Jest w powieści Reymonta (tom I, r. 5) fragment, w którym to największy gospodarz we wsi, Maciej Boryna, rozmawia ze swym parobkiem, Kubą. Mężczyźni, siedząc w izbie chałupy, rozmawiają o warunkach dalszej pracy. Przy tym wszystkim krząta się córka gospodarza, Józka, służąc mężczyzną strawą oraz gorzałką.
Istotą tego epizodu jest opisanie porządku społecznego jaki panuje od wieków w Lipcach. To , w jakiej kategorii znajdzie się mieszkaniec wsi - czy w bogatej, średniozamożnej czy ubogiej - zależy od jego urodzenia, ale przede wszystkim o wielkości posiadanego majątku i ziemi. Tutaj Boryna jest idealnym przykładem - jest najbogatszy we wsi za czym idzie jego autorytet i poważanie, także ze strony wójta i księdza. Boryna jest gościem każdego przyjęcia, uroczystości czy wesela, jest także ważnym głosem przy każdej wiejskiej naradzie. A z drugiej strony stoją parobcy, komornicy i żebracy - należą oni do grupy gorszej i jawnie pogardzanej. Przykładami będą tu - Kuba, Agata czy Jagustynka.
Boryna podkreśla istniejącą pomiędzy nim a Kubą różnicę, która ponoć uwidacznia się już po samej mądrości zawartej w słowach gospodarza. Kuba oponuje tutaj, że przecież sam nie jest bydlęciem i ma swój rozum - jednak przyjmuje z pokorą wyższość Boryny jako świadomy pewnego naturalnego układu świata. Wie, że jego obowiązki są z góry wyznaczone i poustawiane. Mówi: "(...)gospodarzem byłbym, to i baldach nosić bym nosił, a i dobrodzieja pod pachę wiódł, i w ławkach siadał, i z książki głośno śpiewał... a żem ino parobek, chocia i syn gospodarski, to mi w kruchcie stać albo przed drzwiami, jako te pieski...".
Trzeba tutaj zauważyć, że obaj mężczyźni, a wynika to z ich wypowiedzi, nie pałają sympatią do Żydów i traktują ich z pogardą. Co ciekawsze, także Kuba jest świadom swej wyższej pozycji w stosunku do żebraków - kiedy prosi gospodarza o nowy przyodziewek , mówi : "Przydać by się przydało, bo to i kożuch zlatuje ze mnie, i buciska też, a i kapot jaki kupiłbym... już jak ten dziadka jaki jest człowiek, że nawet do kościoła iść, to ino do kruchty... bo jakże mi przed ołtarz w takim obleczeniu...".
Wszystkie te zwyczajowo ustalone prawa i przywileje są więc wyznacznikami granicy pomiędzy warstwami mieszkańców wsi. Boryna zresztą , motywując sprawiedliwość i naturalność takiego układu rzeczy, powołuje się na Biblię: "(...) Każden ma swoje miejsce i la każdego co innego Pan Jezus wyznaczył". Zatem interesowanie się sprawami gospodarzy czy próba równania się z nimi może grozić nawet grzechem ciężkim. Dla poparcia swych słów odsyła Boryna Kubę także do księdza, "dobrodzieja", który zapewne to samo Kubie by powiedział.
Zresztą takie boskie prawo istnieje od pradziejów - i w to wierzą wszyscy jako w oczywistość na miarę cykli natury. Od zarania świata taka hierarchia występuje bez względu na miejsce i czas. Więcej nawet - Boryna utwierdza parobka, że nie jest nijak w jego gestii zmiana takiego stanu rzeczy: "Takie już na świecie urządzenie jest i nie twoja głowa zmieni".
Czyli - podsumowując - według wybranego fragmentu czynnikami wpływającymi na porządek i taką a nie inną hierarchię życia wiejskiego są - pochodzenie człowieka, odgórnie wyznaczony przez Boga plan, oraz ilość posiadanego majątku czy ziemi. Wszyscy Lipczanie wierzą w to respektując te zasady jako nadane z góry i niemożliwe do zmiany przez człowieka - zwłaszcza człowieka rangi Kuby, najmniej znaczącego w tej specyficznej drabinie społecznej.