Zdrada jest bardzo często postrzegana jako jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą spotkać człowieka. Ktoś, kto się jej dopuścił, traci zaufanie ludzi, często nawet przyjaciół i nie jest w stanie go odbudować. Zdrada pozostawia w nas świadomość nieuczciwości, fałszu, zakłamania. Ciężko mi zrozumieć ludzi, dopuszczających się jej, nawet jeśli działają w imię jakiegoś dobra, gdyż najczęściej łamią oni daną obietnicę, odchodzą od przyrzeczeń. Wiem, że czasem trudno oprzeć się pokusie korzyści, że wiele rzeczy mami nas swoją postacią, atrakcyjnością. Wiem też, że człowiek decydując się na pewne ograniczenia dobrowolnie, nie może być usprawiedliwiony za ich nieprzestrzeganie. Po co wiązać się obietnicami, przyrzeczeniami, skoro wiemy, że nie wytrwamy? Choć człowiek nie jest odporny na pokusy, to jednak wiele osób decyduje się na wierność małżonkowi, ojczyźnie, wartościom. Człowiek, który dopuszcza się zdrady, traci swoją moralność, wyrzeka się pewnej części swojej osobowości, zapomina o tym, co tak naprawdę liczy się w życiu. Przykłady takich ludzi znajdujemy także w literaturze, której zadaniem jest między innymi pokazywanie rzeczywistości.
Tych, co zdradzili jest w literaturze całkiem sporo. Wystarczy popatrzeć na Judasza, który dla marnych 30 srebrników sprzedał swojego Mistrza, skazując go tym samym na śmierć, ale zdradził on również swoje ideały i wartości, którym wcześniej tak bardzo wierzył. Kiedy zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia, było już za późna na jakiekolwiek działanie, w geście rozpaczy Judasz powiesił się.
Jednym z największych spiskowców, jakich spotykamy w polskiej literaturze jest Konrad Wallenrod, o którym opowiada nam Mickiewicz w swojej powieści poetyckiej. Walter Alf, gdyż tak brzmiało prawdziwe imię spiskowca, uciekł się do zdrady, podstępu, by ratować swój kraj prze Krzyżakami. Wychowywany jako młody chłopiec przez zakon, spotkał na swojej drodze wajdelotę, starego Litwina, który przypomniał mu, skąd się wywodzi, jakie są jego korzenie. Chłopak poczuł się na nowo Litwinem, wrócił nawet do rodzinnego kraju, gdzie pojął za żonę córkę Kiejstuta. Małżeństwo nie trwało jednak długo, gdyż nie potrafił on bezkarnie patrzeć na krzywdy, jakie Krzyżacy wyrządzają jego rodakom. Postanowił porzucić wtedy żonę, aby pokonać zakon od środka. Został giermkiem Konrada Wallenroda, słynnego rycerza, a kiedy ten zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, przybrał jego imię i po pewnym czasie został wybrany Wielkim Mistrzem Krzyżackim. Ponosząc odpowiedzialność za działania wojenne, a przede wszystkim za poddanych mu ludzi, czynił wszystko, aby osłabić siłę Zakonu. Cały czas miał bowiem na sercu dobro swoich bliskich i całej Litwy. Działał podstępem, nakazywał walczyć w bardzo trudnych warunkach, które zabijały nieprzyzwyczajonych do niskich temperatur rycerzy krzyżackich. Jego niecne postępowanie zostało odkryte, a Wallenrod został skazany na śmierć. Zanim jednak rycerze dotarli do jego komnaty, wiedząc, co go czeka popełnił samobójstwo. Czyn Wallenroda jest od lat czynem, nad którym toczą się dyskusje. Jedni bronią słuszności sprawy, dla której walczył inni podkreślają raczej jego niehonorową walkę. Jedni i drudzy mają rację, on sam doskonale rozumiał, że jego nieodpowiedzialność doprowadzi do śmierci wielu ludzi, a mimo to nie zatrzymał się ani na chwilę, gdyż w swoim zamyśle działał dla dobra ojczyzny. Jego samobójstwo nie jest aktem skruchy, popełnił je, by ratować resztkę swojego honoru, nie chciał umrzeć jak zdrajca, na którego został wydany wyrok śmierci.
Obok zdrady politycznej mamy także zdradę małżeńską, którą pokazuje nam między innymi J. Słowacki w "Balladynie", F. Dostojewski w "Zbrodni i karze", a nawet S. Mrożek w swojej przewrotnej sztuce pt. "Tango". O ile w dwóch pierwszych dziełach możemy obserwować tradycyjny obraz zdrady małżeńskiej, to Mrożek czyni ją w stworzonym przez siebie świecie jedynie sposobem spędzania wolnego czasu. Zdrada małżeńska nie jest w tym utworze czymś nagannym, co można, a nawet trzeba skrytykować, jest niejako wynikiem życia w świecie, w którym nie obowiązują żadne zasady moralne.
W dziele A. Dumasa "Hrabia Monte Christo" spotykamy się z obrazem zdrady przyjacielskiej. Jej powodem była fascynacja tą samą kobietą. Edmund Dantes został skazany i na długie lata osadzony w więzieniu za sprawą fałszywego donosu, którego dopuścił się jego przyjaciel Fernand. Dantes spędził w twierdzy If kilkanaście lat, kiedy udało mu się z niej uciec, poprzysiągł zemstę. Przybrawszy imię hrabiego Monte Christo postanowił rozliczyć się z tymi, którzy wtrącili go do więzienia, choć doskonale wiedzieli, że jest niewinny. Okrutne jest to, że ludzie, których uważał na przyjaciół i którym ufał najbardziej na świecie, potrafili wtrącić go do więzienia i zupełnie o nim zapomnieć.
Ze zdradą spotykamy się także w "Początku" Andrzeja Szczypiorskiego, gdzie dopuszcza się jej Bronek Blutman. Jest to chyba najgorsza jej odmiana - zdradzić dla wartości materialnych, z żądzy posiadania. Zastanawiam się, jaką wartość ma dalsze życie okupione czymś cierpieniem. Jak czują się ci, którzy oddali własnego przyjaciela tylko po to, by mieć więcej? Czy bogactwo okupione szczęściem, a niejednokrotnie też życiem bliskich osób, ma jeszcze jakąś wartość?
Zdrada nie popłaca, nie przynosi szczęścia, ale tylko ułudę, może chwilową radość, może ulgę. Potem jest tylko zniszczone życie i wyrzuty sumienia. Zdradzając, gubimy własną moralność, uciekamy od dobra, zapominamy o wielu wartościach. Skąd przychodzi to pragnienie zła? Dlaczego pożądamy rzeczy, które możemy zdobyć tylko łamiąc pewne zasady, umowy, normy? Życie stawia przed nami wiele wyzwań, jednym z nich jest konieczność dokonywania wyborów między dobrem i złem i musimy mieć przy tym świadomość, że tylko od nas zależy, która droga będzie dla nas właściwsza. Człowiek, który zdradził, jest niejako naznaczony grzechem, nosi na sobie piętno. Czasem jest ono widoczne, jak na przykład u Balladyny, której krwawa plama na czole oznaczała morderczynię siostry.
Uważam, że zdrada jest najgorszym występkiem, jakiego może się dopuścić człowiek, gdyż niszczy ona wiele wartości równocześnie. Burzy wszelkie dobre uczucia, sprawia, że odchodzimy od przyjaźni, miłości, dobra. Niszczy wszystko to, co sprawia, że staramy się być dobrzy.