8.00 rano, czas na pobudkę! Dzwonię zamiast budzika, a moja właścicielka Monika jak zwykle ze złością mnie wyłącza. Tak to już jest, że ja się trudzę, a ona się złości. W końcu moja pani postanawia wstać z łóżka i prawie zupełnie mną się nie zajmuje, tylko od czasu do czasu zerka na mój wyświetlacz, by skontrolować godzinę. Pochłaniają ją przygotowania do szkoły. Niecierpliwie przebiera ubrania, by znaleźć to, o które jej chodzi. Stroi się i maluje. Z zazdrością patrzę na jej poczynania. Ja, Nokia, też jestem kobietą i chciałabym ładnie wyglądać. Tymczasem moja obudowa jest cała porysowana i odrapana. Ciekawe, co czułaby moja pani, gdyby tak ktoś nią rzucał. A przecież pamiętam, jak stałam nowiutka i nietknięta na sklepowej witrynie w eleganckim salonie. Inne koleżanki mi zazdrościły, że ludzie patrzą na mnie z podziwem. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek. To chłopak Moniki się przypomina i puszcza do niej sygnał na dzień dobry. Zadowolona Monika, jak szalona uderza w moją klawiaturę, by mu o czymś przypomnieć, używając różnych dziwnych znaczków. Te skróty stosowane w SMS-ach są okropne. Ktoś może pomyśleć, że jestem ograniczona. Szkoda wspominać o miłosnych wyznaniach, które muszę czasem przekazywać, że aż mnie czasem mdli. Dlatego zdarza się, że tracę zasięg. O, zupełnie tak jak teraz! Moja pani tego nie rozumie i ze złością ciska mnie do plecaka. Co za pieskie życie. Muszę leżeć obok kanapek z serem i szynką. Jak mam być czystka w takiej sytuacji?! No cóż, mogło być znacznie gorzej, jak wtedy, gdy upuszczono mnie do błota. Tak długo trwało zanim przyszłam do siebie! Szczęśliwie wróciłam do formy i mogłam znów działać bez usterek. Że też musiałam trafić do takiej roztrzepanej uczennicy, jak Monika, a przecież mogłam należeć do jakiejś eleganckiej biznes-women. Moja życie mogłoby być spokojniejsze, a praca ciekawsza. Nie musiałabym ciągle wysłuchiwać plotek, tylko zajmowała się poważnymi sprawami. Ja tu się rozmarzyłam, a tymczasem Monika dotarła do szkoły. Oby tylko moja pani ściszyła mnie na lekcję. To taki wstyd rozdzwonić się w trakcie zajęć! Czasem Monika gra sobie na mnie w klasie, zdarza się, że wtedy ląduję na biurku dyrektora. Co za upokorzenie! Już wolę siedzieć w piórniku wśród kredek i długopisów, od których cała jestem pomazana. Oho, zdaję się, że Monika spóźniła się na matematykę. W przeciwnym razie nie biegłaby jak oszalała, a ja nie musiałabym tak podskakiwać. No trudno, jestem przyzwyczajona. Trochę nudzę się w czasie lekcji, siedząc w piórniku. Na szczęście od czasu do czasu nudę przerwie SMS, jak ten od chłopaka Moniki: "Hej Myszko, spotkajmy się na dużej przerwie, koło czytelni." Moja pani nie może doczekać się końca lekcji. Ja też, bo jej chłopak ma pięknego Siemensa, z którym uwielbiam rozmawiać. Te jego dzwonki polifoniczne robią na mnie takie wrażenie! Monika idzie trzymając mnie w ręku z nieuwagą. Co za lekceważenie, co za niewdzięczność! Nagle ktoś wyrywa mnie z jej dłoni. Co teraz będzie? Boję się, że stanie się najgorsze, że pójdę w obce ręce. Przywiązałam się do Moniki. Co on chce zrobić? Gdzie sięga ten jego brudny paluch? Nie, tylko nie to! Nie wyłącznik! Ach, czuję, że tracę przytomność...