Wczoraj przydarzyła się mi przedziwna historia.

Rano do sali, w której jak zawsze przyjmowałem poddanych weszły dwie kobiety. Każda z nich miała na rękach dziecko, jednak jedno z nich nie żyło. Kobiety zaczęły się kłócić, bowiem żadna z nich nie wiedziała, do której należy martwe dziecko. Problem pozostawiono mi do rozwiązania. Zapaliłem moje ulubione cygaro i zacząłem rozmyślać. W pewnej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł - jeżeli rozkażę przeciąć żywe dziecko na pół, prawdziwa matka nie pozwoli, aby jej dziecko zginęło. Wkrótce okazało się, że miałem rację. Gdy tylko oznajmiłem kobietom swoją decyzję, jedna z matek zaczęła mnie błagać, aby nie rozcinać dziecka. To musiała być matka żyjącego niemowlęcia.

Byłem dumny ze swojego pomysłu, moi poddani także, bowiem w sali słychać było gromkie brawa.