Zagadnienie formy wpisuje się w kontekst filozoficznej dyskusji na temat wolność i ubezwłasnowolnienia człowieka.

,,Każdy musi być oceniony przez każdego, a pojęcie o nas ciemnych, ograniczonych i tępych jest nie mniej doniosłe niż pojęcie bystrych, światłych i subtelnych, gdyż człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka, choćby ta dusza była kretyniczna."

Czy chcemy czy nie, zawsze będziemy oceniany przez innych, nawet gdy nie posiadają oni, w naszej opinii, mandatu, by móc nas osądzać. Każdy jest dla każdego lustrem, każdy coś odbija i w czymś się przegląda. Moralność naszą będzie oceniał człowiek absolutnie niemoralny, naszą inteligencję, kompletny ignorant. Tak skonstruowane jest społeczeństwo, takie są jego wewnętrzne mechanizmy kontroli jednostek.

Te krążące w przestrzeni społecznej opinie przyjmują z czasem postać pewnych utartych schematów - one to z perspektywy zbiorowości odgrywają rolę drogowskazów, rozpoznawalnych automatycznie klisz, znaków, ułatwiających kodowanie rzeczywistości. Obraz naszej osoby w społeczeństwie nie będzie nigdy czymś oryginalnym, nie mógłby być wtedy zidentyfikowany, nie mógłby zatem zaistnieć. Bowiem sąd o człowieku odnosi się zawsze do jakiejś normy, to ona produkuje znaczenie, określając stopień adekwatności danej postawy w stosunku do siebie.

Pomiędzy ludźmi powstają zatem na bazie obowiązujących społecznie, uwewnętrznionych norm, pewne schematy komunikacyjne. To jest właśnie Forma - może nią być słowo, gest, mina, ubiór. Forma jest nie tylko ułatwieniem w kontaktach z innymi, jest również warunkiem samego kontaktu: bez Formy nie możemy zaistnieć w przestrzeni publicznej, stajemy się przezroczyści, niewidoczni. Jest zatem Forma w pewnym oczywistym sensie zniewoleniem, koniecznością, przymusem wejścia w nią, wypełnienia jej, nie do końca jednak jest sztucznością narzucaną zawsze z zewnątrz. Człowiek również przed samym sobą prezentuje maski - stojąc przed lustrem stroi miny, patrzy na siebie oczyma innego, wdzięczy się, uśmiecha, pręży. Również w prywatnej przestrzeni, domowej, intymnej, osobistej Forma występuje, bez niej człowiek nie ma dostępu do siebie. Autentyczność, oryginalność jest pewnym mitem, który powstał z poczucia napięcia między naszym wyobrażeniem o nas samych (jedną z masek, które nam odpowiadają) a obrazem, jaki wytwarza się między innymi (jeśli jest to maska, która nam nie odpowiada).

Przedstawione tu podejście do Formy jest radykalne i bardzo nowoczesne. Widzimy je w jednej z najdziwniejszych "antypowieści" XX wieku "Ferdydurke". Dopiero Gombrowicz wyraźnie powiedział nam, ze nie ma czegoś takiego jak naturalne, pierwotne, wyzwolone spod Formy ''ja''. Takie ''ja'' byłoby bezformiem, zerem, pustką (jaką jest bohaterka jego dramatu: Iwona, księżniczka Burgunda). Konflikt powstaje na zderzeniu dwóch sprzecznych Form np. nowoczesności i tradycjonalizmu, nie zaś sztuczności i naturalności. Przekonuje się o tym Józio początkowo pisarz, szukający odpowiedniej formy artystycznej dla swojego talentu, później wepchnięty w infantylna Formę ucznia, porwany w wieku 30 lat przez prof. Pimpkę i osadzony w szkole. Wraz z kolegą poszukuje on naturalności, nie znajduje jej ani wśród dzieci, upupianych od najmłodszych lat, ani na stancji u wyzwolonych Młodziaków (erotyka, ciało również poddane są Formie), ani też na prymitywnej wsi, wśród parobków. Wszędzie dopada go Forma albo sam jej ulega, albo inni mu ją narzucają. Bunt absolutny okazuje się być również doskonale wpisanym w schemat społeczny, jedyne co można robić, to nieustannie demaskować Formę, zdzierać maski, ,, Gdyż nie ma ucieczki przed gębą jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schować się można się tylko w objęcia innego człowieka."

Wcześniej rzeczywiście patrzono na ten konflikt nieco inaczej. W dramacie obrazującym kołtuństwo mieszczaństwa w "Moralności Pani Dulskiej" widzimy próbę narzucenia jednostce normy postępowania zgodnego z oczekiwaniami społeczeństwa. Istnieje sprzeczność między prawdą jednostki a konwencjonalną "prawdą" ogółu. Tak postrzegany świat jest zakłamany, obłudny, dwulicowy, żywi się pozorami. Forma jednoznacznie kojarzy się ze zniewoleniem jednostki, która buntuje się, by uwolnić się od otaczających ją schematów. Jednak, szybko okazuje się, iż może to zrobić jedynie w karykaturalny sposób, jedynie deformując, wyjaskrawiając narzucaną mu Formę (Gombrowicz dlatego mówił o niemożności ucieczki od "gęby"). Zbyszko, lew salonowy, ma typowy dla mieszczańskiego domu romans z pokojówką, ciąża stawia go w arcybanalnej sytuacji - musi wybrać albo scenariusz romantyczny albo łotrowski - ten ostatni jest konformistyczny, amoralny, lecz oba są doskonale znanymi schematami zachowania. Jego ucieczka przed Formą tak czy owak będzie pozorem, decyduje się on więc na przedrzeźnianie społeczeństwa, mówi: ,, Jak ja się teraz będę łotrował"

Pojęcie Formy na początku wieku XX rozpatrywane było w bardzo głębokim kontekście filozoficznym. Egzystencjalizm przedstawił człowieka jako jednocześnie wolnego i uwikłanego w beznadziejna walkę z anonimową, wszechobecna, ale niedostępną siłą, wydającą na niego wyrok. Wolność jest złudzeniem, ale i walka ze zniewoleniem jest beznadziejna. Widzimy to na przykładzie losu Józefa K. w "Procesie". Bohater pada ofiarą aparatu sądowniczego, systemu abstrakcyjnego i niewytłumaczalnego, ale potężnego i totalnego. Nie może obronić się przed oskarżeniem, bo nikt nie może powiedzieć mu na podstawie jakiego prawa został skazany. Ostatecznie Józef K. ginie, nie chciał przyjąć warunków tego systemu, wymagającego od niego zachowania pozorów sensowności, nie chciał się zgodzić na ciągłe przedłużania procesu, a to jedyny rodzaj wolności, jaki mu został przeznaczony.

Wobec Formy można przyjąć zasadniczo dwie postawy: buntu i akceptacji. Bunt przyjmuje trzy postacie: demaskacji jak w "Ferdydurke", przedrzeźnienia jak w "Moralności Pani Dulskiej" albo kontestacji, negacji życia w zniewoleniu jak w "Procesie". Formę można zaakceptować, wykorzystywać ją. Widzimy to z kolei w "Moralności Pani Dulskiej". Mela uczy się od matki podwójnego życia, lawirowania między maskami, gry pozorów innej w domu, innej poza nim. Przyjmując Formę, oswajając się z nią Dulska chce uczestniczyć w akcie jej wytwarzania, by móc dla siebie wybrać odpowiednią maskę, innym zaś móc narzucać ja wedle jej uznania. Dulska pragnie władzy, kontroli Formy, chce z niej uczynić narzędzie w swoim ręku - i społeczeństwo mieszczańskie XIX-wieczne jej na to pozwala. Inaczej z Juliasiewiczową, która, akceptując współczesne jej standardy zachowania, chce uzyskać dla siebie swobodę, licząc na pobłażliwość obłudnego społeczeństwa. Otwarcie przyznaje się do tego, mówiąc: ,,Zgodziłam się z życiem, kradnę co jest najmilszego".

Wolność i zniewolenie to kategorie, jak widać bardzo względne. Nie mają one charakteru absolutnego, choć człowiek często tak je postrzega i tak je kreuje. Widocznie ma w tym pewien interes.