Sokrates, jeden z największych myślicieli starożytności, powiedział, że "nie nauczą mnie niczego kwiatki, czy drzewa, lecz tylko drugi człowiek", przez co całemu światowi natury przyznał podrzędne miejsce. Z drugiej zaś strony jego poprzednicy jak Anaksymenes, Anaksymander, czy Heraklit z Efezu, poszukiwali "arche" - zasady świata, bytu określającego jego naturę właśnie w przyrodzie, przypisując te rolę ogniowi, wodzie, powietrzu, wreszcie ziemi a wiec czterem żywiołom. Tak różne podejście, już w tamtych odległych czasach, do przyrody, do natury, pojawia się i pod bliższymi nam datami. Cześć pisarzy wręcz pozbawia swoje utwory fragmentów mówiących o świecie przyrody, uważając, że nie jest on potrzebny, by powiedzieć coś ważnego, a ważne są zaś sprawy dotyczące tylko człowieka, inni właśnie w przyrodzie odnajdują reguły rządzące światem ludzkim.
Ja w swojej wypowiedzi chciałbym zająć się tylko ta druga grupą pisarzy, dla których przyroda miała równorzędne, a czasami nawet uprzywilejowane miejsce we wszechświecie. Chciałbym tez pokazać jak różne funkcje mogła ona spełniać, na jakich zasadach była pokazywana, a wreszcie jak wiele znaczeń mogła nieść.
W terminologii teorii literatury istnieją dwa przynajmniej określenia mówiące o przyrodzie ukazywanej w dziele literackim. Natura naturata oraz natura naturans. Według pierwszego określenia natura przedstawia była w danym dziele w sposób "taki jaki jest rzeczywiście", a wiec z pełnią realizmu, możliwie odtwórczo, na zasadzie mimesis. Drugi sposób jej ukazania - naturans - nie wymagał już takich zasad. Przyroda była pokazywana subiektywnie, w takim duchu, w jakim widział ja dany artysta, który był w stanie wręcz ja tworzyć, ukazywać z nieprzewidzianych stron. Do tego podziału dochodzą i funkcje, jakie pełnił literacki opis przyrody. Obiektywny, czy subiektywny mógł nieść wiele znaczeń, określać sobą człowieka, bądź też a rebours[1] człowiek sprawiał, że natura nabierała nieprzewidzianych znaczeń w danej chwili.
Tak zakreślone pole moich rozważań, przy zwróceniu tylko ogólnej uwagi na kilka zagadnień dotyczących sposobów prezentowania przyrody w literaturze, stanowi jak mi się wydaje, wstęp do pozornie rozchwianej kompozycji dalszej wypowiedzi. Chciałbym jednak zaznaczyć, ze dzieli się on a na trzy części. W pierwszej chciałbym poruszyć sprawę przyrody ukazanej w duchu natura naturans, w drugiej prześledzić relacje człowiek - przyroda, zaś moją wypowiedź zakończyć zastanowieniem się nad literackimi powrotami "do kraju lat dziecinnych", ale nie tylko Mickiewicza, lecz i innych - sposobu, w jaki podchodzą oni do zapamiętanych krajobrazów i przez to jak je ukazują w literaturze. Da to przynajmniej opis części najbardziej charakterystycznych sposobów prezentacji przyrody w literaturze, gdyż "imię ich milijon" i nawet grafomański wierszyk o różach, fiołkach i aniołkach, znalazłby wcale niepoślednie, miejsce w tym świecie.
Zacząć chciałbym od wiersza Bolesława Leśmiana *** [W malinowym chruśniaku....].
Skupia on w sobie chyba najpełniej to, jak przyroda może zostać przedstawiona, jak różnorodnie. Pozornie jest to opis dwojga zakochanych, czy dopiero rozpoczynających się kochać, ludzi, którzy zrywają "przybyłe tej nocy maliny". Jednak już w pobieżnej lekturze tego wiersza czujemy, ze coś tu jest jeszcze poza samym opisem sytuacji. Przyroda pojawi się tutaj na równych prawach co człowiek. Druga strofa to opis co najmniej dziwnych zachowań insektów, żyjących w chruśniaku, oraz liści i przesyconych umieraniem, co kontrastuje z opisanymi wcześniej ludzkimi zachowaniami. Same maliny raz są "narzędziem pieszczoty", raz palce dziewczyny są "na oślep skrwawione ich sokiem". Opis przyrody zaczyna charakteryzować już w abstrakcyjnym ujęciu obraz całego świata, w jakim przychodzi żyć człowiekowi. Jest on w nim zanurzony, ograniczony przez niego. Świat daje mu wiele pokus, podniet, zaspokaja jego potrzeby, ale stanowi tez niebezpieczeństwo i skłania człowieka, ku śmierci, w myśl maksymy, ze "żyjąc tracimy życie". Można też ten wiersz czytać w ujęciu biblijnym, traktując całą sytuację jako "zrywanie owoców" z drzewa poznania dobrego i złego, przez Adama i Ewę - w rajskim ogrodzie.
Ja jednak chciałbym zająć się kolejnym wierszem, a mianowicie Przypowieścią o maku, Czesława Miłosza z cyklu wierszy Świat. Poema naiwne. i charakterystycznym sposobem wykorzystania w nim przyrody. Otóż poprzez opis makówki, a w niej małych ziarenek maku, potrafił on dać wizję całego wszechświata - "Ziemia to ziarnko - naprawdę nic więcej". Poeta pokazał, że doskonałość całego wszechświata może odbić się w jego maleńkiej cząstce, a przez to każda cząstka wszechrzeczy, stanowi obraz całości. Przyrodzie nadał on alegoryczne znaczenia, wszak taka jest bowiem zasada "przypowieści".
Mówiłem o odbijaniu się świata ludzkiego w przyrodzie, jak i o przyrodzie odbijającej w sobie człowieka, jak u Leśmiana. Teraz chciałbym przypomnieć, na przykładzie dawniejszego twórcy Johanna Wolfganga Goethego, jak podobne treści ukazywane były w duchy romantyzmu i jak wtedy pojmowano, a była to jedna z najważniejszych kwestii tamtych czasów, Naturę. W balladzie Król olszyn jesteśmy świadkami uduszenia przez leśne zjawy, należące do natury, chłopca wiezionego przez ojca na koniu. Nim jednak do tego dojdzie mamy obrazy kuszenia chłopca przez elfy. Ojciec, człowiek o racjonalnym podejściu pozostaje głuchy na ich zaloty, chłopiec "czuciem i wiarą" zanurza się w ich świat. Ważny jest wniosek, że człowiek jest w stanie zespolić się z przyroda, nawet na chwilę i z tragicznym skutkiem, jeśli otworzy na nią swoja duszę. Tak właśnie dzieje się w wierszu o incipicie ***{Kiedy deszcz chłodny pada...] Jarosława Iwaszkiewicza, poety doby dwudziestolecia międzywojennego. W tym utworze człowiek zanurza się w przyrodę, pozwala jej pochłonąć, lecz ta "zimna, szmerna ciemność" więżąca go, staje się ukojeniem jego leków i trosk. Właśnie w przyrodzie odnajduje on tak potrzebny mu spokój "świat się odnajduje- w miarę jak świat znika" - świat pierwiastków czystych i nieskalanych codziennymi sprawami. Deszcz, jak i gest przytulenia się do drzewa, mają w tym wierszu właściwości oczyszczające. Jak widzimy w tych czterech wierszach, przyroda postrzegana jest inaczej, z różnych perspektyw, lecz jej silny związek z człowiekiem nie zostaje podważony.
Po wykazaniu powyższego chciałbym zająć się jeszcze przez moment sposobem, już czysto poetyckim przedstawiania natury w sposób posunięty już do granic licencji poetyckiej.
W epoce Młodej Polski wprowadzono w wiersz tak wiele środków stylistycznych, że każdy opis stał się niepowtarzalny w swej formie. Tak dzieje się w wierszu Kazimierza Przerwy - Tetmajera Z Kasprowego Wierchu. Wystarczy przytoczyć pierwszy z brzegu fragment jak np. "W śnieżno-modro-ognistych barw fosfor się mieni", czy "A od północy błękit krysztalno-przejrzysty", by zauważyć manierę właściwą temu utworowi. Opis Kasprowego Wierchu zdaje się być relacją z pokazu fajerwerków, wciąż mamy przez oczami nowe barwy, wybuchające, unoszące się w powietrzu. Poeta epatuje nimi by wzbudzić w czytelniku konkretne uczucia zachwytu i oczarowania tym magicznym pejzażem. O samym natomiast Kasprowym, jego wyglądzie, topografii terenu nie dowiadujemy się niczego. Ten czasami nadmierny zachwyt wykpił zresztą w słynnym Tysiąc sześćset dwudziestym trzecim sonecie o Giewoncie Franciszek Mirandola i tu cytat "Niebo przybrało barwę opalno-błekitną-malachitowowo-srebrno-pozłocisto-szarą", czyli na chłopski rozum, Bóg wie jeden jaką.
W opozycji do podobnych młodopolskich zabaw wrażeniami, na temat przyrody plasuje się jej opis u Elizy Orzeszkowej w powieści Nad Niemnem. Każdemu czytelnikowi zapadają w pamięć jej opisy zboża, kwiatków, ziół (występuje ich samych tam tyko około trzystu). Zapadają choćby i z tego względu, ze musi się wiele on natrudzić by ominąć je w tekście, gdyż są niezwykle rozbudowane i napisane w duchu realizmu, czyli z dokładnością płatka na koronie stokrotki. Choćby przykład z pierwszej strony tej powieści "...przebiegały z pół miedze, całe błękitne od bławatków, żółte od kamioły, różowe od dzięcieliny i smółek,. Z obu stron każdej drogi szerokim pasem bielały bujne rumianki i wyższe od nich kwiaty marchewnika..."i tak dalej. Orzeszkowa swoje opisy np. łąk oparła na niezwykle dokładnych studiach botanicznych, stąd taki ogrom szczegółów. Będąc już jednak przy tej powieści warto powiedzieć, ze przyroda pełni w niej funkcję szczególnego medium, podobnego do tego, jakim staję się ona w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. Przyroda staje się światem, paralelnym - równoległym, w życiu ludzkim. To kontakty z nią określają wartość człowieka. Tak np. Janek Bohatyrowicz, przez to, iż spędza na polach tyle czasu, jest odbierany jako postać pozytywna, zaś malarz Zygmunt Korczyński nudzący się na spacerach w pięknych okolicach Niemna, zdaje się pasożytem egzystującym w tym świecie.
Mówi się, ze Eliza Orzeszkowa tworząc tak silny i wszechogarniający świat przyrody w Nad Niemnem miała w pamięci Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. I u tego romantycznego wieszcza w jego epopei przyroda zdaje się rządzić własnymi prawami, zdolnymi wpływać nawet na te ludzkie. Po tym jak szlachta bije Rosjan w walce w Soplicowie burza - "Z folwarku niedostępną zrobiła fortecę.
O tym więc, co się działo w obozie Soplicy,
Dziś nie mogła rozejść się wieść po okolicy,
A właśnie zawisł szlachty los od tajemnicy."
Przyroda niejako sama wzięła sprawy w swoje ręce i pomogła Polakom.
Trzeba jednak powiedzieć jeszcze o estetycznych poglądach Mickiewicza dotyczących samego piękna przyrody. Wyrażają się one w rozmowie pana Tadeusza z Hrabią. Hrabia przywołuje na myśl wspaniałe krajobrazy włoskie, wychwala tamtejsze niebo i rozpływa się o pięknie cyprysów na cmentarzach. Tytułowy bohater dziwi się temu, pytając naiwnie, lecz z głębi swojego serca "Czyż nie piękniejsza nasza poczciwa brzezina,
Która jako wieśniaczka, kiedy płacze syna,
Lub wdowa męża, ręce załamie...?".
Przyroda, ale ważna tez jest kwestia - jaka. Dla Mickiewicza emigranta z przymusu, szczytem piękna była właśnie najzwyklejszy, codzienny pejzaż swoich ojczystych stron. W jego opisach czynionych już z perspektywy lat, powrotów "duszy na ojczyzny łono" pojawiają się czasami zaskakujące obrazy. Tak jak w słynnym opisie sadu. W jednej linijce czytamy "Tu kapusta, sędziwe schylając łysiny", by w kolejnej dowiedzieć się, że czyni to w towarzystwie, gdzie "maków białawe górują badyle", a "Słonecznik (...) kręci się za Słońcem", zaś cała rzecz ma się " majowej zieloności". Jeśliby sprawdzić w kalendarzu rolniczym kiedy kolejne rośliny pojawiają się w ogrodzie doszlibyśmy do wniosku, że ten "maj" na miejsce poza czasem i tak rzeczywiście jest w świecie bohaterów Pana Tadeusza. Żyją oni, ale w czasie poety i to on kształtuje świat przedstawiony utworu, wydobywając go z pamięci, niezależnie czy zgodnie z prawami natury czy też nie. Mickiewicz stworzył po prostu jej esencję.
Nie tylko u Mickiewicza widzimy powrót do przeszłości, jako powrót do przyrody. Miało to miejsce i wcześniej w twórczości poetów i później. Za przykład niech służą tutaj wiersze Jana Kochanowskiego i Jana Kasprowicza. Mistrz z Czarnolasu, we fraszce Do gór i lasów po przygodach całego życia z ukojeniem osiada w prostym pejzażu rodzinnego domu. Podobnie "rad nań patrzy" Jan Kasprowicz w wierszu ***[Witajcie, kochane góry..], który jest jedną wielką afirmująca świat natury apostrofą, gdzie nawet zapach obornika z pola zostaje nazwany "twórczymi podmuchami wieczności".
Można by mnożyć jeszcze opisy przyrody poetów, wracających sercem do pejzażu dzieciństwa, przez co tworzących jego piękne wizje, mnie jednak chodziło o wykazanie pewnych charakterystycznych cech tych opisach - przekształceń, zamierzonych bądź mimowolnych pomyłek, przeinaczeń. Wpisują się one doskonale w to, co na początku mojej wypowiedzi określiłem mianem natura naturans. Można, po lekturze wielu przedstawień przyrody w literaturze dojść do specyficznego wniosku, żaden z nich nie jest tylko i wyłącznie samym opisem, takie bowiem znajdujemy tylko w książkach naukowych, każdy ma swoje ukryte bardziej lub mniej funkcje, tak ze nawet niepozorny obrazek u Marii Konopnickiej spływania kry lodowej, może stać się alegorią wyzwolenia Polski spod władzy zaborcy. Przyjemnością zaś jest zagłębianie się w niektóre teksty i rozszyfrowywanie ich znaczeń.
Bibliografia podmiotu:
- Goethe Johann Wolfgang, Król olszyn, [w;] Romantyzm niemiecki, Kraków 1976.
- Iwaszkiewicz Jarosław, ***[Kiedy chłodny deszcz pada...], [w:] tegoż, Wiersze wybrane, Warszawa 2000.
- Kochanowski Jan, Do gór i lasów, [w:] tegoż, Fraszki.Dramaty.Pieśni, Warszawa 1999.
- Mickiewicz Adam, Pan Tadeusz, Czytelnik, Warszawa 1968.
- Miłosz Czesław, Przypowieść o maku, [w:] tegoż, Wiersze wybrane, Warszawa 1985.
- Leśmian Bolesław, ***[W malinowym chruśniaku], [w:] tegoż, Zwiedzam świat. Wybór wierszy, Warszawa 2001.
- Orzeszkowa Eliza, Nad Niemnem rozdz. I (sic!)[2], Kraków 2000
- Tetmajer Włodzimierz, Z Kasprowego Wierchu [w:] tegoż, Najpiękniejsze wiersze, Wydawnictwo "bis", Warszawa 2000.
Bibliografia przedmiotu:
- Witkowska Alina, Przybylski Ryszard, rozdz.: Adam Mickiewicz, [w:] Romantyzm, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002.
- Kwiatkowski Jerzy, Dwudziestolecie międzywojenne, PWN, Warszawa 2000, fragm. dot. Bolesława Leśmiana.
- Tatarkiewicz Władysław, Sokrates, [w:] Historia filozofii, tom I, PWN, Warszawa 1988.
[1] To z francuskiego, oznacza. "na odwrót" czyt. arebur
[2] To oznacza "tak, właśnie tak!"