Stanisław Wokulski wychował się w niezamożnej rodzinie, dlatego ojca nie było stać, by posyłać go do szkół. Chciał, aby syn zdobył dobry zawód, który zapewni mu utrzymanie. Stach rozpoczął pracę w winiarni u Hoppera, a tam miał okazję poznać środowisko studentów. Te kontakty zachęciły go do zdobywania wiedzy, bo nabrał przekonania, że tylko tak może osiągnąć w życiu sukces. Wkrótce rezygnuje z ciężkiej pracy w winiarni i przeprowadza się do Rzeckiego. Dzięki tej zamianie ma więcej czasu na naukę. Wtedy też kończy Szkołę Przygotowawczą i zaczyna studia w Szkole Głównej. Uczestniczy w przedpowstaniowej konspiracji, a następnie bierze udział w powstaniu. Za ten czyn zostaje zesłany na Syberię. Tam utrzymuje kontakty z uczonymi, sam też zajmuje się nauką, a nawet zdobywa rozgłos. Pełen planów wraca do Warszawy, ale jego pomysły na wdrożenie postępu są przyjmowane obojętnie. Stach poślubia wdowę po Minclu i jego czas całkowicie pochłania praca w sklepie. Gdy Małgorzata Pfeifer umiera Wokulski przejmuje jej majątek (świetnie prosperujący sklep) przechodzi na niego. Wokulski dzieli czas między naukowe hobby a sklep, a właściwie temu pierwszemu poświęca więcej uwagi, bo pieczę nad sklepem sprawuje Rzecki. Pewnie jego życie toczyłoby się takim rytmem, ale spotkał Izabelę Łęcką. Ona jednak gardzi kupcem galanteryjnym i chcąc je zaufać Wokulski musi zdobyć większy majątek, by zyskać prawo do przebywania na salonach. Dorobił się majątku na wojnie bułgarskiej, choć nie do końca wiadomo, czym handlował. Majątek Stacha rósł również później dzięki założonej spółce handlującej ze Wschodem. Mimo to bohater coraz częściej popada w stany przygnębienie, bo Izabela dalej jest obojętna na jego uczucia, a on coraz bardziej nienawidzi samego siebie. Przecież nigdy wcześniej nie był aż tak wielkim materialistą, tym czasem pod wpływem zgubnego uczucia do Izabeli przestała go cieszyć nauka, sklep. Przybierał też różne maski: udawał dystyngowanego snoba, gdy jeździł powozem, zgodnie z panującymi w arystokracji przyzwyczajeniami odbywał spacery w Łazienkach, brał udział w akcjach charytatywnych, lecz nie myślał wtedy o pomocy biednym, ale obserwował reakcje Łęckiej, licząc na uznanie z jej strony. Logicznie myślący Wokulski coraz częściej izoluje się od innych, staje się melancholikiem i introwertykiem. Bez przerwy rozmyśla i ukochanej, ale też coraz częściej czyje, że sprzeciwił się dawnym ideałom. Kiedy zorientował się, że wybranka jego serca nigdy nie będzie traktowała go poważnie, a on nigdy nie będzie w stanie jej przekonać do siebie załamał się. Mało brakowało, a zapłaciłby własnym życiem za to uczucie. Szczęśliwie próba samobójcza nie powiodła się.

Niezwykle trudno jest sformułować jednoznaczny sąd o głównym bohaterze "Lalki". Problem tkwi w jego wewnętrznym rozdarciu. Osobowość tego bohatera to piorunująca synteza cech charakterystycznych dla dwóch epok. Myślę, że doskonale posumował ten fakt Szuman, mówiąc: "Stopiło się w nim dwu ludzi romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego". Denerwuje mnie ślepe zapatrzenie Stacha w Izabelę, bo przez to stracił szacunek dla samego siebie, a momentami był nawet śmieszny pozując na arystokratę. Tym samym stracił to, co przez całe życie zdobywał. Niestety, ten romantyczny Wokulski pozostawał w ciągłym konflikcie z Wokulskim- pozytywistą, co było źródłem nieustającej psychicznej męki. Jako pozytywista posiadał też zmysł praktyczny. Szanuję Wokulskiego za to, że sam zadbał o swoje wykształcenie. Ktoś inny na jego miejscu zapewne pogodziłby się z losem i pokornie pracował w winiarni. Stach zainwestował w siebie i to się opłaciło. Dzięki temu świetnie znał się na handlu, a swej pracowitości i uczciwości w interesach zawdzięcza także to, że inni go szanowali. W kwestii przedsiębiorczości był prawdziwym autorytetem. Majątek nie zamknął mu oczu na potrzeby innych i potrafił się nim bezinteresownie dzielić. Miał sprecyzowane plany naprawy kraju małymi etapami, zaczynając właśnie od pomocy tym najuboższym. Pozostaje żal, że nikt go w tym nie wspierał. Obojętna reakcja otoczenia mogłaby chyba zniechęcić każdego. W dzisiejszych czasach takich inicjatyw prawie już nie ma. Wokulski-społecznik to gatunek wymarły.

Wokulski zasługuje z jednej strony na podziw, z drugiej na potępienie. Jednak obiektywnie patrząc, można z całym przekonaniem powiedzieć, że to bohater tragiczny. Zrobił karierę, ale cóż z tego skoro ostatecznie poniósł klęskę.