Kluczowy bohater powieści B. Prusa- "Lalka": Stanisław Wokulski jest dojrzałym, doświadczonym mężczyznom koło czterdziestki. Po powstaniowych represjach powrócił do stolicy Polski zajął się handlem i na kupiectwie zbił spory majątek, którego nie jedna zubożała rodzina szlachecka mogłaby mu pozazdrościć. Stanisław był od zawsze człowiekiem skrytym, skromnym, szczerym i pracowitym. Potępiał fałsz i obłudę innych ludzi, zwłaszcza arystokratów. Był nieco zamknięty w sobie, z nikim nie łączyły go bliższe kontakty, a jego najbliższym doradcą, przyjacielem i opiekunem był stary subiekt w jego galanterii- Ignacy Rzecki. Początkowo największą wartość w jego życiu stanowiła nauka, kult wiedzy, ale później wszystko przesłoniła mu miłość. Wokulski miał pewną wadę. Z początku zawsze bardzo wytrwale dążył do założonego sobie celu i był na najlepszej drodze by go osiągnąć, ale kiedy był już u jej kresu, jego chęci opadały, zapał wygasał i nigdy nie potrafił nic zrealizować do końca. A jeżeli nawet udało mu się doprowadzić coś do sukcesu, osiągnąć jakieś zwycięstwo, to miał poczucie, że zrobił coś nieistotnego, że osiągnął cel, który nie był tak naprawdę jego, nie sprawiał mu przyjemności, zadowolenia, nie dawał poczucia spełnienia.

Trudno stwierdzić, co stało się z biednym Wokulskim, dokąd pojechał, gdzie zamieszkał, jak ułożył sobie życie. Jego osoba stanowiła zawsze wielką niewiadomą i tak zostało.

Przypatrzmy się jednak bliżej sylwetce Wokulskiego, zaczynając od momentu, kiedy Staś dorabiał w hofferowskiej winiarni. Wtedy łączył przyjemne z pożytecznym: zdobywał doświadczenie, pogłębiał swoją wiedzę a przy tym zaczął gromadzić swój majątek, dorabiać się. Zarywał noce, by się uczyć, a w dzień zajmował się rachunkami winiarni oraz obsługą klientów. Dzięki swojemu samozaparciu udało mu się pomyślnie skończyć Szkołę Przygotowawczą i dostać się na upragnione studia do Szkoły Głównej w Warszawie, co było jego marzeniem. Dorabiał sobie udzielając korepetycji innym uczniom, których załatwiał mu jego druh- Szuman. Jednocześnie w owym czasie czynnie uczestniczy w działaniach konspiracyjnych, zapoznaje się ze sztandarami polskiej literatury romantycznej, których treści mocno na niego oddziałują. Szczytem jego młodzieńczego patriotyzmu jest udział w zrywie narodowowyzwoleńczym w 1863 roku, za co w wyniku popowstaniowych represji zostaje skazany na pobyt na Syberii. Jednakże tam zapoznaje się z wieloma intelektualistami polskimi i rosyjskimi, ciągle się uczy i zdobywa nowe doświadczenia. Jego pęd do wiedzy zostaje tu wreszcie doceniony i sam Wokulski zdobywa szacunek wśród emigrantów a petersburskie towarzystwa naukowe składają mu różnorodne gratulacje. Ma wszelkie powody do dumy i zadowolenia z własnej postawy. Jednakże niespokojny duch Stanisława nie daje mu spokoju. Kiedy wraca do Warszawy rezygnuje z dalszej nauki i rzuca się w wir interesów, prowadzi udaną działalność handlową, rośnie jego fortuna. Jednakże tu, w polskiej stolicy nie cieszy się on już takim poważaniem jak wśród emigrantów, warszawiacy podchodzą do niego z dystansem, prezentują nieufność w stosunku do jego osoby. Zupełnie nie rozumieją działań tego człowieka. Ci, co od zawsze zajmowali się handlem uważają, że Wokulski powinien zająć się nauką, że bardziej pasuje do środowiska uczonych, a myśliciele, uczeni uważali, że lepszą droga dla niego jest kupiectwo i handel. Nikt nie uważał go za swojego, wszędzie był przyjmowany chłodno i bez entuzjazmu. To powoduje, że ambitny Stanisław nie może przez pół roku znaleźć sobie zajęcia. Dopiero protekcja Ignacego Rzeckiego umożliwiła mu podjęcie pracy w sklepie wdowy Minclowej, z którą następnie się ożenił, co również nie przysporzyło mu przyjaciół. Niechęć do niego pogłębiła się jeszcze po śmierci kobiety, kiedy Wokulski odziedziczył po niej duży majątek a społeczność warszawska nazwała go pasożytem, który żeruje na solidnej i ciężkiej pracy wcześniejszych pokoleń Minclów. Po takich oszczerstwach i ludzkiej nieżyczliwości Stanisław powraca do swojej młodzieńczej pasji, czyli nauki. I wydawałoby się, że był już na właściwej drodze, znowu obrał odpowiedni dla swojego potencjału cel, kiedy to spotkał Izabelę Łęcką, która znowuż przekreśliła jego marzenia o naukowym sukcesie, i przyćmiła wszystko, co do tej pory było dla Wokulskiego ważne. Ona stała się jego nową drogą i celem, jej został podporządkowany cały świat Wokulskiego, a nawet ona stała się tym światem. Przypadkowe spotkanie tej kobiety stało się decydujące dla jego dalszego życia. Postanawia zdobyć jej miłość za wszelką cenę, sprawić by wyniosła arystokratka się nim zainteresowała i odwzajemniła jego wielkie uczucie. Był gotów poświęcić dla niej wszystko, spełnić każdy jej kaprys i zachciankę, zrealizować najbardziej absurdalną prośbę. A przy tym cierpliwie czekał, był wytrwały, znosił humory i gierki swojej ukochanej. Miłość, która go opanowała nie dawała mu jednak szczęścia, przeciwnie sprawia, że pogłębiała się jego samotność, poczucie obcości, brak przynależności do jakiekolwiek społecznej grupy. Dostrzega fałsz i zakłamanie, pustość swojej wybranki. Widzi, jak ona się nim bawi, jak wykorzystuje jego uczucia, by potem go upokarzać, poniżać, szydzić i ironizować z jego pochodzenia i społecznego statusu. Jest nieczuła, bezwzględna, pozbawiona jakichkolwiek morałów i zasad. Nie potrafi okazywać żadnych ludzkich odruchów, jest jakby odbiciem tytułowej lalki- beznamiętnej i pustej, bezdusznej i okrutnej w swym zaprogramowanym, jednolitym działaniu. Pomimo, że Wokulski, zaczyna zdawać sobie sprawę z pomyłki, jaką było ulokowanie swoich uczuć w tej kobiecie- demonie, to nie potrafi z niej zrezygnować, kocha ją ponad wszystko i jedynym jego marzeniem, celem staje się ona. Nie umie krytycznie spojrzeć na swoją oblubienicę, walczy o jej uczucia, mimo, że coraz mocniej jest odrzucany i poniżany. W tym aspekcie wychodzi jego romantyczna natura, pod wpływem, której idealizuje swą kobietę, nie dostrzega jej wad, negatywnych rysów.

Problemem Wokulskiego była także jego dualistyczna natura. Po części jest romantykiem, ale drugie jego ja jest pozytywistyczne, zachowuje trzeźwość umysłu, umie zadbać o swój interes. W 1877 roku wyjechał do Bułgarii, gdzie korzystając z trwającej tam wojny turecko- rosyjskiej rozkręcił interes polegający na dostawie żywności do rosyjskiego obozu, na czym nie wątpliwie się dorobił. Ten krok znowu nie jest doceniony i pochwalony przez polskie społeczeństwo, przeciwnie powoduje nabranie jeszcze większego dystansu w stosunku do Wokulskiego, któremu zarzucono pazerność, chciwość, robienie interesu na cierpieniu i nieszczęściu innych, zdradę ojczyzny i patriotyzmu. Jednakże dla Stanisława był to sposób na zdobycie pieniędzy, które miały mu pomóc w zbliżeniu się do arystokratki, wkupieniu się w jej łaski, rozkochaniu jej w nim. Kiedy wrócił do kraju również szczęściło mu się w interesach, jego inwestycje przynosiły ogromne zyski, jego kapitał wciąż rósł. Handel wydaje się jego powołaniem. Decyduje się nawet na zawarcie spółki zajmującej się handlem z Rosją, której prezesem czyni ojca swoje lubej- Tomasza Łęckiego, by tym posunięciem zjednać sobie przychylność ojca i córki. Oczywiście głównym problem Stanisława było jego niskie pochodzenie i status kupca, co przekreślało szansę na poślubienie arystokratki. Pomimo społecznych konwenansów, robił jednak wszystko, by zbliżyć się do Izabeli i arystokracji, którą w głębi serca bardzo potępiał za jej lekki styl życia, fałsz i obłudę, którymi się kierowała. Próbuje się upodobnić do znienawidzonej warstwy. Uczy się ich obyczajów, manier, kultury. Kupuje wykwintne ubrania, karetę i wyścigową klacz. Opanowuje biegłe posługiwanie się językiem angielskim i zdobywa dyplom, potwierdzający jego szlacheckie korzenie. Co prawda jego zapalczywość momentami go przeraża, wzbudza niechęć do samego siebie, jednakże uczucie było silniejsze, więc coraz bardzie brnął w swą wielką mistyfikację, byleby przybliżyć się do swego natchnienia. Nie dostrzegał zimnej i nieczułej kobiety, którą naprawdę była Izabela, nie zdawał sobie sprawy, że wszystkie jego wysiłki były nieistotne, nie dawały mu możliwości na sukces, bo nie można osiągnąć sukcesu z osobą pustą, pozbawioną ludzkich odruchów. Wielkim ciosem dla Wokulskiego była wspólna podróż pociągiem z Izabelą Łęcka do Paryża, podczas której jego oblubienica nie zdając sobie sprawy ze znajomości języka angielskiego przez Wokulskiego wyrażała się za jego pomocą, w jego towarzystwie, o Stanisławie z pogarda i ironią, mówiąc do Starskiego, że jest on tylko człowiekiem, z którego pieniędzy korzystają ona i jej ojciec. W czasie pobytu w francuskiej stolicy znowu styka się z nauką. Odżywają jego dawne namiętności, dawna pasja. Zwłaszcza pobudza je dyskusja przeprowadzona z Geistem, jego wspaniałe laboratorium, w którym Wokulski chętnie poprowadziłby jakieś doświadczenia i pogłębił swoją wiedzę. Jego wizyta w Paryżu uświadamia mu także, że jego namiętność do panny Łęckiej została zaaranżowana przez jego romantyczną duszę, jest przykładem wielkiej sentymentalnej miłości, która z założenia romantycznej ideologii miała być nieszczęśliwa i niespełniona, przynosić ból a nie radość. Jest zły na swoje emocje, na samego siebie, w wybuchu gniewu odrzuca mickiewiczowską lirykę, z której przejął romantyczne wskazania dotyczące wielkiej miłości. Jednakże jego samozaparcie w stosunku do kochanki, o której zapragnął zapomnieć nie jest wystarczająco mocne. Kiedy dostaje list od pani Zasławskiej szybciutko przyjeżdża do Warszawy, by spotkać się z Izabelą i zaręczyć się z nią, która została przekonana by spojrzeć na Wokulskiego przychylniejszym okiem i pomyśleć o nim jako o świetnym kandydacie na małżonka. Szczęśliwy przez chwilę Stanisław dostaje kolejny potworny cios w momencie, kiedy Izabela znowu z niego kpi, nazywając go kupczykiem i bezwstydnie w jego obecności flirtuje ze Starskim. Tego nie mógł znieść ten biedny Stanisław, wysiadł z pociągu tłumacząc się otrzymaniem pilnego telegramu, by popełnić samobójstwo. Rozgoryczony, zrozpaczony i oszukany chciał rzucić się pod koła pędzącego pociągu, od czego ostatecznie wyratował go Wysoki, któremu kiedyś Wokulski pomógł.

Kiedy wraca do stolicy jest osamotniony jeszcze bardziej niż przedtem. Staje się apatyczny, nieufny, odseparowuje się od ludzi i świata, którego nie rozumie i który nie rozumie jego. Samotność Stanisława wynika z jego nieszczęśliwej miłości do Łęckiej, ale i z powodu przekreślenia jego postaci przez społeczeństwo, uznania go za dziwaka, który nigdzie nie jest u siebie, czuje się jak we wszechogarniającym go więzieniu, jest osaczony z każdej strony, i mimo, że nie ma realnych ścian, to nie może się z niego wydostać. Wówczas dużo czyta, zwłaszcza interesuje się chemią, doświadczeniami. W końcu postanawia wyjechać, spienięża cały swój majątek i zrywa z całym dotychczasowym życiem, opuszcza kraj, w którym wszystko i wszyscy go zawiedli a jedynym jego powiernikiem był Rzeczki, który nigdy nie zwątpił w swojego ukochanego Stasia.

Stanisława można uznać za aktywistę, który umie dążyć do ustalonych celów. Jednakże jego trzeźwy umysł kłóci się z jego romantyczną naturą i szaleńczą miłością do Izabeli. Drugim jego problemem jest nieumiejętność dokonywania wyborów, nieumiejętność osądzenia, co jest dla niego ważniejsze. Wokulski chciał mieć wszystko, z niczego nie potrafił zrezygnować, a to sprawiało, że nie miał nic, że niczego nie udało mu się realizować od początku do końca. Zupełnie nie może odnaleźć się w kapitalistycznej rzeczywistości, w której przyszło mu żyć i egzystować. Jest idealistą a przychodzi mu iść na kompromisy. Chciał poświęcić się nauce a zaczął realizować interesy. Marzył o wielkiej miłości, a skończyło się na wielkim rozczarowaniu, apatii, bólu istnienia. Jego na wpół romantyczna świadomość, sposób myślenia i odczuwania była przyczyną jego klęski. Nawet Szuman powiedział, że tacy jak Wokulski są skazani na sromotną porażkę, że dzisiejszy świat nie jest dla nich, nie znajdą oni tu dla siebie miejsca, nie mają możliwości spełnienia się, nie będą mieli nawet szansy na szczęście, gdyż dziewiętnastowieczna rzeczywistość odrzuciła anielskość kobiecą i ideały, których nie da się wprowadzić w życie.

Wiara Wokulskiego w naukę, dawna pasja z nią związana skłoniła go do zapisania ogromnej sumy Ochockiemu, by tym samym zapewnić mu możliwość dalszych działań, prowadzenia obserwacji i eksperymentów, wynajdywania rzeczy, które będą mogły poprawić byt ludzkości.

Godna podziwu i szacunku jest także jego działalność filantropijna, chęć pomocy innym ludziom, zwłaszcza tym, którzy najbardziej tego potrzebowali. Wyciągnął z życiowego dna Magdalenkę, sprawił, że przestała oddawać swe ciało mężczyznom a stała się porządną dziewczyną, której wynajął lokal i kupił maszynę do szycia by w uczciwy sposób mogła zarobić na swoją egzystencję. Pomógł braciom Wysokim. Jego dusza była przepełniona wspaniałomyślnymi ideałami, chciał być użyteczny, wierzył w naukę, która może poprawić ludzką egzystencję. Chciał przemian w gospodarce i ekonomii, był idealistą, który naprawdę wierzył w ideały, które jednak nie były możliwe do zrealizowania. Domagał się innego, właściwszego, lepszego i sprawiedliwszego świata, na którym nie będzie takich miejsc jak Powiśle, gdzie panowała nędza i brud. Wierzył, że nauka i poprawa gospodarki zagwarantuje świat prawy i przychylny wszystkim.

Nie wiadomo, co się stało z biednym Stanisławem Wokulskim. Ktoś zarzekał się, że widział go gdzieś na Śląsku, kiedy interesował się dynamitem, a później w Zasławiu, gdzie miał wysadzić za jego pomocą ruiny zamku. W każdym razie Stanisław pożegnał się ze światem, który go otaczał, a testament, który ujawniono po jego zniknięciu traktował go jak osobę zmarłą, być może zmarłą dla Warszawy i Polski, w której nic dobrego go nie spotkało.