Niderlandzki malarz, żyjący w 16 wieku Bruegel, jest autorem wspaniałego obrazu, namalowanego w 1558 roku farbami olejnymi pt. "Upadek Ikara". Obraz obecnie można oglądać w muzeum Royaux des Beaux- Arts.

Motywem przewodnim jest dramat jednostki, niedostrzeżony przez społeczeństwo. Mamy tutaj bezpośrednie nawiązanie do mitologii. Młody chłopak, lekkoduch, tonie w morzu. Wzbijając się w niebo zachwycił się pięknem lotu. Zrozumiał, patrząc na oddalającą się maleńką ziemię, że jego ojciec skonstruował coś o czym śnią ludzie od początku świata. Razem z nim stał się odkrywcą zupełnie czegoś nie znanego. W szale uniesienia postanowił wzbić się wyżej. Niepomny przestróg ojca poleciał w stronę słońca. Ciepło słoneczne stopiło wosk, który spajał pióra.

Ikar z obrazu Bruegla jest przede wszystkim, symbolem dramatu jednostki. Pracujący w polu chłopi "ślepymi" świadkami. Chłopiec pełen nieskrępowanych marzeń, ideałów, chce poznać słońce. Niczego się nie lęka. Realizacja marzeń jest czymś dla niego wyzwalającym. Postawa zasługująca na podziw i zazdrość. Niestety został też zapamiętany jako lekkomyślny młodzik. Jego los może być nauczką dla tych, którzy oddając się realizacji marzeń, podejmują wysokie ryzyko.

Dla niektórych Ikar niczym nie zasłużył na traktowanie go jako symbolu pięknego dążenia do realizacji marzeń. Jego śmierć była głupia i bezsensowna. Ludzkość w niczym nie wzbogaciła się jego lotem. Porównywany do ćmy, wabionej światłem na pewną śmierć, Ikar dał się ponieść lekkomyślnym entuzjazmem.

Przeciwieństwem jego postawy jest postawa jego ojca; Dedala. Dojrzały wynalazca, który potrafił przewidzieć konsekwencje swoich Marzen. Jego plan był dopracowany i prowadził do celu. Bruegel widział, że upadek Ikara nikogo nie poruszył.

Pierwsze spojrzenie na obraz. Jeden ze słonecznych dni. Zwykła codzienność, pełna obowiązków, wykonywanych już rutynowo przez ludzi. Oracz ziemi, wół, pasterz z psem. Wszyscy skupiają się na codziennych czynnościach. Nawet patrząc w niebo nie widzą nic, co mogłoby naruszyć porządek dnia. Po prawej stronie obrazu rybak zajmuje się swoimi sieciami, statek kołysze się na morzu. Wszystko skomponowane jest tak, ze trudno dostrzec coś "niespokojnie" indywidualnego. Noga Ikara wystająca z morza jest tak mało zauważalna, ze tylko znając tytuł i kontekst działa przychodzi ochota do szukania upadającego marzyciela w sielankowej scenerii obrazu.

Z drugiej strony uderza właśnie to, ze wszyscy przejęci swoją życiową rolą są zupełnie obojętni na tragedią jednostki. Czy to znieczulica, egoizm czy też poczucie, że tak mały epizod, jak śmierć chłopca jest nieważna w porównaniu z całym życiem świata?

Malarz zachwyca nas w swym obrazie, również tym, ze patrząc na obraz jesteśmy w stanie odnaleźć nas samych w nim. Dzisiaj również często zajęci własnym życiem, nie dostrzegamy trosk, kłopotów ludzi obok nas.

Zdumiewająca jest też umiejętność Bruegla ukazania kontrastu. Niebo przeciwstawione ziemi, tak jak marzenie- pracy. Trzeba zwrócić uwagę, jak mały jest Ikar w porównaniu z wielkim wołem.

Emocje, impuls pchnęły Ikara ku słońcu. Konsekwencje w takich chwilach często nie są do przewidzenia. To "przywilej" młodości, która pcha do chęci poznania, widzenia szerzej niż przeciętni ludzie. Czy można dopatrzyć się w tym czegoś złego, godnego pogardy?

Myślę, że nie i, że Bruegel chciał zaprotestować ogólnemu zobojętnieniu i egoizmowi ludzi zajętych swoją codziennością. Czasem trzeba oderwać wzrok od "swojej orki", by życie ludzkie nie zaczęło przypominać życia zwierząt pociągowych.

Może jednak niderlandzki mistrz chciał powiedzieć zupełnie co innego. Może to właśnie Ikar jest egoistycznym młodzikiem, który nie patrząc na swego ojca, sprawia mu swą śmiercią strasznie cierpienie. I może tu wcale nie chodzi o odwagę, ale o bezmyślność i głupotę. Mógł uniknąć śmierci. Zginął z własnej winy i czy można wymagać od świata, żeby przystanął na moment i zapłakał nad losem lekkomyślnego syna? Światem odwiecznie rządzą reguły, które dla śmiertelnej istoty wydają się surowe i straszne. Jednak prawo natury nie ma czasu na rozczulanie się losem nieodpowiedzialnych.

Wspominając o kontrastach, myślałam również o opozycji prozy życia wobec wzniosłości, patosie dążenia do realizacji marzeń. Co jest tutaj prawdziwą wartością? Spór, który wywołuje obraz artysty jest trudny do rozstrzygnięcia. Ja czytam to dzieło jednak jako wykład o naszym świecie, w którym zapominamy o dostrzeganiu tragedii jednostki.

Spójrzmy jeszcze raz na obraz. Dobra kolorystyka, gra światła eksponuje plan bliski i daleki. W oddali widać miasto. Całość połączona harmonijnym brązem, zielenią i błękitem. Dokładność detali przykryta lekką mgłą, sprawia, ze obraz jest miękki i łagodny.

Oraz Ikar, marzyciel, może lekkoduch, ale nie bojący się niczego. Odwaga zawsze będzie wartością godną podziwu. Nikt nie chce być bierny, ale nie każdy potrafi dążyć do swoich podniebnych marzeń. Boimy się upaść, może nie mamy siły na walkę z prawem natury. Ludzie zdobywają się na realizowaniu swych marzeń, ale osiągnąwszy coś, choć w części, zadawalają się tym. Nie chcą więcej bo to przekracza ich pole widzenia konsekwencji.

Historia Ikara jest przestrogą, dla tych, którzy oddając się marzeniom nie mogą pogodzić się z "twardą" rzeczywistością.

Zastanówmy się razem z Bruegelem nad losem Ikara, upadającego gdzieś cicho i bez widowni. Może jednak skupimy uwagę na nim.

Obraz ten zrobił na mnie duże wrażenie. Uważam, ze jest wspaniały.