Szanowna Rado Starszych!
Jesteśmy tu dziś, by wydać sąd nad Antygoną. Pełnię dziś rolę oskarżyciela, moim celem jest więc skazanie oskarżonej. Zrobię wszystko, by tak się stało, ponieważ uważam, że oskarżona zasługuje na karę.
Zanim rozpocznę przemówienie, muszę jeszcze wspomnieć, że Antygona to prawowity członek społeczeństwa Teb. Jako taki powinna wypełniać nakazy króla Teb. A czy tak zrobiła? Nie! Wszyscy jesteśmy tutaj w imieniu prawa, nie przeciw niemu, liczę więc na to, że wy, jako czcigodni mężowie, podejmiecie decyzję, która będzie zgadzać się z wolą królewskiego prawa.
Na początku chcę przypomnieć w skrócie historię, która nas tutaj sprowadziła. Edyp, uznany przez królewską parę Koryntu za rodowitego syna, usłyszał od wyroczni delfickiej straszną przepowiednię: zabije swego ojca i poślubi matkę. Sądząc, że jego rodzicami są władcy Koryntu, uciekł, aby uniknąć przepowiedni. Możemy się domyślać, jak się czuł - samotny, przerażony… I wtedy na drodze spotkał człowieka, który go rozwścieczył. Zabił go więc. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że zabił własnego ojca, Lajosa. Dalsza droga zaprowadziła go do Teb. Tutaj rozwiązał zagadkę strasznego potwora, Sfinksa, w wyniku czego potwór pozbawił się życia. Edyp stał się bohaterem, a jego nagrodą była królewska korona i ręka wdowy po Lajosie, Jokasty - jego matki. Z tego kazirodczego związku narodziło się czworo dzieci: Eteokles, Polinejkes, Ismena i ta oto Antygona. Edyp dowiedział się prawdy o sobie, wykłuł sobie oczy i opuścił Teby. Tron państwa pozostał pusty. Wówczas dwaj synowie rozpoczęli spory o koronę. Nie potrafili się pogodzić - Polinejkes więc musiał wyjechać. Udał się wówczas do Argos i poprosił o pomoc tamtejszego władcę. Polnejkes, już z pomocą, napadł na Teby. W wyniku tej walki zginęli obaj bracia. tron Teb pozostał znów pusty - zasiadł więc na nim wuj braci i oskarżonej Antygony, Kreon. Według niego Eteokles zginął w obronie ojczyzny, Polinejkes zaś jako zdrajca. Pierwszy z nich został pogrzebany w wszelkimi należnymi mu honorami, drugiemu odmówiono pogrzebu. Antygona sprzeciwiła się temu i sama pogrzebała ciało brata.
Obecna tutaj Antygona usprawiedliwia się tym, że wypełniła prawo boskie. Dobrze. Ale przyjrzyjmy się bliżej: chce popełnić samobójstwo. Odrzuciła w ten sposób życie, dar od bogów. Z jednej strony tak religijna, z drugiej skazuje się dobrowolnie na śmierć. Czy jedno nie zaprzecza drugiemu? Śmierć to przecież odrzucenie jednego z najpiękniejszych darów, jaki dali ludziom bogowie. Czyż nie mam racji, rado starszych?
Antygona uparcie namawiała innych, by tak jak ona sprzeciwili się rozkazom króla. Czy było to słuszne postępowanie? Absolutnie nie. Ismena, siostra Antygony, wiedziała o tym. Nie wolno przecież przeciwstawiać się woli króla. Usiłowania Antygony nie zdały się na nic. Antygona usiłowała przekonać lud Teb, zbuntować go przeciw władcy. Jednakże mieszkańcy również nie dali się przekonać. Dlaczego Antygona nie mogła ich posłuchać, iść za ich przykładem? Być może uważała, że ma do tego prawo. Ale prawda jest taka, że nie miała! Jak każdy inny obywatel, powinna wypełniać rozkazy swego króla, a nie sprzeciwiać się im, do tego namawiając do sprzeciwu współobywateli. Tak nie może być!
Należy wspomnieć jeszcze o innej sprawie. Oskarżona jest kobietą i jako taka powinna zdawać sobie sprawę z faktu, że prawa ustalają mężczyźni. To mężczyźni rządzą państwem. Kobiety nie powinny się im sprzeciwiać, ale ich wspierać i wypełniać swoje obowiązki. Mężczyzna to boski wysłannik, więc prawa, które on ustanawia, są niepodważalne. Dlaczego więc Antygona ośmieliła się to zrobić? Czy bogowie dali jej to prawo? Nie! Nikt nie pozwolił jej sprzeciwiać się prawom Kreona, nawet pod przykrywką wypełniania praw boskich.
Jak już wcześniej wspominałam, Polinejkes został uznany za zdrajcę narodu. Ten, kto odważyłby się go pochować, musiał zdawać sobie doskonale sprawę z tego, że igra ze śmiercią. Każdy człowiek powinien wyżej cenić swoje życie, niż życie pośmiertne innego człowieka. To leży w naturze człowieka. Poza tym, każdy zdrajca powinien być należycie pochowany.
Rado starszych, proszę teraz o skupienie. Wyobraźmy sobie pewną sytuację - przypuśćmy, że to Antygona króluje w Tebach. Sytuacja jest jasna: zdrajca kraju musi zostać ukarany. Antygona, jako władczyni, wydaje zakaz grzebania ciała zdrajcy, bo jak inaczej można go ukarać? Zwłoki zmarłego zostają jednak pochowane przez najbliższych. I teraz zastanówmy się: czy Antygona, jako władczyni, chciałaby, aby jej zakaz był tylko słowami, a nie miał poparcia w czynach? Nie wydaje mi się. Żaden władca nie chce przecież, by ktoś podważał jego autorytet.
Chciałabym przypomnieć jeszcze jedną sprawę, kończąc moją przemowę. Antygona nie popełniła jednego błędu - złe czyny ruszyły lawiną, jeden za drugim.
Liczę na to, że argumenty, które podałam, wystarczą, by rada starszych wydała prawidłowy wyrok: karę śmierci. Oprócz tego Kreon, król Teb, powinien zostać przeproszony, zarówno przez Antygonę, która podważyła jego prawa i wyroki, oraz od mieszkańców Teb.
To już wszystko, wysoki sądzie i rado starszych. Mam nadzieję, że zostaje podjęta właściwa decyzja.