Barok, z całą jego kulturą, literaturą, prądami umysłowymi był odpowiedzią na światopogląd renesansowy. Powrócono do dramatycznego dualizmu świata i człowieka, który "rozpisano" na trzy głosy tworzące trzy zasadnicze opozycje. Pierwsza z nich dotyczyła istnienia, jego trwałości i ulotności (opozycja trwałość- nietrwałość), druga dotyczyła poznania- tego, co pewne i zaprzeczalne (opozycja pewność- niepewność). Trzecia opozycja dotyczyła systemu wartości- doczesnych i wiecznych. Miedzy tymi sprzecznościami rozdarty był człowiek, co widoczne już było u niektórych twórców renesansowych- porównaj Sonety V i VI Sępa Szarzyńskiego. Wiek siedemnasty przynosi ze sobą wiele zmian. Jednym z podstawowych nurtów odnowy jest w tym czasie ruch kontrreformacyjny, odgórna, kościelna reforma rozpoczęta w odpowiedzi na zamieszanie reformacyjne z poprzedniego wieku. Czego miała dotyczyć ta planowana odnowa? Przede wszystkim stworzyć miała nowy chrystianizm, bardziej liberalny, twórczy, otwarty Kościół. Głosicielami nowego w Kościele zostali jezuici, zakładający szkoły, szerzący odnowioną wiarę i poglądy Kościoła. Niestety, z czasem reformatorskie ruchy w Kościele skostniały i zamarły. To, co miało być otwarciem się na kulturę, sztukę i naukę zaczęło te trzy zjawiska ograniczać, podporządkowywać swoim doktrynom wiary, ograniczając swobodę twórczości, wypowiedzi, poglądów. Również szkoły jezuickie szybko stały się siedliskiem warcholstwa, ciemnoty, prostej, naiwnej religijności, która zastąpić miała precyzyjne i wszechstronne wykształcenie promowane w renesansie. Kontrreformacja była próbą światłego zreformowania kościoła, została jednak wypaczona. Zdominowała kulturę i naukę na kilkadziesiąt lat, a jej ostatecznymi owocami była cenzura kościelna, indeks ksiąg zakazanych i mnożące się bez umiaru płytkie, niewiele warte dziełka literatury dewocyjnej.
Wiek siedemnasty jest także bardzo niespokojnym czasem historycznym, pełnym wojen i konfliktów. Być może dlatego tak wszechogarniającym i wszechobecnym motywem w sztuce i kulturze było poczucie niestałości, przemijalności, śmierci. Wojny nie sprzyjały rozwojowi kultury i nauki, potęgowały zaś wiarę i szukanie oparcia w niespokojnych czasach w Kościele, który od zawsze kojarzył się z wartościami stałymi, wiecznymi, z nieśmiertelnością. Mimo to barok to także czas działalności wielkich naukowców i filozofów, których działalność nie była jednak wolna od ostrych konfliktów z Kościołem, który nie zgadzał się z żadnymi osiągnięciami nauki, które nie potwierdzały nauk Kościoła. A takie między innymi były przemyślenia i odkrycia Galileusza, Kartezjusza czy Newtona.
Niepokój i rozdarcie między tym, co doczesne a tym, co wieczne, cielesne i duchowe widoczne było w poezji. Skrajności bytów znajdowały się w ciągłym konflikcie, nie dawało się ich w żaden sposób pogodzić. Jedyną instancją godzącą w sobie wszystkie te sprzeczności był Bóg. Ogarniał on nie tylko przemienność, niestałość świata, który sam stworzył, ale i wieczną duchowość. Człowiek nie jest w stanie pojąć wieczności i stałości, bo sam, jego ciało, umysł, a nawet myśl są procesem przebiegającym w czasie- a więc zmiennym i niestałym. Nauka badała zmienność świata, zmienność rzeczy ulotnych i zmysłowych, wiara zaś dotyczyła rzeczy niezmiennej i wiecznej- Boga. Dlatego trwały ze sobą w konflikcie. Postęp w naukach przyrodniczych, wynalezienie precyzyjnych urządzeń optycznych uzmysłowił jeszcze wyraźniej, jak złudne są nasze doświadczenia zmysłowe, na jak cienkich nogach stały nasze naukowe "pewniki". Nic poza Bogiem nie jest oczywistością, a nasze zmysły są złudne.
Filozofia próbowała jak zwykle ustawić w tym wszystkim człowieka, znaleźć mu nowe miejsce w nowej rzeczywistości. Renesansowa harmonia, ład i spokój nie pasowały do wieku wojen, przemian, śmierci, do czasu naznaczonego głodem i cierpieniem. Jeśli życie doczesne staje się nie do zniesienia w swoim okrucieństwie, wówczas człowiek zwraca się w stronę życia wiecznego. Wszystko, co materialne jest ulotne i miałkie, nic z tych rzeczy nie można zachować na stałe, ani bogactwa, ani zdrowia, ani urody. Człowiek cielesny jest, według słów Pascala, jedynie kruchą trzciną na wietrze. Jest w nim jednak, mimo całej jego słabości myśl, która każe mu dumać o tajemnicach świata. Myśli te nie dają mu spokoju, czyniąc go istotą wyjątkową.
Blaise Pascal był filozofem żyjącym w siedemnastowiecznej Francji. Chciał w swoich pismach dowieść jeśli nie istnienia Boga, to przynajmniej faktu, że wiara w niego może się człowiekowi dosłownie "opłacić". Swój wywód przeprowadza w dziele "Zakład". Gra, którą w nim prowadzi opiera się na założeniu, że stuprocentowo nie da się udowodnić istnienia Boga- nie ma na to żadnego sposobu. Podobnie, jak nie można ustalić czy zasady wiary propagowanej przez Kościół są słuszne i prawdziwe. W obliczu takiej niepewności pozostają człowiekowi dwa wyjścia. Albo zaryzykuje, i uznając, że Boga nie ma będzie żył według własnego widzimisię, albo przyjmie, że Bóg, owszem, istnieje i zacznie żyć zgodnie z tym, co głosi Kościół. Jeśli Bóg faktycznie nie istnieje- w pierwszym przypadku nie ma nic do wygrania ani do stracenia- wychodzimy na zero, bo nawet jeśli mieliśmy okazję żyć tak, jak nam się żywnie podobało, to istnienie nasze i tak jest krótkie i nic nie znaczące. Jeśli jednak okaże się, że Bóg istnieje- wówczas wylądujemy w piekle na wieczystych mękach. Po wyborze drugiej ścieżki (założenie, że Bóg istnieje i podporządkowanie się przykazaniom) sytuacja wygląda nieco inaczej. Jeśli się myliliśmy i Boga nie ma- całość naszych poświęceń i tak nie ma znaczenia w obliczu wieczności. Ale jeśli Bóg istnieje- możemy swoją postawą wygrać sobie pobyt w raju, zbawienie i życie wieczne. Opłaca się więc wierzyć w Boga i przestrzegać zasad wiary, bo tak czy inaczej, więcej jest tu do wygrania niż do stracenia.
Pascal nie tylko ustalił "najbardziej wygodny i bezpieczny" stosunek człowieka do Boga, zajął się także istotą samego człowieka. Człowiek jest słaby i kruchy, jak wszystko na tym świecie, targają nim wichury dziejów, burze wojen i wichry historii. Skazany jest na niewiedzę, a na końcu- na marną śmierć. Jednak to, co w człowieku najcenniejsze to ŚWIADOMOŚĆ tego wszystkiego. Człowiek WIE, że jest słaby, że jego wiedza i poznanie są ograniczone, wreszcie wie, że umiera, że umrze i ta myśl- myśl o własnej skończoności kształtuje całe jego życie. Swoje poglądy ujął w zdaniu: "Człowiek jest trzciną najsłabszą w przyrodzie, ale to trzcina myśląca". Jego wielkość mimo słabości definiuje następująco: "Ale gdyby nawet wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie, że umiera - i zna przewagę, którą świat ma nad nim. Wszechświat nic o tym nie wie". Dramat człowieka polega jednak na jego nieokreśloności, zawieszeniu między istotą duchową a cielesną. Ma ciało i jest skończony, jednak nieśmiertelna dusza każe mu ciągle spoglądać w stronę wieczności: "nie jest aniołem ani bydlęciem, cierpi na niemoc dowiedzenia i ma niezwalczone poczucie prawdy"
Jeśli od bydląt odróżnia człowieka jedynie świadomość, znaczy to, że cała reszta, rzeczy doczesne są niczym, pyłem przemijającym wraz z wszystkim, co materialne. Człowiek zaś skazany jest na wieczne poszukiwanie szczęścia i spełnienia. Tragedią ludzi, według Pascala jest to, że "szukamy szczęścia - a znajdujemy jedynie nędzę i śmierć".