Dla nikogo nie jest tajemnicą, że wszyscy tak pragniemy szczęścia, że często zapominamy, czym to szczęście tak naprawdę jest. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że nie można zbudować takiego modelu szczęśliwości, który satysfakcjonowałby wszystkich ludzi. W książce dla całkiem małych dzieci, czyli W "Karolci" Marii Krüger główna bohaterka chciałaby, żeby wszystkim ludziom na ziemi spełniły się marzenia. Jednak w praktyce takie działania mogłyby przynieść więcej szkody, niż pożytku, ponieważ trzeba zaakceptować to, że nie wszyscy pragniemy dobra, a czasem nasze marzenia wzajemnie się znoszą, dlatego spełnienie marzeń wszystkich ludzi na świecie przyniosłoby więcej szkody, niż pożytku. Może przecież zdarzyć się i tak, że ktoś z zawiści chciałby, aby sąsiadowi stała się krzywda - i co wtedy? Są ludzie, którym ogromną radość sprawia cierpienie innych ludzi - są pełni radość, gdy inni nie mogą się cieszyć. Ogólna teoria szczęścia zatem jest niemożliwa do zbudowania - zbyt różnymi ludźmi jesteśmy. Jednak zadziwia przy tym upór, z jakim wciąż dążymy - jako zbiorowość ludzka - do tego, żeby ten model szczęścia jednak zbudować. Zajmują się tym najogólniejszych ze sposobów określenia szczęścia przede wszystkim myśliciele, filozofowie. Żeby powiedzieć o filozoficznym wymiarze szczęścia trzeba sięgnąć aż do czasów antycznych. To wtedy po raz pierwszy (właściwie wtedy wszystko działo się po raz pierwszy - nie ma chyba wątpliwości, dlaczego to tak ważny okres w dziejach myśli i historii, ponieważ wtedy ustalały się kanony wszelkich nauk, kanony, które do dziś nie zostały zmienione). Filozofowie antyczni namyślając się nad tym fenomenem (bo choć trudno uśrednić pojęcie szczęścia, to jednak nie sposób powiedzieć, że wszyscy do tego szczęścia dążymy (choć każdy dąży do swojego).

Ja nie jestem wyjątkiem i również staram się zrobić wszystko, by ten upragniony stan uzyskać. A czym jest w takim razie szczęście dla mnie (skoro już powiedziałem, że szczęście jest czymś zupełnie innym dla różnych ludzi, to chyba muszę teraz przedstawić swoją koncepcję)? Gdybym powiedział, że jestem szczęśliwy, znaczyłoby to, że jestem spełniony. Nie targałby mną niepokoje, nie gnałbym wciąż dalej i dalej, nie zaczynałbym wciąż i wciąż nowych projektów, ale chciałbym z pewnością wytrwać przy tym, co już mam, poszerzyć, pogłębić wszystko to, co do tej pory zacząłem sobie wypracowywać. Szczęście dla mnie to przede wszystkim spokój. Nic tak nie kojarzy mi się ze szczęściem jak właśnie spokój (gdyby można było porzucić choć na chwilę ten "jaskółczy niepokój", który znamy z "Kordiana" Juliusza Słowackiego; ale to chyba marzenie ściętej głowy, ponieważ jak napisał Mikołaj Sęp-Szarzyński "Pokój szczęśliwość, ale wojowanie byt nasz podniebny" - nie ma ucieczki przed zawieruchą wewnętrzną, jaką musimy często cierpieć, bo nie ma innego wyjścia. Trzeba raczej zaakceptować to, że jesteśmy na ten niepokój skazani, niż z tym niepokojem walczyć. Szczęściem nazwał bym właśnie taki stan pogodzenia się ze sobą, czyli również z tym, że jesteśmy wciąż niespokojni, że wciąż mamy do czynienia z wewnętrznym rozbiciem, z dezintegracją, która zaakceptowana może stać się źródłem pozytywnego fermentu, który może stać się wyśmienitym bodźcem do wszelkiego rodzaju działań.

Najprawdopodobniej najlepszym z możliwych sposobów na to, żeby być szczęśliwym człowiekiem, jest zgoda z samym sobą. Jest to, jak mi się wydaje, najtrudniejsze zadanie na świecie. Natura każdego człowieka jest inna, nie można przykładać tej samej miary do wszystkich ludzi. Co więcej, nie można od wszystkich ludzi wymagać tego samego, ponieważ każdy z nas został obdarzony innymi zdolnościami, innymi umiejętnościami i równanie wszystkich do tego samego mianownika byłoby niczym innym jak gwałtem zadanym człowieczeństwu. qwer Lucjusz Anneusz Seneka napisał:

"A zatem życie szczęśliwe jest to życie w zgodzie z naturą człowieka i tylko pod tym warunkiem może je ktoś osiągnąć..."

To najlepsze z możliwych podsumowanie wszystkiego, co mam do powiedzenia na temat pogodzenia człowieka z jego własną naturą. Co więcej, tenże Seneka proponował również sposób na to, jak dojść do ładu z tym światem, w którym za szczęściem można łatwo wziąć coś, co tym szczęściem wcale nie jest. Żeby nie pomylić się w ocenie sytuacji warto zastanowić się, co tak naprawdę jest stałego w otaczającym nas świecie. Wszystko, co uznamy za ulotne i zmienne, automatycznie nie może być szczęściem (w myśl rozumowania o tym, że szczęście to spokój, czyli niezmienność i trwałość). Tak okaże się, że szczęściem wcale nie jest miłość, ale jej brak (bo miłość się kończy). Również bogactwo i uroda nie mogą dawać szczęścia, ponieważ wszyscy się starzejemy i brzydniemy, a bogactwo można w każdej chwili stracić. Czym zatem jest szczęście? Zdaniem Seneki i innego myśliciela rzymskiego (a zarazem cesarza i wojownika) Marka Aureliusza, szczęściem, jedynym szczęściem jest cnota. Czym jest zatem cnota? Jest takim stanem ducha, w którym najważniejsze jest to, by postępować godnie i honorowo nie zważając na to, że coś może być mało opłacalne w materialnym sensie. Cnota to jest wewnętrzna, stała dyspozycja do czynienia dobra.

Marek Aureliusz do tych rozważań dotyczących cnotliwości i szczęścia dokłada swoje trzy grosze w postaci troski o ciało. Uważa, że bardzo ważne jest harmonijne zespolenie wszystkich części człowieka. Zatem nie ma nic złego w tym,. że troszczymy się o to, żeby dbać o własne ciało, żeby je pielęgnować. Jeśli wziąć bowiem pod lupę całą naturę, to szynko okaże się, że nie ma takich stworzeń, które zaniedbują cielesność tak, jak skłonni byliby to robić ludzie, Zatem prawdziwie harmonijne życie opiera się również na dbałości o własne ciało.

Zwraca uwagę również na to, że nie po to przyszliśmy na świat, żeby domagać się w życiu wyłącznie przyjemności. nie można chcieć tylko radości, bo trzeba w życiu również pracować, trzeba brać pod uwagę również cierpienie, choroby, starość i śmierć. Każdy, kto odwraca się od tego faktu, szybko popada w tarapaty, ponieważ skupia się na tym, by zawrócić naturalny porządek rzeczy. Nie ma nic bardziej niemądrego, jak takie właśnie postępowanie, które ma zadać gwałt odwiecznemu porządkowi świata, w który wpisane jest przemijanie.

Czym zatem jest szczęście? Zmaganiem się z każdym dniem tak, jakby to miał być ostatni dzień w życiu. Szczęście to ciężka praca, w wyniku której dostajemy szansę na to, żeby poskładać do kupy, razem wszystkie elementy układanki, jaką jest natura każdego z nas.