Do nowej szkoły przyszłam trochę wystraszona, ponieważ nie wiedziałam, co mnie czeka. Musiałam opuścić przyjazną szkołę podstawową, gdzie wszystko było znajome i bezpieczne. Nie wiedziałam, jaką będę miała klasę i jakich nauczycieli.
Pierwszego dnia po uroczystym rozpoczęciu roku trafiłam do złej klasy. Dowiedziałam się o tym, gdyż nie było mnie na liście uczniów. Nauczycielka była bardzo zdenerwowana, ponieważ wszystko wydawało się jeszcze chaotyczne i nieuporządkowane. Zawołała panią sekretarkę, która poszła odnaleźć mnie na liście uczniów. Klasa uważnie mi się przyglądała, chłopcy trochę się śmiali, przez co było mi bardzo wstyd. Okazało się, że przyszłam do klasy 1 B, a zostałam zapisana do 1 D. Więc to moja pomyłka. Pani próbowała mnie pocieszyć, ale klasa dalej chichotała. Pani sekretarka odprowadziła mnie do właściwej klasy. Musiałam usiąść w pierwszej ławce, ponieważ wszystkie inne były już pozajmowane przez uczniów. Usiadłam koło szczupłej dziewczyny z kucykiem, która od razu się przedstawiła. Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie szczególnej uwagi. Wszyscy byli uważni, spokojni i słuchali pani, która opowiadała o naszej nowej szkole i zasadach w niej panujących. Dostaliśmy też plany lekcji na cały tydzień. Co dzień mieliśmy na rano, a poniedziałek zaczynał się dwiema matematykami pod rząd. Rozejrzałam się ukradkiem po klasie i policzyłam, że mamy tylko dziesięciu chłopców na dwadzieścia dziewczyn. Lekcja z wychowawczynią szybko się jednak skończyła.
Kolejno były w planie dwie lekcje języka polskiego. Nauczyciel okazał się dość młody i sympatyczny. Od razu jednak zapowiedział, że na jego lekcjach będziemy musieli przeczytać wszystkie lektury i nie będzie tak prosto jak w podstawówce. Trochę się bałam i widziałam, że klasa też siedziała markotna. Zapowiadał się trudny rok.