Zastanawiając się nad istotą rycerskości po lekturze słynnej "Pieśni o Rolandzie", należy przede wszystkim wziąć pod uwagę to, czy będziemy rozważać przykład hrabiego czy samą ideę rycerstwa. Roland, pretendując do tytułu idealnego wojownika, spełniać musiał cały szereg kryteriów. Jednym z najważniejszych warunków było bezgraniczne oddanie się w służbę Bogu oraz swojemu władcy. Autentyczny rycerz musiał być do końca przekonany o słuszności własnych racji oraz kodeksu i wiary, o których zasadność walczył.

Warto nadmienić, że samą regułę oraz kodeks rycerski jest pomysłem słynnego króla Artura, angielskiego monarchy. Zorganizował on zespół pokrewnych rycerskich dusz i utworzył niepowtarzalną, wyjątkową drużynę, która zbierała się przy okrągłym stole - z tego też powodu okrzyknięto ich "rycerzami okrągłego stołu". Na patrona rycerzy wybrany został święty Jerzy, ponieważ jako jedyny spośród wybrańców Boga był jeździł konno.

Kodeks rycerski miał kilka podstawowych punktów, najważniejsze z nich nakazywały, aby:

  • Być zawsze przygotowanym do walki, zawsze chodzić w zbroi, którą zdejmować wolno jedynie na czas spoczynku.
  • Stać w obronie biednych i potrzebujących, którzy sami nie potrafią walczyć w swoim imieniu.
  • Uważać, by nikogo nie obrazić, nie skrzywdzić.
  • Zawsze walczyć o dobre imię Anglii.
  • Robić wszystko starannie i dbać o swoje dobre imię.
  • Nie łamać dawanych przyrzeczeń.
  • Stawać w obronie honoru swojego kraju i bronić go własnym życiem.
  • Raczej ginąć z honorem, niż żyć z piętnem wstydu.

Kodeks najwyraźniej nie mówi nic o ślepej wierze w Boga i przelewaniu krwi barbarzyńców oraz innowierców. Trudno na jego podstawie ocenić czyny Rolanda i jego zacietrzewienie w starciu z Saracenami. Okrucieństwo wobec wrogów, na jakie stać było hrabiego stoi w opozycji do podstawowego przesłania kodeksu, które mówi o stawaniu w obronie ludzkiej godności. Można wyciągnąć stąd wniosek, że powyższe zasady traktowane były wybiórczo i dotyczyły tylko wybranej grupy ludzi, tych, którzy byli pełnoprawnymi obywatelami. Pozostałych, a więc innowierców, traktować było można jako "podludzi" - osobników, których siłą przekonywać należało do słuszności własnych poglądów.

Przyjrzyjmy się zasadom, którym hołdował Roland oraz metodom jego walki. Hrabia zdumiewał siłą zadawanych ciosów, okrucieństwem i zacietrzewieniem, z jakim zabijał wrogów przerąbując ich głowy na pół. Prowadził za sobą tysiące Francuzów z okrzykiem: "Bijcie panowie (...), walczcie o waszą śmierć i o wasze życie, iżby słodka Francja nie doznała przez nas hańby!". Można się wprawdzie zastanawiać, czy z naszego punktu widzenia, mordowanie w imię Boga i religii jest zgodne z rycerskim kodeksem i moralne. Roland i jego rycerze na pewno pojmowali to jako swój podstawowy obowiązek.

Każda walka była dlań wyzwaniem i sprawdzeniem własnych możliwości oraz sił. Pod tym względem Roland spełniał się jako wzór wojownika - zawsze przygotowany, odważny, zbyt dumny na to, by wzywać pomoc. Woli zginąć, niż być posądzonym o tchórzostwo.

Nie walczy dla łupów, materialnych korzyści, tylko w "słusznej sprawie", nawracając niewiernych i broniąc własnej religii. Nawet, kiedy zostaje już sam na pobojowisku i płacząc znosi poległych w walce współtowarzyszy do arcybiskupa, zachowuje godność, umiera jak bohater. Czując zbliżanie się własnej śmierci, usiłuje za wszelką cenę przełamać swój miecz, by nie dostał się on w ręce barbarzyńców. Pragnie, by wiedziano, że odszedł jako zwycięzca i dlatego wchodzi na górę i umiera spoglądając w stronę, skąd nadszedł wróg. Na sam koniec wyciąga ku niebu swoją rękawicę i poczyna modlić się gorliwie w intencji odpuszczenia win, uderza się w piersi i prosi Boga o przebaczenie.

Z całej tej historii możemy wnioskować, że hrabia Roland był perfekcjonistą w każdym calu, doskonale wypełniał powierzone mu zadania i był skłonny do wszelkich poświęceń. Czy tradycja nawiązująca do takiego stylu życia jest już przebrzmiała? Przede wszystkim musimy pamiętać, iż postępowanie według jakiegokolwiek kodeksu, bycie wiernym własnym zasadom, jest sprawą niezwykle trudną i wymaga niezwykłej samodyscypliny. Było to tak samo niełatwe za czasów Rolanda, jak i dziś.