Rozdział 31

Po tygodniu przyszedł drugi atak febry. Z przerażeniem patrzyli na wychudzoną dziewczynkę. Wszyscy czuli, że śmierć jest bardzo blisko. W pewnej chwili Kali zauważył w oddali dym, unoszący się między dwoma wzgórzami. Obecność w pobliżu nieznanych podróżnych przeraziła wszystkich. Staś rozmyślał o ludziach, którzy rozpalili ognisko. Mogli oni stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo lub wybawienie. Nocą pozostawił Murzynów na straży i wyruszył w stronę ogniska. Przeprawa nocą przez dżunglę była niezwykle trudna i niebezpieczna. Skradał się ostrożnie, uważnie nadsłuchując odgłosów dochodzących z ciemności. Po dwóch godzinach dotarł do wzgórz. W ciszy usłyszał jedynie parskanie koni. Nie zauważył żadnych ludzi. Doczołgał się na skalny ustęp i spojrzał w dół. Zobaczył w świetle płonącego stosu wielki namiot. Przed nim leżał na polowym łóżku człowiek w białym stroju europejskim. Mały Murzynek dokładał suche drewno do ogniska. Po obu stronach namiotu spali w szeregach Murzyni. Staś zsunął się na dół.