Obraz społeczeństwa J. Słowackiego jest nieporównywalnie inny od ludzi z pokolenia M. Hillar. Ale czy aby na pewno tak jest, czy aż tak bardzo się różnią? Oba podmioty liryczne wierszy wyznają, że zawiedli się na ludziach, że nie potrafią zrozumieć ich niektórych zachowań i postępowania. Oba wiersz mają wyraźnie rozliczeniowy charakter.
Przez wiersz Juliusza Słowackiego przemawia bezradność, rezygnacja i beznadzieja. Bohater opisuje duchowe zaangażowanie swojego pokolenia, osiągany przez nich stan nirwany, napływający dzięki "upojeniu duchem bożym". Mówi, że ludzie byli wielcy, mocni, szczęśliwi. Wszystko wydawało im się możliwe do wykonania. Nic nie wydawało się nierealne i nie możliwe. Rzeczywistość wydawała się piękna i wyjątkowa. Pozazmysłowa ekstaza, zjawiska transcendentalne były uważane za coś zupełnie naturalnego. Nikogo nie dziwiły i nie zastanawiały aż tak bardzo. Śmierć nie istniała, bowiem "ojczyste grobowce przy dźwięku fletni skakały jak owce". A nawet jak myślano o śmierci, to nie była ona niczym strasznym i ostatecznym. Była jedynie momentem przejścia z jednego życia w drugie, ale tym razem już wieczne. Śmierć była nowym początkiem. Nie istniało poczucie czasu i przemijania. Wydawało się, że każdy człowiek jest wiecznie młody. "Duch nie miał czasu" na zatracenie się w prozaicznej rzeczywistości, był stworzony i powołany do rzeczy wielkich, nadzwyczajnych, zupełnie wyjątkowych i wzniosłych. Ludzie zachowywali się na ziemi jak goście, wiedzieli, że dążą do wieczności i dalszego życia, ale już po drugiej stronie. Ale niestety autor wiersza dochodzi do wniosku, że to wszystko okazało się wyłącznie iluzją, wyobrażeniem ludzi, którzy "się duchem prześwietnym popili". Wszystko uległo drastycznej zmianie. I wówczas okazało się, że świat nie jest już taki piękny. Nie ma w nim miejsca dla magii, iluzji, metafizyki. Wszystko ogarnięte jest bólem istnienia i przemijaniem. Życie przynosi ludziom rozczarowanie i smutek. Nie pozostaje im nic innego jak tylko biernie czekać co przyniesie im przeznaczenie i los. Nikt nie umiał sobie poradzić z takim obrotem rzeczy, zapanowała panika i chaos.
Inne wydaje się być pokolenie ludzi XX wieku. Poetka przedstawia prawdziwy, niezafałszowany obraz ludzi. Okazują się być oni zafascynowani osiągnięciami rozumu, nauki, zdobyczami i wynalazkami techniki. Ale to wszystko sprawia, że ludzie często okazują się być po prostu nieczułymi na cierpienie drugiego człowieka "automatami". Bezgranicznie podziwiając możliwości rozumu, wstydzimy się prostych, ludzkich uczuć. Autorka porównuje życie ludzkie do teatru, w którym rozwiązaniem wszystkich problemów okazuje się być cyniczny uśmiech, drwina, ironia, obojętność. To wszystko sprawia, iż w rzeczywistości wszyscy jesteśmy osamotnieni i bezradni. "Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości".
Zarówno jeden jak i drugi prezentują prawdę o człowieku, jego słabościach i skłonnościach. Romantycy wydają się być aż nadto czułostkowi, żyjący w świecie imaginacji, natomiast ludzie XX wieku są oziębli, cyniczni, skrywający swoje uczucia. Romantycy nie ukrywali uwielbienia do uczuć, wywyższali je, natomiast ludzie dwudziestego wieku ukrywają je, pragnąc dowieść, że wszystko da się ogarnąć ludzkim umysłem.