Trudno sądzić, co by się wtedy stało. Bóg nie pozwolił, by ludzie ją zbudowali, czym dał nam do zrozumienia, że nie powinniśmy zbytnio rosnąć w pychę, przeceniać swoich możliwości. Zrobił to dla dobra człowieka. Pokazał mu, że prawdziwa mądrość kryje się we właściwej ocenie samego siebie.
Gdyby jednak wieża Babel powstała...? Spróbuję na ten temat trochę pofantazjować. Swoją pracę napiszę w formie dziennika.
"Dziennik budowniczego wieży Babel"
Dzień 1
Dziś położyliśmy fundamenty pod nasze arcydzieło, którym wreszcie udowodnimy Bogu, że jesteśmy przynajmniej tak potężni, jak On. Koniec z Jego absolutną władzą. Już wkrótce wedrzemy się do Jego pałacu i zobaczymy, jak żyje, jak trwa, kim jest. Już wkrótce poznamy Jego tajemnice - co za wspaniały moment. Nigdy nie wierzyłem, że coś takiego właśnie mnie się przydarzy. Jestem bardzo zadowolony, że zdecydowałem się zostać murarzem. Dziś my, murarze, to nadzieja całej ludzkości ciemiężonej przez Boga - władcę świata.
Dzień 2
Budowa posuwa się błyskawicznie, nawet się nie spodziewałem, że uda nam się wykonać w ciągu dnia aż trzy kondygnacje. Ale w końcu pracują nas całe tłumy. Kiedy odchodzi jeden zmęczony, na jego miejsce staje trzech gotowych do pracy. Co za rozmach! Takiej budowy jeszcze nie widziałem. Wieża będzie dość szeroka u nasady, im wyżej tym stanie się bardziej regularna, wyważona, wąska, ale stabilna. Nasi projektanci wciąż obchodzą plac budowy i nadzorują, by wszystko szło zgodnie z planem. A jaka solidarność panuje między nami. Zobaczysz, Panie, co potrafi Twoje stworzenie!
(...)
Dzień 80
Jutro koniec naszej budowy. Szczyt wieży ginie daleko w chmurach. W trakcie realizacji przedsięwzięcia okazało się, że tylko nieliczni będą mogli wejść na samą górę. Nasi inżynierowie uznali, że tylko wybrani będą mogli rozmawiać z samym Bogiem. I już nie chcemy się wobec Niego buntować, tylko zawrzeć z Nim przymierze. Ja tam nie wiem, czego ma ono dotyczyć - jestem tylko prostym murarzem. Jak zaczynaliśmy, było mówione, że wieża ma być wyrazem naszej potęgi i że wyzwolimy się spod władzy Boga. Teraz jakieś sojusze, przymierza... I ta nierówność między nami. Zaczynaliśmy budować jako ludzie równi wobec siebie, a teraz się okazuje, że ja nie mam prawa wyjść wyżej niż na setne piętro, a i to w drodze wyjątku, bo wyróżniłem się ofiarnością i uratowałem pewnego inżyniera, kiedy spadł na niego ciężki głaz. To mi się nie podoba...
(...)
Dzień 90
Budowa przedłużyła się o kilka dni, ale dziś miało miejsce wielkie otwarcie wieży Babel. Tłumy wiwatowały, u stóp wieży odbył się wielki bankiet. Mówią, że na górze też świętowano. Ponoć nasi przedstawiciele zasiedli do stołu z samym Bogiem. Ale mówiąc między nami ja w to nie wierzę. Gdzieżby taki wielki Pan, Władca Świata pospolitował się w towarzystwie takich szarych stworzeń jak ludzie? Osobiście w to nie wierzę. W ogóle całe to nasze marzenie wydaje mi się głupie i puste. Ja wcale nie chcę Mu dorównywać. Było lepiej przed budową tej koszmarnej wieży. Po co brałem w niej udział?