Rozdział 37
Wyruszyli wczesnym rankiem, po odmówieniu modlitwy. Na przodzie karawany jechał konno Staś, a przy nim biegł, wesoło poszczekując, Saba. Za nim kroczył dostojnie King, niosący na swym grzbiecie Nel i Meę oraz bagaże. Następnie szły szeregiem konie Lindego. Pochód zamykał Nasibu na osiołku. Wędrowali przez zalesione tereny. Spotykali olbrzymie osty i wrzosy wysokie na kilka metrów. Widok Kinga płoszył stada antylop, dzikich krów i żyraf, a nawet nosorożce. Podróżowali dość wolno i Staś martwił się, co może im się przydarzyć, zanim dotrą do wioski Wa-hima. Nie mógł przyspieszać marszu, ponieważ bał się o zdrowie dziewczynki. Spore zapasy lekarstw, ładunków i żywności gwarantowały spokojne podróżowanie.
jukek31
Profesor Bryk
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
jukek31
Profesor Bryk