Rozdział 5
Przez dwa następne dni nie organizowano żadnych wycieczek, ponieważ były to święta Bożego Narodzenia. W namiocie pana Rawlisona ustawiono dla jego córeczki drzewko przystrojone dużą ilością świeczek oraz łakoci, a pod nim wspaniałą lalkę sprowadzoną z Kairu. Staś dostał od pana Rawlisona wymarzony sztucer angielski, a od ojca ładunki, przybory myśliwskie i siodło do konnej jazdy. Święta spędzili na przyjemnym łasuchowaniu, zabawie nowymi prezentami i tresowaniu Saby. Był on bardzo pojętny, ale nieco leniwy. Po świętach zorganizowano kilka wycieczek wąskotorowymi kolejkami. Idrys i Gebhr, mimo dzikich spojrzeń, starali się zyskać sympatię inżynierów. Usługiwali im z oddaniem, wykazywali niezwykłą wprost troskliwość o małą Nel. Czekano na przyjazd pani Olivier. Przysłała wkrótce list z wiadomością, że choroba nie ustąpiła, co uniemożliwia jej przyjazd. Ponieważ inżynierowie musieli podróżować w różne okolice, spełniając obowiązki służbowe, nie mogli zabrać ze sobą swych pociech. Postanowiono, że wraz z Dinah zostaną na miejscu pod opieką znajomego ajenta włoskiego konsulatu. Ojcowie mieli do nich przysyłać w razie potrzeby młodego Chamisa. Pan Tarkowski udzielił synowi wielu cennych przestróg. Przestrzegał przed robieniem samodzielnych wycieczek. Trzy dni później niespodziewanie zjawił się Chamis, zapowiadając wyjazd do inżynierów. Jednak proponowana trasa podróży wzbudziła u Stasia pewne wątpliwości. Wyruszyli pociągiem do Wadi-Rajan. Nie było tam zapowiedzianych wcześniej rodziców Stasia i Nel. Idrys tłumaczył, że na pewno pojechali na pustynię, by ustawić namioty. Wskazał na kilku Beduinów, którzy mieli ich zaprowadzić do obozowiska. Dzieci, nic nie podejrzewając, wsiadły na wielbłądy. Jechali wśród pól uprawnych, spokojnie kołysząc się na grzbietach wielbłądów. Gdy jednak skończyły się pola, a zaczęła pustynia, przewodnik dzikim głosem wydał kilka groźnych okrzyków i zmusił zwierzęta do biegu. Nel pobladła, ale prośby o zatrzymanie zwierząt nie odniosły rezultatu. Wręcz przeciwnie, Beduin nadal poganiał wielbłądy, zmuszając je do szybkiej jazdy. Staś gubił się w domysłach. Był zaniepokojony o dziewczynkę, która bardzo się wystraszyła. Pędzili wciąż przed siebie. Tymczasem zapadła noc. Chłopiec musiał podtrzymywać swoją małą przyjaciółkę, żeby nie spadła z siodła. Po pewnym czasie dotarła do niego okrutna prawda - zostali porwani.
jukek31
Profesor Bryk
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
jukek31
Profesor Bryk