W wielu filmach najbardziej poruszającą sceną jest rozstanie głównych bohaterów. W zależności od sytuacji jedno z nich stoi na peronie czy w drzwiach mieszkania i żegna tę druga osobę. Często właśnie tylko ten obraz pozostaje w pamięci widza. Pożegnanie, ale i też powitanie ukazywane było i na obrazach, by wspomnieć tylko oleje Artura Grottgera dotyczące powstańców. Ogólnie są to motywy często wykorzystywane, również w literaturze, która mam się zająć, stanowią niejednokrotnie przełomowe dla akcji wydarzenie, niosące sobą duże znaczenie.

Alicja Majewska w jednej ze swoich najbardziej znanych piosenek śpiewała "To męska rzecz być daleko, a kobiety wiernie czekać...". Często bowiem mówiąc o rozstaniach i powrotach zakładamy, że mają one miejsce tylko pomiędzy parą kochanków. W mojej wypowiedzi chciałbym poza paroma takimi właśnie, pokazać i inne ich rodzaje, np. powrót "na ojczyzny łono" w dwóch różnych ujęciach Adama Mickiewicza i Antoniego Słonimskiego, rozstanie z Różą i planetą jako poszukiwanie sensu życia, jak w przypadku Małego Księcia.

Zacytowane słowa piosenki najlepiej wprowadzają w stosunki panujące w Homerowej Odysei. To właśnie Odys wraca z dalekiej wyprawy, wraca cierpliwie i z uporem, bo przez blisko 10 lat do żony Penelopy, syna Telemacha, wreszcie do ojczyzny do Itaki. Podróż ta staje się jednak dla niego jednym z najważniejszych elementów jego życia. Spotkane na tej drodze postaci, przeżyte wydarzenia formują tego bohatera. Można uznać Odyseusza za postać reprezentującego motyw homo viator - "człowieka na drodze" - poszukującego, rozwijającego się, aż do kresu swojej drogi. Tego też symbolem z czasem stał się ten mityczny podróżnik. Wspomina go w swoim wierszu Jerzy Liebert - "Każdy z nas jest Odysem co wraca do swej Itaki...". Odyseusz wytrwale zmierza do swojej ojczyzny. Motywuje go w tym miłość do żony, jej postać pozwala mu na wyjście nawet z namiętnych jaskiń czarownicy Kirke.

W przeciwieństwie do Odyseusza rozstanie Małego Księcia z planetą, Różą spowodowane jest czymś innym niż przymus. Bohater opowieści Sant Exupery'ego świadomie wyrusza w drogę. Czuje, ze nie wystarcza mu dotychczasowy świat, chce poznać kogoś nowego, nieznanego mu by prze to nauczyć się, rozwinąć. Podróż tego dziwnego chłopca jest ciągłą nauką, rozwojem własnego ja. Mały Książę dopiero po odkryciu przyjaźni, poznaniu Lisa, Pilota jest gotowy do powrotu na swoją planetę.

Ciekawym, również pokazującym, jakie mogą być przyczyny rozstania i powrotu do domu, do rodziny, jest biblijna historia syna zwanego marnotrawnym. Jego decyzja odejścia od ojca była niezwykle kategoryczna. Ten niedojrzały na początku człowiek zażądał połowy majątku jemu przypadającego, co w tamtych czasach był bardzo źle widziane, gdyż wiązało się najczęściej z życzeniem śmierci rodzica. Jednak uzyskał to, co chciał. Stał się niezależnym człowiekiem, jednak niezdolnym samemu pokierować swoim życiem. Jego powrót niezwykle pokorny, czyniony ze wstydem również jest symbolem dojrzewania ludzkiego, w trudzie i bólu. Przyjęcie zaś przez miłosiernego ojca, sprawienie dziękczynnej uczty mówi zaś o wielkiej miłości rodzicielskiej. Stanowi nagrodę za to, iż syn potrafił się ukorzyć, błagał o przebaczenie - stał się wartościowym człowiekiem, różnym od nieokrzesanego młodzieńca, jakim był u początku swojej drogi.

Jak już jednak wcześniej wspominałem, najbardziej zapadającymi w pamięć są rozstania kochanków. I te chciałbym teraz przedstawić na podstawie Kordiana Juliusza Słowackiego, Romea i Julii Williama Szekspira i Lalki Bolesława Prusa.

Pierwsza para, o której chciałbym powiedzieć to LauraKordian, ukazana w chwili rozstania w pięknym, romantycznym pejzażu. Tytułowy bohater dramatu znajduje się u początku swojej ziemskiej podróży. Ma piętnaście lat i czuje, że pisana mu jest wielka rola. By ja wypełnić pragnie jednak rozbudzić w sobie anioła, boski pierwiastek wcielony w ludzkie ciało. Pragnie duszy wspaniałej, zdolnej przenikać przyszłość. Jednak do pełni, potrzebna mu jest miłość drugiej osoby. Mówi Laurze "na jednego anioła dwóch dusz ziemskich trzeba!". Przypomina on tym samym jeszcze antyczną wykładnię miłości, że stanowi ona zespolenie dwóch połówek jednego ducha, które bezustannie poszukują siebie dla osiągnięcia jedności. Laura nie potrafi jednak odgadnąć potrzeby Kordiana. Traktuje jego rozpaczliwe dążenia do jedności dusz, jako dziecinne marzenia i zbywa go powierzchowną troską. W tej sytuacji musi dojść do ich rozstania. Kordian nie znajdując u domniemanej kochanki zrozumienia, sam ironicznie nazywa się szaleńcem. Wzgardliwie porzuca Laurę i wybiera jedyne ukojenie swojej rozpaczy, jakim jest samobójstwo. To, że się ono nie udaje, pozwala Kordianowi z czasem dojrzeć. Jednak rozstanie się dwóch dusz w tym przypadku, nie przeznaczonych jednak sobie niesie dla zrozumienia dalszego postępowania Kordiana duże znaczenie.

Inaczej ma się rzecz w dramacie Szekspira. Tutaj w akcie trzecim jesteśmy świadkiem rozstania się dwóch dusz przeznaczonych sobie. Autor pokazuje ogrom ich lęku i rozpaczy. Mimo iż się kochają, mogą tworzyć wspaniały świat jedności ducha, los - przeciwne kochankom - Romeowi i Julii - rodziny, zmuszają ich kłamstw, oszustw, wreszcie do rozstania, bez pewności ponownego spotkania. Po nocy spędzonej z żoną, Romeo wbrew zaklinaniem Julii słyszy śpiew skowronka - ptaka symbolizującego poranek, moment odejścia. Bohaterowie nie mówią wprost o swoim rozstaniu, wspominają o ptakach - patronach zmierzchu i świtu, by nie sprawić sobie nazywaniem sytuacji dodatkowego bólu. Jeszcze nie wiedzą, że już nie spotkają się więcej żywymi. Śmierć obojga zapowiadają jednak oblicza kochanków. Julii ma "twarz jak pogrobową", Romeo zaś prezentuje się "jak trup, z którego znikły życia ślady".

Tak jak w dramacie Słowackiego rozstaniu towarzyszyło widmo śmierci, tak i w szekspirowskiej historii widzimy, że miłość jest siłą, która walczy o życie, o spełnienie, jednak niszczona nieuchronnie prowadzi do śmierci, bądź przynajmniej zamachów na życie kochającej osoby.

Na zakończenie wątku rozstania kochanków chciałbym wspomnieć jeszcze o Izabeli Łęckiej i Stanisławie Wokulskim. Pozostawiam na boku jednak samą historię ich miłości, w paru momentach przypominającą, co może nawet wydawać się dziwne, historię Kordiana i Laury. Chciałbym zając się tylko wspaniale przedstawionym przez Bolesława Prusa momencie, gdy Wokulski zrozumiawszy, iż sam był lalka w rękach Izabeli żegna ja z peronu.

Zdruzgotany nieszczerością przyszłej żony, bohater zdobywa się na, krótkie słowa "Farewell, miss Iza, farewell", pozornie nic nie znaczące. Wypowiada je jednak w języku angielskim, którego nauczył się specjalnie by zaimponować swojej narzeczonej, a którego znajomość obnażyła fałsz Izabeli. Ta niezwykła scena pozwala doświadczyć niespotykanej kondensacji uczuć targających Wokulskim. Jego zawiedzone nadzieje, pogarda, gniew, wreszcie i smutek składają się na ostateczne pożegnanie się z panną Łęcką. Obraz stojącego na peronie bohatera Prusa pozostaje na długo w pamięci i może być uznanym za właściwe zakończenie powieści, nie potrzebującej już żadnego dopowiedzenia. Zresztą sam Wokulski po tym zerwaniu z Izabelą pojawia się już tylko na kartach powieści na zasadzie psychicznego upiora - wypalonego wewnętrznie człowieka.

W dalszej części mojej prezentacji chciałbym się zając jeszcze jednym specyficznie ukazywanym przez pisarzy motywem powrotu - powrotem do ojczyzny. Wcale nie musiał być on fizyczny, jak w przypadku Odyseusza. Adam Mickiewicz duchowym "powrotem na ojczyzny łono" ustanowił całego Pana Tadeusza. Polska dla niego była oddechem od "stuku / Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów, / Zapóźnych żalów, potępieńczych swarów!" jakim cechowało się środowisko paryskich emigrantów. Zanurzenie się w Polskę pozwoliło Mickiewiczowi odciąć się od melancholii i znaleźć się, w utraconym już na zawsze, domu rodzinnym. Można zarzucić poecie, że obraz Soplicowa przez niego wykreowany jest nierzeczywisty, zbyt sentymentalny, lecz takie właśnie są prawa tęsknoty, o której mówi w inwokacji. Dopiero świat utracony człowiek jest zdolny właściwie docenić. Trzeba pamiętać, ze Mickiewicz żył w odcięciu od Polski, czas powoli zacierał mu jej co drobniejsze wady.

Wręcz przeciwnie rzecz miała się z innym polskim pisarzem Antonim Słonimskim. Ten mieszkający w Polsce dwudziestowieczny poeta doświadczył wiele zła i nienawiści od swoich współobywateli. Najsilniejsze zarzuty wiązały się z jego żydowskim pochodzeniem. W tej atmosferze nie dziwią pełne goryczy słowa wiersza Smutno mi, Boże, ironicznie i z rozgoryczeniem nawiązujące do Hymnu Juliusza Słowackiego. Gdy romantyczny autor cierpiał z powodu rozłąki z krajem, Słonimski smuci się powrotem do niego z wycieczki na Bliski Wschód. Czytamy u niego "że się serce z piersi wyrywa bezradne/ I że mnie czeka niebo ojczyzny mej sine...". Polska jest dla niego miejscem gdzie się dusi, lecz do której irracjonalnie wraca powodowany "żarliwą miłością (...)/ Do ziemi której serce zapomnieć nie może". Również nie może żyć bez ojczystych storn, lecz ma przy tym pełną świadomość ich wad. Pozostaje mu tylko tytułowy "smutek" powrotu, żal i rozgoryczenie.

Mimo różnorodności przypomnianych przeze mnie osób, miejsc, czasów, wydarzeń wydaje mi się, iż można znaleźć przynajmniej jedna cechę wiążąca opisane rozstania i powroty. Są to uczucia wzbudzające w moich bohaterach najwyższe poruszenie ducha. Każdy z nas w swoim życiu od czegoś odchodzi, kogoś podostawia, każdy do czegoś wraca, do każdego z nas ktoś powraca, z nami się rozstaje... Nie wszystkie te sytuacje pozostają w naszej pamięci równie silnie. Te opisane przeze mnie pokazują jednak, że zdarzają się momenty, potrafiące zmienić w jednej chwili całe życie człowieka, nawet gdy nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zaś co do powrotów do czegoś, idąc za Adamem Mickiewiczem możemy oddać się marzeniom i w ten sposób ocalić wiele rzeczy, o których moglibyśmy sadzić, że już nigdy nie powrócą.

Na koniec chciałbym zacytować fragment rozważań Czesława Miłosza, mówiący o przemijaniu, właściwym wielu z opisanych przeze mnie wydarzeniom. Słowa te niosą ze sobą smutną lecz paradoksalnie dającą nadzieję nadzieje prawdę, pochodzą zaś z jednego z ostatnich, przeprowadzonego przed śmiercią poety, wywiadu. "Wszystko żyje tylko wtedy, jeśli coś innego zginie. Nie ma życia, nie ma śmierci. Nie ma wyjątków, wszystko musi kiedyś przyjść i kiedyś odejść. Ludzie. Lata. Idee. Wszystko. Koło się toczy i stare staje się pożywieniem tego, co nowe".

Bibliografia podmiotowa:

  • Juliusz Słowacki, Kordian, Wrocław 1999.
  • Bolesław Prus, Lalka, Warszawa 2000.
  • William Szekspir, Romeo i Julia, tłum. Józef Paszkowski, Kraków 1998.
  • Homer, Odyseja, Wrocław 1992.
  • Adam Mickiewicz, Inwokacja [w:] Pan Tadeusz, Warszawa 2000.
  • Antoni Słonimski, Smutno mi, Boże, [w;] Wybór wierszy, Warszawa 1977.

Bibliografia przedmiotowa:

  • Jan Kott, Szekspir współczesny fragm. Warszawa 1995.
  • Zofia Abramowiczówna, Wstęp [w:] Homer, Odyseja, Wrocław 1992, BN Seria II Nr 21.
  • Henryk Markiewicz, Lalka Bolesława Prusa, [w:] Lektury polonistyczne, pod red. G. Matuszek, Kraków 2001.