W dzisiejszych czasach słowo patriotyzm ma nieco inną wymowę niż w latach wojennych. Dzisiaj , gdy żyjemy w wolnej, niepodległej Polsce rzadko zastanawiamy się nad szacunkiem i miłością do ojczyzny. Nie rozpatrujemy tych zjawisk jako decydujących o naszym morale. W rozmowach współczesnej młodzieży rzadko lub nigdy nie pojawia się temat odpowiedzialności za los kraju. W sprawach ratowania i miłowania ojczyzny słyszymy tylko podczas wystąpień polityków, a i te nie zawsze mają wartość merytoryczną. Niejednokrotnie są to puste słowa, wypowiedziane na użytek kampanii wyborczej w celu zdobycia elektoratu. Gdyby zadać młodzieży mojej szkoły pytanie: czy byłaby w stanie porzucić wygodę i bronić ojczyznę, czy byłaby gotowa oddać za nią życie? - to pewno odpowiedź brzmiałaby "tak!". Ale czy tak byłoby naprawdę!. Tego na szczęście nie musimy sprawdzać, gdyż nasz kraj cieszy się wolnością. Jednak trudno jednoznacznie określić, jak zachowalibyśmy się w chwili realnego zagrożenia.
Niestety odpowiedzi na to pytanie musieli udzielić uczniowie, których młodość przypadła na okres II wojny światowej. Oni nie mogli się wahać, wiedzieli, że od ich postępowania zależy przyszłość kraju.
Bohaterowie powieści o charakterze reportażowym pt. "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamieńskiego to uczniowie warszawskiego gimnazjum im. Stefana Batorego. To oni swym zachowaniem i waleczną postawą zasłużyli na miano bohaterów narodowych. Do tej grupy należeli między innymi: Aleksy Dawidowski - pseudonim Alek, Tadeusz Zawadzki - pseudonim Zośka, Jan Bytnar - pseudonim Rudy, Tadeusz Krzyżewicz - pseudonim Tadzio i inni.
Kolumbowie to ludzie urodzeni około roku 1920, często w domu o tradycjach patriotycznych, w których panowała atmosfera wzajemnej akceptacji:
"Takimi właśnie dobrymi domami rodzinnymi były domy Alka i Rudego. Ojcowie każdego z nich byli ludźmi biorącymi czynny udział w życiu społecznym. Matki obu chłopców były kobietami życzliwymi i mądrymi. Oba te domy nie znały się jednak, nie utrzymywały ze sobą stosunków. Dom Alka był domem kierownika fabryki. Dom Rudego - to dom inteligencki pierwszego inteligenckiego pochodzenia".
To właśnie w rodzinach kształtował się system wartości młodych ludzi. Rodzice poprzez własne czyny, a także rozmowy z dziećmi wpajali im najistotniejsze wartości, cechy, którymi powinien być obdarzony każdy człowiek. Bardzo dokładnie widać to na przykładzie relacji Zośki z jego mamą: "W obojgu uderzał ten sam spokój, pokrywający głębię uczucia i wrażliwość, ten sam łagodny, wyrozumiały stosunek do ludzi, to samo pełne oddanie się sprawie, co do której wzięli na siebie odpowiedzialność".
Kolumbowie bardzo często, jeszcze przed wojną, należeli do różnych grup młodzieżowych, także do harcerstwa. Również w tej organizacji budowali swoje charaktery, także te moralne. To właśnie tutaj uczyli się prawdziwego znaczenia słowa - przyjaźń, poznawali swoje słabości i próbowali z nimi walczyć. Członkowie grupy "Buki" wspaniale się rozumieli i dopełniali: "było w nim to co stanowi o sile i prężności każdej gromady, duch zespołu, koleżeństwo, i ciągła aktywność; czyn jeden po drugim, i rozmach i radosny uśmiech"
Ich radość życia przyćmiły wydarzenia z 1939 roku, kiedy to 1 września Adolf Hitler przeprowadził udany atak na Polskę, a następnie jego sprzymierzeniec - Związek Radziecki. Hitler zniszczył ich młodzieńczy entuzjazm i młodość. Musieli bardzo szybko dorosnąć. Nie mogli już beztrosko się bawić, prowadzić życia towarzyskiego - towarzyskiego ich głowach główną myślą była odpowiedzialność za losy kraju. Ich marzenia o kontynuowaniu nauki na wyższych uczelniach legły w gruzach. Niektórzy z nich nie zrezygnowali i uczęszczali na tajne, nielegalne wykłady.
Ich dramat był tym większy, że większość z nich urodziła się w wolnej Polsce, która od bardzo niedawna była niepodległa po prawie 200 latach niewoli. I tutaj kolejny cios - ponowne odebranie wolności i suwerenności ojczyzny.
Nie mogli biernie obserwować rzeczywistości, dlatego często włączali się w działalność grup szturmowych, brali udział w akcjach Małego Sabotażu. Jedną z form ich pracy przeciwko okupantom było tłuczenie szyb w witrynach zakładów fotograficznych, których szefowie eksponowali zdjęcia niemieckich oficerów, wypisywali hasła "Tylko śmiecie chodzą do kin" na murach kin, gdzie wyświetlano filmy propagandowe. Jednak ta akcja odniosła przeciwny rezultat, ludzie jeszcze chętniej chodzili do tych kin rządni sensacji i sprawdzenia o co chodzi. Dręczono właściciela restauracji Paprockiego za prenumeratę niemieckiego, propagandowego tygodnika. Inną formą Małego Sabotażu było rysowanie żółwi na murach - symbolu wzywającego do powolnej pracy w zakładach, fabrykach, które produkowały dla Niemców. Symboliczne znaczenie miała także malowana litera V. Był to znak zwycięstwa. Ważnym elementem tych działań było zrywanie niemieckich flag i zastępowanie ich polskimi. Prym podczas tego zadania wiódł Alek (Alek Dawidowski), który zrywał flagi z miejsc najbardziej strategicznych w Warszawie np. gmachu PKO na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej. To chłopcy należący do zbrojnej organizacji "Wawer" rysowali także kotwicę - symbol Polski Walczącej. Aby malowanie szło sprawniej, Rudy wymyślił specjalną poduszkę nasączoną farbą i "wieczne pióro", które umożliwiało pisanie na murach, na dużych wysokościach.
Wszystkie te akcje były zauważane przez przeciętnych Warszawiaków. Podnosiły ich morale, wiedzieli, że są ludzie, którzy nie dopuszczą do zaniku oporu wobec okupanta. Zachowają i będą rozwijać polską kulturę nawet w tak nieprzyjaznych warunkach.
Wielu z pośród członków "Wawer" posiadało cechy przywódcze. Umieli gromadzić wokół siebie ludzi oddanych służbie ojczyźnie:
"W miarę jak biegły lata - autorytet Zośki w szkole i zespole Buków ugruntował się i umacniał. Od 15 roku życia rządził już i kierował stale. Tym zaś różnił się od innych przywódców - rówieśników, że swą rolę wypełniał w sposób naturalny, prosty i nieznaczny. Nie rozkazywał nie żądał, nie pouczał. Nie narzucał swojej woli. W zwykły prosty sposób mówił i w zwykły prosty sposób robił to, co chciał, by robili inni". (o Zośce) "Skromny, powściągliwy mózgowiec stawał się odważnym i zdeterminowanym mężczyzną. Z tygodnia na tydzień wyzwalało się w nim drzemiące dawniej zacięcie przywódcze. A jeśli w jakimś człowieku zespolą się zdolności przywódcze z nieprzeciętną inteligencją i charakterem, formułuje się wtedy jednostka, przed którą może nie być osiągnięć niemożliwych". ( o Rudym).
To oni brali odpowiedzialność za innych. Wiedzieli, że wszystkie akcje są niebezpieczne i grożą utratą życia. Nie bali się jednak, wiedzieli, że muszą podjąć to ryzyko. Wielka przyjaźń jaka łączyła trzech chłopców: Alka, Zośkę i Rudego dodawała im sił w nierównej walce z Niemcami oraz odwagi. Często rozmawiali na temat przyszłości, jakie będą czekać na nich zadania w wolnej Polsce, jak będzie wyglądało ich życie. Niestety żaden nie doczekał tej chwili.
Rudy zmarł po odbiciu go przez przyjaciół z rąk gestapowców, na skutek odniesionych ran podczas przesłuchań:
"(…) Stan Rudego był straszny (…) Całe ciało od pasa do kolan było jakby bardzo silnie opalone i spuchnięte. W wielu miejscach widniały strupy, zakrzepła krew. Nie widać było sińców. Wszystko było rozbite równomiernie".
Alek nie przeżył po obrażeniach doznanych w czasie akcji odzyskania Rudego. Jego postrzał w brzuch wywołał gorączkę, czego następstwem była śmierć. Zośka zaś zginął podczas akcji zorganizowanej w Sieczychach.
Swoim przykładem zachęcali i mobilizowali innych do podejmowania zadań nakierowanych przeciwko Niemcom. Za swe czyny zostali uhonorowani odznaczeniami państwowymi wysokiej rangi. Jednak ich działaniu nie przyświecała chęć sławy i poklasku, ale pragnienie aktywnego włączenia się w obronę kraju.
Według mnie są to postacie, które zasługują na szacunek i pamięć współczesnego pokolenia. Powinniśmy pamiętać o ich ofierze własnego życia, za to abyśmy my mogli żyć, uczyć się, spełniać swoje marzenia w wolnej Polsce.