Głównym problemem mojego dzisiejszego wypracowania jest porównanie dwóch światów, które przedstawione zostały w dwóch, diametralnie od siebie różnych, utworach. Jeden z nich to utopia, czyli pomysł idealnej krainy, który wyszedł spod pióra Woltera, drugi zaś to jej dokładne przeciwieństwo - antyutopia - świat opisany w Nowym, wspaniałym świecie Aldousa Huxleya. Co ciekawe, obaj autorzy dość zgodnie stwierdzili - nasze światy stwarzają ludziom idealne warunki bytowe, nie ma w nich miejsca na zło, wojny, nienawiść czy jakiekolwiek nieszczęścia, nasze światy gwarantują ludziom harmonię, ponieważ nikt nie ma zamiaru podważać warunków bytowych czy spierać się o władzę i wreszcie nasze światy są równie piękne, jak nieprawdziwe.
Kandyd to powiastka filozoficzna, zatem utwór, w którym autor stawia pewną tezę dotyczącą współczesnego świata, by później, w toku utworu, udowadniać jej słuszność lub spokojnie obnażać jej słabości. I teza Woltera brzmi jasno - Eldorado jest krainą ludzi szczęśliwych, ponieważ oddzielona jest od współczesnej cywilizacji. Dlatego przedstawia państwo szczęśliwych, życzliwych i bardzo pozytywnie do siebie nastawionych ludzi, gdzie władcę traktują jako równego sobie i jednocześnie darzą go wielkim szacunkiem. Aparat władzy i kontroli państwowej jest ograniczony do absolutnego minimum, zaś nie istnieją w ogóle więzienia, gmachy sądowe, policja czy wojsko. Jak powiedziałem, naturalne oddzielenie od reszty świata, Eldorado leży w sercu gór Ameryki Południowych i otoczone jest niezdobytymi łańcuchami strzelistych szczytów, gwarantuje ludziom i państwu zupełne bezpieczeństwo. To również świat dobrobytu i piękna. Nie istniejący podział społeczny zapewnia wzajemną przyjaźń i chęć niesienia pomocy bliźnim. Oczywiście można by przypuszczać, że taka bezinteresowność podyktowana jest względami religijnymi, jednak w Eldorado nie istnieją kościoły, podobnie, jak nie funkcjonują kapłani, którzy łatwo mogliby zacząć uważać się za lepszych od reszty społeczeństwa. Każdy z mieszkańców jest swoim własnym kapłanem, ponieważ modli się do Boga poprzez dziękczynienie za dobro, które spotyka go każdego dnia. Wkraczający w te świat Kandyd nie potrafi objąć umysłem, że państwo może funkcjonować według tak prostych zasad, zaś w ludziach nie istnieje choćby pierwiastek zepsucia moralnego czy obyczajowego a każdy z wielką chęcią poświęca siebie i swój czas, by uszczęśliwiać innych.
Nieco inaczej rozwiązał problem idealnej rzeczywistości Huxley. Nakreślił on ramy świata, którego reguły są ściśle zdefiniowane, co więcej, niemalże chorobliwie przestrzegane. Mieszkają ta ludzie tworzący niezwykle wysoko uorganizowane i tym samym, niezwykle szybko rozwijające się. Ciągły postęp oraz parcie w kierunku osiągania nowych sukcesów społecznych jest zagwarantowany poprzez wyeliminowanie podstawowych uczuć z codziennego życia - te bowiem są bezpośrednią przyczyną wątpliwości i zniechęcenia. Huxley mówi wprost - soma, czyli ciało jest gwarantem utrzymania w kraju spokoju oraz stworzenie świadomości stabilizacji społecznej, bowiem jeśli ludzie nie odczuwają, wówczas nie mają własnych potrzeb, a to z kolei zapewnia możliwość pełnej kontroli i manipulacji. Nowy, wspaniały świat jest miejscem, w którym nie poszukuje się przyczyn rzeczy czy zjawisk, w którym na dalszy plan schodzi istota istnienia świata czy zmian w nim zachodzących. Podstawą jest byt. Jeśli coś zakłóca ów byt, należy ową rzecz bezwzględnie usunąć lub wyeliminować konkretne zjawisko - nie warto poświecić czasu na dojście do sedna problemu. Oczywiście może wzbudzić to kontrowersje, bowiem ktoś zapyta, na jakiej podstawie system państwowy ma prawo inwigilować i kontrolować mój czas wolny czy decydować o moim życiu osobistym, ale Huxley uprzedza to pytanie, bowiem nie istnieje coś takiego jak czas wolny czy życie osobiste, ponieważ ludzie nie mając uczuć, nie mają także i potrzeb…
Czy więc są to światy idealne? Wolterowska Utopia, w której dawno zginęło pojęcie potrzeby dążenia do jakichkolwiek zmian czy stawiania przed sobą wyzwań - bo i po co to czynić, skoro tak naprawdę wszystko jest w zasięgu ręki a z drugiej strony Nowy, wspaniały świat, w którym nie istnieje elementarna potrzeba czegokolwiek, bowiem świat zdeterminowany jest przez wszechogarniającą znieczulicę wywołaną brakiem potrzeb, brakiem uczuć, wreszcie brakiem marzeń. Mnie osobiście wydaje się, że obaj twórcy odpowiedzieli na to pytanie już w momencie obierania gatunku do wyrażenia swoich myśli. Obie realizacje niejako na początku zdeterminowane są poprzez ironię, wyraźny dystans oraz wyraźne przekolorowanie pewnych zjawisk czy sytuacji. Za każdym razem, choć i Wolter, i Huxley, podkreślają idealność światów, czytelnik nie może pozbyć się wrażenia, że zostało zachwiane coś, co jest tak niezmiernie istotne - naturalna równowaga.