"Ballada" Leśmiana urzeka niezwykłym, fantastycznym sztafażem. Nie ma tutaj co prawda zjaw , upiorów i duchów. Obcując z balladami przeważnie trzeba przestawić wyobraźnię na przekonanie, że wszelkie te fantastyczne istoty mogą istnieć rzeczywiście. U Leśmiana potrzebny jest jednak mechanizm odwrotny. Seria ballad poety zamieszczonych w tomie "Łąka", stylizowana jest na tradycyjne ludowe opowieści poetyckie, choć z wyraźnie rozbudowanymi podtekstami metafizyczno - moralnymi. W tę konwencję wpisuje się również "Ballada bezludna".
Zacząć jednak wypada od zawartej w tytule bezludności. Wiersz mówi o krainie niedostępnej dla ludzkich oczu, nie jest więc możliwe, by ktokolwiek tam trafił. To nasuwa przypuszczenie, że narratorem jest twór inny niż człowiek. Poeta zna siłę słów, za pomocą których kreuje wszelkie twory wyobraźni, a sam proces ich tworzenia jest jakby dziełem jakowegoś ducha. Ducha czy bytu, dzięki któremu wiemy o istnieniu tego tajemniczego miejsca. Bytem pilnującym, by nikt nie zakłócił "bezludności" przestrzeni. Bez tego ducha nie zaistniałby także... narrator - a to jest już paradoksalna grą.
To, że forma osobowa pojawia się w refrenach, może być niewiarygodnie motywowane. Chyba, że jest to ktoś, kto doznaje żałości, iż nie może być na owej łące z wiersza, co jeszcze bardziej potęguje jej niedostępność i nadbudowuje mistykę utworu.
Nawet zachęta, ze w tej całej krainie pojawi się zaraz "mgła dziewczęca", okazuje się płonna, gdyż w efekcie ta "spocznie niezjawiona". Czyli poeta daje nam przykład tworzenia przez demiurga (przyrodę?...) kobiety. Jako, że jednak jest to przyroda w stanie chyba pierwotnym, której obcy jest jeszcze człowiek, próba ta ostatecznie nie dochodzi do skutku.
Wiersz jest więc opisem tego, co mogło by się stać, ale się nie stało. Jest manifestacją twórczej potencji. Poeta chciał wyobrazić świat jeszcze nietknięty cywilizacją, świeży i dziewiczy, gdzie zalążek przyszłej ludzkości jest jeszcze ledwo cząstką natury, bądź nawet jeszcze nie istnieje wcale. Istotne jest potem to, że proces kreacyjny odbija się na opisanym świecie - widać to po zachowaniu naturalnych, owadzich i kwietnych mieszkańców łąki.
Niebyt, o którym pisze duch opowieści, staje się motorem całej serii sprzeczności i antynomii. Częste u Leśmiana są tak karkołomne próby opanowania metafizyki słowem, jak choć fraza "spełnione nieistnienie". Mamy też grę ze słowem nicość: "pająk w nicość sieć nastawił, by pochwycić cień jej cienia". Te wszystkie "nieistniejące" ornamenty bardzo subtelnie i misternie budują całą fantastyczną przestrzeń wiersza. Czas, w jakim te dziwy się dzieją, zdaje się być li tylko błyśnięciem, niczym mgnienie oka, co buduje nastrój lekkości i zwiewności. Ta ballada Leśmiana jest, dosłownie i w przenośni, balladą niezwyczajną, tak w obrazowaniu świata, jak i w niezwykłej, barokowej grze formalnej.