Krasicki należał bez wątpienia do grona bardzo bliskich współpracowników króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, dlatego trudno oceniać czy jego postawa względem swego przyjaciela była w pełni obiektywna. Niemniej jednak z całą pewnością nie można podważyć słuszności sądów, które zawarł w panegirycznej satyrze Do króla, w której wystawia bardzo pochlebną opinię ówczesnemu władcy Polski a z drugiej strony gruntownej krytyce poddaje tych wszystkich, którzy podnosili głosy przeciwko polityce prowadzonej przez Stanisława Augusta. Krasicki wykorzystuje środki charakterystyczne dla swojej twórczości, a mianowicie pastisz, ironię, sarkazm oraz bardzo nie przebierając w środkach wytyka długi szereg wad i przywar, którymi cechują się oskarżyciele królewscy. Podkreśla w całej przestrzeni utworu, że posługują się oni argumentami, które nie posiadają żadnego przełożenia na rzeczywistość i w znacznej większości są zaletami, których nie potrafią dostrzec zakochani w sobie sarmaci i magnaci przyzwyczajeni do dyktowania królom zasad w taki sposób, aby ich korzyść była zdecydowanie największa. Idąc dalej tym tropem Stanisław August kreowany jest na zwolennika postępu, odnowy moralnej i obyczajowej, człowieka młodego i energicznego, którego celem jest przeprowadzenie gruntowanej reformy polskiego szkolnictwa oraz uwolnienie kraju spod zgubnych wpływów obcych mocarstw. Oczywiście - musi to wszystko godzić w wolności szlacheckie, w przyzwyczajenia i nowe obyczaje oparte na rozpuście, upadku moralnym zataczającej coraz szersze głupocie wynikającej z braku jakiegokolwiek obowiązku szkolnego. Zmianę tego wszystkiego postulował i co więcej wprowadzał w życie Stanisław August - ostatni król Polski. Warto jednak zatrzymać się w tym właśnie miejscu, by poddać choć częściowej analizie sytuację społeczno - polityczną, w jakiej wstępował na polski tron Stanisław August. Poprzedni królowie ani nawet przez moment nie przywiązali choćby cienia uwagi do działań związanych z dobrem Polski czy Polaków, krzewieniem kultury narodowej czy dbałością o stan skarbca - no chyba, że istniała realna możliwość wyprowadzenia określonych ilości złota, klejnotów czy też innych artefaktów kultury, by wzbogacić i tak pękające w szwach skarbce domów rodzinnych. To właśnie polityka królów elekcyjnych doprowadziła do stanu, że król w zasadzie był wyłącznie figurantem postawionym przez aktualnie najbogatszych magnatów na piedestale państwa, a później dowolnie przez nich manipulowany, by spełniać własne zachcianki i realizować własne interesy. Jednak Stanisław August Poniatowski był inny, bowiem postanowił sprzeciwić się wszechobecnej zasadzie kierowania się w Polsce prywatą i dobrem wyłącznie własnego podwórka. Można śmiało powiedzieć, że zaczął realizować maksymę, którą przeczytał u Woltera, bowiem wiedział, że wyłącznie uprawa własnego ogródka może przyczynić się do bujnego rozkwitu całego państwa, co postawił sobie za naczelny cel prowadzonej polityki. Początki nie były łatwe, bowiem nie mogły być łatwe w państwie podzielonym na kasty, warstwy, grupy towarzyskie i wiele, wiele innych mniejszych grup, grupek komitywów działających wyłącznie we własnym interesie. Stanisław August Poniatowski zdawał sobie sprawę z roli, jaką może odegrać w procesie podźwigania państwa z kryzysu kultura, dlatego właśnie zebrał wokół siebie najzdolniejszych jej twórców, dlatego objął mecenat nad szeregiem instytucji o charakterze kulturalnym i oświatowym, by wymienić w tym miejscu Teatr Narodowy, Bibliotekę Publiczną, Komisję Edukacji Narodowej, Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych i wiele, wiele innych, których zasięg często ograniczał się do niewielkich terytoriów a i okres trwania wyraża się w kilku zaledwie tygodniach. Wiedział, że czeka go zadanie niezwykle trudne, jednak wiedział także, że ewentualny sukces na trwałe wpisze go w kanon władców polskich, o których mówi się z szacunkiem. Wiedział wreszcie, że prędzej czy później do głosu muszą dojść ludzie pokroju Krasickiego właśnie, a więc Naruszewicz, Niemcewicz, Kołłątaj, Staszic czy wszyscy, których działalność przełożyła się na pracę stronnictwa patriotycznego w czasie obrad sejmowych. Oczywiście nie można powiedzieć, że nie popełniał błędów, nie miewał swoich humorów czy nie podejmował pochopnych decyzji, jednak trudno wskazać w historii Polski czy w ogóle świata osobę, której wszystkie decyzje okazałyby się trafnymi - ot, mylić się, jest rzeczą ludzką. Niemniej jednak na pewno w czasie jego rządów przeważały decyzje o bardzo pozytywnym wpływie na polską gospodarkę, politykę zagraniczną oraz politykę wewnętrzną, a przede wszystkim na poziom i świadomość patriotyczną coraz większego grona obywateli. Stanisław August wykorzystywał każdą formę, by docierać do swoich poddanych - oczywiście nie można o nim mówić, jako o królu wszystkich ludzi w dzisiejszym tych słów rozumieniu, jednak z całą pewnością, gdzieś, w odległej perspektywie jego koncepcji politycznej leżała także i reforma, która doprowadziłaby do uwolnienia chłopów - i, kto wie, może nawet ich uwłaszczenia. Tak przedstawia go Krasicki. Jak powiedziałem, może to być opis zdeterminowany przez przyjętą formę panegiryku oraz przez przyjaźń łączącą poetę z królem, jednak wydaje się, że tak bystry i szczegółowy obserwator i reporter rzeczywistości, jakim był autor Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków, nie pozwoliłby sobie na jakiekolwiek przekłamania czy koloryzowanie rzeczywistości, tylko po to, aby obraz był choć odrobinę bardziej jednoznaczny. Musimy zresztą pamiętać, że jest to właśnie utwór panegiryczny, zatem jego bezpośrednim celem jest wyrazić pełną aprobatę, połączoną, być może z lekkim niedopowiedzeniem, aby osoba, do której jest on kierowany przedstawiona była w pożądanym przez autora świetle. To konieczna wartość każdego panegiryku, jednak w tym konkretnym przypadku wydaje się, że nie było potrzeby, aby patrzeć na osobę króla spod wpół przymkniętych powiek.
Dlatego właśnie warto spojrzeć na fragment książki Romana Brandysa poświęcony właśnie osobie króla Poniatowskiego. Oto musimy zauważyć, że współczesny prozaik nie zaprzecza nawet jednym słowem wizerunkowi, który stworzony został blisko dwieście lat wcześniej. Oczywiście - Brandys musiał brać pod uwagę opinie historyków, historyków literatury i wreszcie własne doświadczenie czytelnicze, a mimo to śmiało można twierdzić, że Stanisław August Poniatowski otrzymuje ocenę bardzo dobrą, jeśli nie celującą za reformy, których się podjął i które udało mu się przeprowadzić. Pamiętajmy, że oświecenie było epoką, w której twórcy musieli określać swoje poglądy w sposób bardzo jednoznaczny, dlatego Brandys zdaje się wierzyć słowom poety i przychylać się do wizerunku przedstawionego przez oświeconego kolegę. I pamiętajmy także, że Brandys nie był w żaden sposób zdeterminowany przez gatunek, który przyjął dla swojej wypowiedzi literackiej, dlatego mógł zająć dość dowolne stanowisko w konkretnej sprawie. Mimo to zdecydował się wyrazić swoją aprobatę i pozytywnie ocenić działalność ostatniego króla Polski - i wydaje się, że z jego tekstu przemawia coś na kształt tęsknoty za władcą czy może lepiej powiedzieć, uwzględniając upływa czasu, za przywódcą, który poprowadziłby naród do konkretnie zdefiniowanych celów i dopisał się w ten sposób do panteonu tych, którzy wpłynęli na suchy przestwór oceanu polskiej kultury, by swoim odejściu pozostawić łąkę bujną i dającą plony w kwieciu jeszcze przez długie lata.
Właśnie dlatego sądzę, że nie warto dokonywać porównań portretów, które w ogólnym rozrachunku są niemal dokładnie takie same, bo przecież inne być nie mogą. Krasicki wiedział i widział więcej niż inni, już chociażby z tego powodu, że był spowiednikiem króla, jego bliskim przyjacielem i jednak największym spośród poetów określanych mianem lekarzy polskiego społeczeństwa. Brandys zaś nie miał możliwości przeciwstawienia się historii oraz ogólnie przyjętemu wizerunkowi króla Stanisława Augusta, ponieważ jedynym efektem takiej postawy mogła być śmieszność, na którą naraziłby się w oczach opinii publicznej. Dlatego pamiętajmy, że zazwyczaj czarne jest czarne, a białe jest białe… Oczywiście powodowała nimi różna motywacja, Krasicki chciał bowiem wyrazić swój podziw i całkowite poparcie dla polityki Stanisława Augusta, Brandys zaś najwyraźniej zatęsknił za czasem, kiedy to literatura była wolna i to właśnie od pióra zależeć mogło tak wiele. Czy zatem nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że Stanisław August Poniatowski, oczywiście biorąc pod uwagę przestrzenie tekstowe analizowanych utworów, nie staje się kimś na kształt ikony postępu, dobrobytu a przede wszystkim "nową ikoną kultury masowej". Bowiem jeśli wziąć pod uwagę zebrane powyżej argumenty, to wówczas zdanie zamykające moją pracę będzie musiało brzmieć właśnie w ten sposób. Jeśli zaś rozważyć, że kultura masowa wywołuje dziś zdecydowanie negatywne skojarzenia, wówczas lepiej będzie, jeśli napiszę, że Stanisław August Poniatowski przedstawiony w dwóch, oddalonych od siebie o blisko dwieście lat rozwoju myśli społecznej, analizach literackich jawi się jako człowiek, jako król ale przede wszystkim jako wielkie reformator życia publicznego i kulturalnego w najlepszym tych słów znaczeniu.
