Zarówno rzeźba Wenus z Milo jak i obraz Puvis de Chavannes'a "Ubogi rybak" pojawiają się już na początku powieści Stefana Żeromskiego. Są one symbolami dwóch różnych rzeczywistości. Jedna z nich jest piękna i dobra, a druga pełna brzydoty i zła. Taki właśnie jest cały świat i takim przedstawia go pisarz. Rzeźbę Wenus Tomasz Judym oglądał w Luvrze, siedząc na ławeczce.

"Głowa jej zwrócona była w jego stronę i martwe oczy zdawały się patrzeć. Schylone czoło wynurzało się z mroku i, jakby dla obaczenia czegoś, brwi się zsunęły. Judym przyglądał się jej nawzajem i wtedy dopiero ujrzał małą, niewidoczną fałdę między brwiami, która sprawia, że ta głowa, że ta bryła kamienna w istocie - myśli. […] obnażone jej włosy związane były w piękny węzeł krobylos. Podłużna, smagła twarz tchnęła nieopisanym urokiem."

Judym delektował się tym widokiem. Dla głównego bohatera oglądana Wenus jest ideałem kobiecości, wrażliwości i delikatności. Dostrzega w niej żywą kobietę, której uroda nigdy nie przeminie. Rzeźba jest symbolem doskonałości, proporcji oraz ładu. Według niego Wenus uosabia piękno i harmonię świata. Wanda jest znudzona podziwianiem arcydzieła, nie robi ono na niej żadnego wrażenia. Mówi: "Ma caluteńkie plecy poszarpane, jakby ją kto przez cztery dni z rzędu prał ekonomskim batem". Natalia z kolei stwierdza tylko, że rzeźba jest "prześliczna".

Niezwykły kontrast dla Wenus z Milo stanowi obraz Puvis de Chavannes'a "Ubogi rybak".

"Kiedy to mówił, ukazał się obraz. Widział go przed rokiem i uderzony niewypowiedziana siłą tego arcydzieła zachował je w pamięci. Z czasem wszystko, co stanowi samo malowidło, szczególną rozwiewność barw, rysunek figur i pejzażu, prostotę środków i całą jakby fabułę utworu, przywaliły inne rzeczy i zostało tylko czujące widzenie nad wszelki wyraz bolesne. Wspomnienie owo było jak mętne echo czyjejś krzywdy, jakiejś hańby przekładnej, której nie byliśmy winni, a która przecie zdaje się wołać na nas z ziemi, dlatego tylko, że byliśmy jej świadkami. […] Tak, pamiętał… chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz antropoid z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w portkach wiszących na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się żalą, ani płaczą."

Obraz ten Judym oglądał już rok wcześniej w Galerii Luksemburskiej, ale wrażenie, jakie wtedy on na nim wywarł, pozostało w pamięci na długo. Obraz ukazuje cierpienie, nędzę i poniżenie. Tytułowy Rybak jest symbolem choroby, brzydoty i zła.

Reakcja Natalii na widok obrazu:

"Bardzo mi żal było tego człowieka, szczególniej tych jego dzieci, żony… Wszystko to takie chude, jakby wystrugane z patyków, podobne do suchych witek chrustu na pastwisku. […] Ten "Rybak" zupełnie podobny do Pana Jezusa, ale to jak dwie krople wody."

Każda miejscowość występująca w "Ludziach bezdomnych" ukazana jest z dwóch stron: tej lepszej, ładniejszej i gorszej, brzydszej. Poznajemy zarówno blaski jak i cienie tych przestrzeni. Rzeczywistość przedstawiana przez Żeromskiego, na zasadzie kontrastu odsłania prawdę o urodzie oraz nędzy świata.

Paryż:

Świat ludzi bogatych:

- liczne zabytki i majestatyczne budowle

- pastelowe kolory

- wszędzie czuć zapach kwiatów

- miasto nauki i kultury

przydatny cytat:

"Inny potop blasku słonecznego zalewał przestwór. Nad odległym widokiem gmachów rzucających się w oczy od Łuku Triumfalnego wisiał różowy pyłek, który już począł wżerać się niby rdza nawet w śliczne, jasnozielone liście wiosenne, nawet w kwiatuszki paulini. Z wszystkich zdawało się stron płynął zapach akacji. […] Przebiegały piękne, lśniące rumaki. […] Wiosenne stroje kobiece o barwach czystych, rozmaitych, i sprawiających rozkoszne wrażenie jakby natury dziewiczej."

Świat ludzi biednych:

- brzydkie i podrapane budynki

- ubóstwo, nędza

- zamiast zapachu kwiatów - odór gnijących i niemytych ciał

"Ospałym wzrokiem mierzył brudną, prawie czarną wodę Sekwany."

Warszawa:

Świat ludzi bogatych:

Salon doktora Czernisza:

- wytwornie urządzony (dywany, marmury)

- liczne dzieła sztuki

- miejsce towarzyskich spotkań elity lekarskiej, która traktuje swój zawód jako sposób na gromadzenie dóbr materialnych.

"Wszedł na marmurowe schody zasłane szerokim, barwnym chodnikiem, do rzęsiście oświetlonego przedpokoju i poczuł na ramieniu dłoń gospodarza. […] potykając się na dywanach, zawadzając o meble".

Świat ludzi biednych:

- stare, odrapane kamienice

- dziurawe ulice

- brudni mieszkańcy mniemający żadnych praw

- straszny fetor

- w sklepikach oprócz brudnych papierów leżą produkty spożywcze.

cytaty:

"Proszek tabaki wdzierał się do nosa, gardła, płuc, podwajał szybkość oddechu. […] Duszące powietrze pełne smrodu ciał pracujących w upale, w miejscu niskim i ciasnym, przeładowane pyłem starego tytoniu, zdawało się rozdzierać tkanki, żarło gardziel i oczy."

"Mało tam miały do czynienia maszyny. Działały za to wyłącznie muskuły i młoty na długich toporzyskach […] zapach przeróżnych kwasów i duszne, do ostatka wynaturzone powietrze wypełniały te hale grobowe, czarne, ziejące ogniem."

"Z wąskiej szyi między Ciepłą a placem wydzielał się fetor jak z cmentarza. Po dawnemu roiło się tam mrowisko żydowskie. Jak dawniej siedziała na trotuarze stara schorzała Żydówka sprzedająca gotowy bób, fasolę, groch i ziarna dyni. Tu i ówdzie włóczyli się roznosiciele wody sodowej z naczyniami u boku i szklankami w rękach. Sam widok takiej szklanki oblepionej zaschłym syropem, którą brudny nędzarz trzyma w ręce, mógł wywołać torsje."

"Praży się jadło na śmierdzących tłuszczach, kaszlą i plują suchotnicy, rodzą się dzieci i jęczą przeróżni, nieuleczalni, wlokący kajdany żywota."

Cisy:

Świat ludzi bogatych:

- zakład kuracyjny położony w parku między dwoma stawami

- czyste powietrze

- wszędzie unosi się zapach rosnącego tam lasu

- piękne, malownicze widoki

- miejsce spotkań polityków i arystokracji

"Były chwile, że wprost zachwycał się wymową dyskretnego milczenia, symbolika kwiatów, barw, muzyki"

Świat ludzi biednych:

- zabudowania folwarczne, czworaki

- brudna woda, niezdatna do picia, wywołująca liczne choroby (malaria)

- zniszczone chorobą drzewa

- w mieszkaniach panowała wilgoć, ściany zagrzybione

- głód, brud, nędza

"Tu i ówdzie włóczyli się roznosiciele wody sodowej z naczyniami u boku i szklankami w rękach. Jedna z roznosicielek wody stała pod murem. Była prawie do naga obdarta. Twarz miała z żółkną i martwą. Czekała w słońcu, bo ludzie tamtędy idący najbardziej mogli być spragnieni z ręce trzymała dwie butelki z czerwoną cieczą, prawdopodobnie tml? Jakimś sokiem. Siwe wargi coś szeptały. Może słowa zachęty do picia, może imię Jego, Aldonai, który nie może być przez śmiertelnych nazywany, może w nędzy i brudzie jak robak wyległe przekleństwo na słońce i na życie..."

"Czworaki mieściły się za dużym wilgotnym parkiem, który jak płaszcz ogromny spływał po pochyłości wzgórza od szczytu dworskiego, aż do rzeki płynącej w łąkach. Tam były owczarnie, obory i mieszkania służby folwarcznej […] W trzęsawisku odmytym przez tajemne źródła. […] Miejsce i tak już mokre, przez wstrzymanie zbiorników martwej wody wyziewało ze siebie ciężki opar, którego słońce stawić nie mogło. Tam to właśnie grasowała frybra (malaria). […] Ludzie śpią w stajniach i oborach pod żłobami, dziewczęta zaś w jednej jakiejś izbie, nierzadko razem z kupą mężczyzn. U żonatych parobków w jednej izbie, wśród błota hoduje się razem dzieci i prosięta."

Śląsk:

Świat ludzi bogatych:

dom dyrektora kopalni Kalinowicza

- ogromny przepych

- dywany, liczne obrazy w bogatych ramach, antyki

- wystawnie urządzony

"Stał pałac dyrektora. Gdy wchodzili po wąskich schodach wysłanych dywanach."

Świat ludzi biednych:

- osada fabryczna i kopalnia

- murowane domy przypominające owczarnię (brudne, odrapane, pełne wilgoci)

- brzydkie trawniki

- brudne dzieci

- chorzy robotnicy

"Murowane po większej części piętrowe domy zbite były w kupę i tworzyły niechlujne miasteczko […] Zewnętrzne ich mury były obłupane z dawnego tynku i świeciły nagością sczerniałych cegieł, brudem i zaciekami wilgoci. Dookoła nich nie rosło ani jedno drzewo."

"Jest lekarz za darmochę, więc do niego kto żyw. Chory, nie chory […] W dniu oznaczonym, lekarz mający osiem fabryk, jedzie z miejsca na miejsce. […] W pewnym miejscu ukazały się lampy elektryczne otoczone grubymi mgłami. Światło zanurzone tworzyło dookoła siebie kręgi smutne niby obwódki, które są cieniami oczu ludzi chorych. Między drogą a tym światłem leżały jakieś martwe wody. Sinawe lśnienie pełzało po ciemnych falach płaskiego zawaliska."

Przedstawiając dualizm każdej miejscowości, w której znalazł się Judym, Żeromski pokazuje całe oblicze świata. Opisuje nie tylko piękne miejsca, w których żyją ludzie bogaci, ale także te szare, brudne domy, w których mieszkają robotnicy. Główny bohater "Ludzi bezdomnych" ma wyrzuty sumienia, że jemu się powiodło w życiu, a reszcie jego rodziny nie. Czuje, że musi spłacić dług wdzięczności wobec pozostałych. Dlatego decyduje się poświecić własne szczęście i miłość do ukochanej kobiety dla pomagania ubogim, którzy wyczekują tej pomocy.

"Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę być sam jeden, żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał."