Obrzędy Dziadów to stara, pochodząca z Litwy tradycja, której przedmiotem było odprawianie tajemniczego misterium ku pamięci osób zmarłych. Początkowo były to spotkania jawne, kiedy jednak zapanowało chrześcijaństwo zakazano kultywowania tej tradycji uznając ją za pogańską. Od tego czasu obrzędy odprawiano potajemni w opuszczonych domach koło cmentarzy lub w pustych kaplicach.

Przygotowywano wpierw stół, suto zastawiony różnymi potrawami, które przeznaczone były dla zgłodniałych w zaświatach duchów. Kiedy wszystko było już gotowe, okna i drzwi pozamykane, Guślarz - przewodniczący całej uroczystości - rozpoczynał uroczystość wywołując pierwsze duchy, w czym pomagał mu chór zebranych ludzi.

Na początku przywoływano zawsze duchy lekkie, posiadające małe przewinienia. Zwykle po niedługiej chwili duch się pojawiał i rozpoczynał swoją opowieść, mówił o swoich przewinieniach poczynionych za życia na ziemi. Mówił, czego potrzebuje do zbawienia. Po wysłuchaniu opowieści ducha, zebrana ludność podejmowała decyzję, w jaki sposób może pomóc zbłądzonej duszy. W przypadku duchów słabych taka pomoc była zwykle możliwa, czasem wystarczyło dać do skosztowania gorczycę.

Później przywoływano duchy średnie. Ich przewinienia były poważne, ale nie najcięższe. Tutaj nie było pewności co do wyroku o możliwości pomocy. Zwykle można było pomóc takiemu duchowi, lecz nie było to regułą.

Po duchach lekkich przychodził czas na spotkanie z duchami, na których sumieniu ciążyły grzechy poważne. Ich pojawieniu towarzyszyły często dziwne i niepokojące zjawiska, np. pojawiały się nagle ptaki, słyszano różne głosy, błyski światła. Takie duchy nie mogły zazwyczaj otrzymać pomocy od ludzi, gdyż ich przewinienia były zbyt ciężkie. Skazane były na wieczne potępienie. Mogły być za to wielką przestrogą dla ludzi uczestniczących w obrzędzie.

Adam Mickiewicz w II części "Dziadów" przedstawia właśnie takie spotkanie mające na celu rozmowę z duchami i pomoc wielu zbłąkanym duszom. W wydarzeniach ukazanych przez poetę wpierw obserwujemy, guślarz wywołuje duchy lekkie, takie których przewinienia były niewielkie albo na przykład przez całe życie nie zaznały żadnego braku, zawsze miały wszystkiego pod dostatkiem. Były to zjawy, którym pomóc we wstąpieniu do nieba mogła chociażby gorczyca. Wtedy mogły spokojnie odejść do królestwa Boga, jak czytamy:

"Kto nie doznał goryczy ni razu

ten nie dozna słodyczy w niebie".

Kolejnym etapem było wzywanie dusz osób, które błąkały się po świecie żywych za karę, za swe większe przewinienia, których dopuszczały się z premedytacją wiedząc, że czynią źle. Tak jest w przypadku ducha młodej dziewczyny, która za życia flirtowała z wieloma młodzieńcami, a później łamała im serca. Wiedziała, że ich nie kocha, a mimo to mamiła ich swym uczuciem. Takie duchy musiały odpokutować jakiś czas na ziemi, a później trafiały do nieba, jak pisze poeta:

"Kto nie dotknął ziemi ni razu ten nigdy nie może być w niebie".

Trzecią grupę stanowią duchy i widma, które za życia charakteryzowały się wielkim okrucieństwem, złem i zachowaniem pełnym pychy i wyniosłości. Takim duchem jest mara bogatego pana, który za życia bardzo źle traktował mu podległych i nigdy nie uczynił nic dobrego. Takim duchom nie można było pomóc w żaden sposób. Jak pisał Mickiewicz:

"Kto nie był ni razu człowiekiem temu człowiek nic nie pomorze".

Przedstawiony przez Mickiewicza obrzęd dziadów, który mamy w II części jego dzieła, nie jest tylko przedstawieniem starego, zapomnianego rytuału. Wydarzenia te stają się wyjściem do rozleglejszych i filozoficznych przemyśleń autora. Zastanawia się on nad moralnością i etyką ludzi. Nad tym jak postępują i jak kara może ich za to spotkać. Jest to również refleksja nad tym, co człowiekowi jest potrzebne do życia. Z jakich składników składa się nasza egzystencja. Tak jest chociażby w przypadku dwojga pierwszych duchów. Są to dzieci - RozalkaJózio. Dzieci te umarły w bardzo młodym wieku, dlatego nie było im dane zaznać wszystkiego co, może dać życie i świat. Ich dziecięce życie było idealne, spokojne. Niczego im nie brakowało i o nic nie musieli się martwić. Dlatego też proszą o gorczycę, która ma symbolizować ból i cierpienie, którego nie zdążyły dzieci zaznać. Mickiewicz porusza tu bardzo ważną sprawę, a mianowicie to, że żywot człowieka nie składa się jedynie z uciech i chwil przyjemnych. Do jego pełni potrzebne są też chwile gorzkie i smutne. Dlatego dzieci proszą o gorczycę, która dopełni ich żywot i pozwoli wstąpić do nieba. Kiedy otrzymują to, po co przyszły padają z ich ust słowa: "Kto nie doznał goryczy ni razu ten nie dozna słodyczy w niebie".

Drugą grupą duchów, jaka pojawia się podczas obrzędu, są duchy średnie. Ich reprezentantką jest Zosia, która za życia była pasterką. Była ona postrzegana we wsi jako piękna i dobra dziewczyna. Wszyscy zachwycali się jej urodą. Spowodowało to, że Zosia zaczęła uważać się za lepszą od innych. Kiedy jakiś kawaler się do niej zalecał ona przez jakiś czas flirtowała z nim, a później łamiąc mu serce porzucała. Za takie działania spotkała ją surowsza kara niżeli duchy dzieci. Skazana ona była na kilkuletnie tułanie się po ziemi, pomiędzy światem żywych i umarłych. Była to jej pokuta za egoizm i brak szacunku dla drugiego człowieka. Pycha i narcyzm doprowadziły do nieszczęścia wielu młodzieńców, a umyślne wyrządzanie krzywdy niewinnym ludziom, jest grzechem ciężkim. Złamała ona przykazanie mówiące o miłości do bliźniego i gotowości w niesieniu mu pomocy. Za co spotkała ją surowsza kara. Bóg skazał ją na błądzenie po ziemi, gdyż całe swe życie przeżyła pływając w obłokach. Uczestnicy misterium mogli ją tylko pocieszyć i wysłuchać jej żali, pomodlić. Dziewczyna opuszczając ich powiedziała: "Kto nie dotknął ziemi ni razu ten nigdy nie może być w niebie".

Po zjawie Zosi do zebranych przybywa duch, który ma na swym sumieniu grzechy najcięższe. Jest to trzecia kategoria grzechów, które nie mogą być odkupione i taki duch musi się tułać po świecie przez całe życie wieczne. Tak jest w przypadku mary złego i bogatego pana. Pojawia się ono w przerażających okolicznościach, towarzyszy mu stado czarnych ptaków. Jak się okazuje panem tym jest człowiek, którego poddani zorganizowali właśnie misterium. Ptaki, które mu towarzyszą, symbolizują jego poddanych, którzy umarli w wyniku jego złych działań. Jest to duch, który nie może otrzymać pocieszenia od żadnej istoty ziemskiej. W mękach może ulżyć tylko sam Bóg. Ptaki pojawiające się wraz z duchem i symbolizujące dusze zmarłych poddanych pana, mają jedno ważne zadanie - nie mogą dopuścić, by ktokolwiek pomógł mu i ulżył w cierpieniach. Ptaki również się odzywają podczas rozmowy ducha z zebranymi. Sowa mówi, że za życia była młodą i biedną kobietą, która pewnego zimowego wieczoru przyszła z dzieckiem na ręku prosić go o pomoc, by pomógł jej i dziecku. Ten jednak przepędził ją z dworu. Rano znaleziono kobietę i dziecko zamarznięte. Złe wspomnienia ma również inni duch, który wspomina jak pan pełen wściekłości i zawiści nakazał pobić go i poszczuć pasami, gdy ten podniósł w jego sadzie kilka jabłek.

Te wydarzenia, które przedstawia Mickiewicz mają być przestrogą dal ludzi, którzy nie potrafią się dzielić z innymi, mimo że mają wiele i nie znajdują w sobie krzty dobra.

Sceny zaprezentowane przez Mickiewicza były nie tylko nawiązaniem i przedstawieniem rytuału ludowego i odwołaniem się do wątków ludowości. Jest to swego rodzaju traktat moralny pokazujący jak powinien żyć człowiek, jeśli chce dostąpić łask boskich.