwili wziął łyżeczkę, żeby nabrać sobie dżemu ze słoika. Włożył potem ten dżem do herbaty razem z całą łyżeczką. Potem oblizał łyżeczkę i nabrał nią cukru. Potem znowu ją oblizał i dołożył sobie dżemu. Na koniec głośno pomieszał herbatę i energicznie postukał łyżeczką w brzeg filiżanki. Dodam, że była to filiżanka z kompletu, który moja ciocia przywiozła z Chin w prezencie na rocznicę ślubu moich rodziców.
Całą rodziną obserwowaliśmy to, co Paweł robi z łyżeczką. Nawet mój sześcioletni brat wie, że każdą rzecz nabiera się inną łyżeczką. Do mieszania herbaty są osobne łyżeczki. Do tego nie oblizuje się ich i nie stuka się o szklankę. Była to okropna gafa! Pokazała, że Paweł jest niewychowany i nie umie się zachować.
Chyba Kasia też to zobaczyła, bo tydzień później z nim zerwała...