Pewnego razu wybrałem się w podróż dookoła świata. Płynąc prywatnym jachtem, wpadłem na mieliznę. Mimo nowoczesnej nawigacji i dokładnych map, nie udało mi się zidentyfikować wyspy, na którą natrafiłem. Mimo wszystko nie odczuwałem niepokoju. Wręcz przeciwnie: poczułem się jak w raju. Na wyspie rosły nieznane mi rośliny, mieszkały kolorowe ptaki i inne ciekawe zwierzęta. Dosłownie nic nie zakłócało rozkosznego spokoju. Moje przybycie nie wywołało żadnych nieporozumień wśród zamieszkującego wyspę plemienia. Zostałem przyjęty godnie, bez nieufności i zbytniej ostrożności tubylców. O ile dobrze pamiętam, mój pobyt na wyspie trwał około tygodnia. Warto zauważyć, że tutejsza ludność znacznie różniła się od naszej. Tubylcy nie słyszeli o polityce, różnego rodzaju ustrojach, służbach porządku publicznego. Mimo to każdy mieszkaniec wyspy wykonywał określony zawód. Był tam murarz, rolnik, rybak, a nawet pisarz i poeta. Choć nie było tam władcy, nie dochodziło do żadnych nieporozumień. Nigdy nie słyszano o przypadkach zabójstw, kradzieży i innych przestępstw. Atmosfera była tak czysta, że ludzie nigdy nie chorowali, toteż nie był im potrzebny lekarz. Nie było też szkół, ponieważ ludzie wiedzieli, że mogą sami zdobyć wiedzę, czytając odpowiednie lektury. Życie kobiet było bardzo przyjemne. Mimo że opiekowały się domem i dziećmi, nie musiały pracować ponad swoje siły. Co więcej - mężczyźni bardzo je szanowali. Pracowali ciężko, aby zapewnić swojej rodzinie godny byt.

Pierwszego dnia postanowiłem przyjrzeć się życiu młodzieży. Kiedy o poranku wyruszyliśmy na przechadzkę, udało się nam zobaczyć wiele interesujących zwierząt i roślin. Wróciliśmy do osady w porze obiadowej. Tubylcy mieszkali w specjalnie skonstruowanych domkach. Sam zaproponowałem pomoc w przygotowaniu posiłków. Jest taki zwyczaj na tej wyspie, że obiad jest spożywany przez wszystkich mieszkańców przy ogromnym okrągłym stole. Udało nam się przygotować przepyszne danie. Usiadłem obok uroczej dziewczyny, w której zakochałem się już podczas spaceru. Podczas spożywania posiłku odbyliśmy miła konwersację. Wieczorem postanowiliśmy pospacerować po piaszczystej plaży. Chyba wiedziała, że coś do niej czuję, jednak nie dała mi tego po sobie poznać.

Drugi dzień pobytu postanowiłem wykorzystać na obserwację kobiet. Ich dzień zaczyna się o wschodzie słońca. Kobiety przygotowują posiłek dla swoich mężów, a potem zabierają się do innego rodzaju czynności, na przykład piorą, sprzątają. Ich charakterystyczną cechą jest gadatliwość. Po ugotowaniu obiadu, zaproponowałem im wspólne pójście na plażę. Zademonstrowałem im kilka niewyczerpujących ćwiczeń fizycznych, dzięki którym mogły rozciągnąć mięśnie i tym samym poczuć odprężenie. Jedno mnie zaskoczyło: tutejsze kobiety nie wiedziały, że można się opalać, toteż zdziwił je ciemniejszy kolor skóry po kilkugodzinnym pobycie na plaży. Tak to jest, kiedy kobieta nie wychodzi z domu.

Trzeciego dnia obserwowałem mężczyzn. Po zjedzeniu śniadania udawali się do swoich zajęć. Jedni pracowali w polu, drudzy w lesie, jeszcze inni w stajni. Sam pomogłem kilku z nich w pracy. Przekonałem się, że praca to dla nich przyjemność. Po pracy mężczyźni nie szli na piwo, lecz zabierali swoje żony na zakupy. Oczywiście obowiązywał handel wymienny. Pomyślałem sobie, że ludzie nieznający pieniędzy muszą być szczęśliwi.

Czwarty dzień upłynął w okamgnieniu. Obserwowałem chłopców zajmujących się konstruowaniem latawców. Udało mi się ich namówić do rozegrania meczu piłki nożnej, co bardzo im się spodobało. Na pamiątkę zostawiłem im plakaty Ronaldinho, Realu Madryt i jedną z moich piłek. Muszę przyznać, że tutejsza młodzież szybko się uczy. Od chłopców nauczyłem się prawidłowej budowy latawca. Nigdy dotąd mi się nie udało skonstruować takiego, który by się wzniósł w przestworza. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Piątego dnia mieszkańcy wyspy obchodzili święto. Przygotowania trwały od kilku tygodni, o czym nie wiedziałem. W dzień świąteczny nie trzeba iść do pracy, więc można dłużej pospać. Zdziwiło mnie nakrywanie do stołu, którym zajmowali się mężczyźni. Mimo oferowanej pomocy, nie pozwalano mi na jakiekolwiek czynności. Po obiedzie przyszła kolej na liczne atrakcje. Bawiliśmy się doskonale przy muzyce, popisach magików i zawodach w puszczaniu latawców. Później udaliśmy się nad rzekę, żeby obserwować wyścigi łodzi. Wieczorem zjedliśmy kolację składającą się z samych dań wegetariańskich. To zadziwiające, że można jeść niemal same owoce i wyglądać na dobrze odżywionego.

Poszliśmy spać dopiero nazajutrz. Po południu przyjrzałem się wychowaniu dzieci. Były nadzwyczaj spokojne i nie sprawiały najmniejszych problemów. Kobiety sprzątały po wczorajszej uroczystości, a chłopcy pomagali rodzicom w pracy. Tak upłynął szósty dzień mojego pobytu na wyspie szczęścia. Przeważnie spałem i dochodziłem do siebie po wczorajszym ucztowaniu.

Siódmy dzień zaskoczył mnie już z samego rana. Tego dnia kobiety przejmowały obowiązki mężczyzn, natomiast mężczyźni przejmowali obowiązki kobiet. Dziewczęta oddawały się męskim zajęciom, natomiast chłopcy wykonywali typowo dziewczęce czynności. Zrozumiałem, że w naszej ojczyźnie byłoby to nie do pomyślenia. Jeśli nawet istnieją wyjątki, wstydzą się przyznać do tego rodzaju zachowań. A przecież dzięki takiej zamianie ról obydwie płcie mogą się nawzajem zrozumieć.

Wieczorem poinformowano mnie, że nazajutrz będzie przypływ, w związku z czym mój pobyt dobiega końca. Zapytano mnie, czy nie miałbym ochoty zostać wśród tubylców. Z trudem podjąłem decyzję o powrocie. Przyzwyczajony do życia w innych realiach nie wytrzymałbym tu długo. Teraz wiem, ze najpiękniejsze jest życie niepozbawione wad. Utopia wydaje mi się pięknym kłamstwem, jakimiś pozorami. Może więc mój pobyt na wyspie szczęścia był tylko snem?