Starożytni Grecy w swojej spuściźnie przekazali nam wiele wskazówek dotyczących udanego życia ludzkiego. Z wielu rodzajów zajmujących się tym zagadnieniem filozofii najbardziej znane są dwa kierunki: stoicyzm założony przez Zenona z Kition oraz epikureizm autorstwa Epikura.

Pierwszy model światopoglądowy jest niezwykle poważny. W czasach antycznych był wszakże ogromnie popularny. Zenon, który go zapoczątkował pochodził z Kition na Cyprze, nauczał zaś w Atenach - stolicy greckiej filozofii. Przemawiał do swych uczniów zwykle w Malowanym Portyku. Od greckiego słowa "stoa" określającego portyk wzięła się potem nazwa całego kierunku - stoicyzm. Stoicy głosili, że każde stworzenie powinno żyć w zgodzie w własną naturą. Wszystkie one zaś, w tym i człowiek, są częścią ogromnego kosmosu. Ten wszechświat jest zatem ojczyzną wszystkich ludzi. Powinny oni więc postępować zgodnie z jego prawami i całą otaczająca nas przyrodą. Pod tym względem wszyscy są równi. Spokojnie podporządkowując się prawom ludzkiego życia, a także wypełniając swoje powinności względem rodziny, społeczeństwa i państwa, osiągniemy zadowolenie ze swojego życia oraz prawdziwe szczęście. Nie należy się więc dziwić i czuć zawiedzonym z powodu doznanych nieszczęść i własnych tragedii zesłanych przez los. Ich istnienie widocznie wynika z naturalnej harmonii świata. Nic nie poradzimy na rzeczy dziejące się niezależnie od naszej woli. Prawdziwy stoik powinien stale utrzymywać dystans wobec rzeczy nietrwałych i przemijających. Umie on zachować spokój wobec napływających do nas zewsząd złych i dobrych przypadków. Cały czas jest skupiony na pielęgnowaniu swojej równowagi ducha wynikającej z własnej harmonii ze światem. Rozumne życie, pełne umiaru i dyscypliny, przynosi mu prawdziwą cnotę i wolność od niepotrzebnych zgryzot. Stoik jest człowiekiem nade wszystko spokojnym, mądrym i gotowym na równe niespodzianki od losu.

Nieco inaczej widział swoją drogę do szczęścia Epikur. Uważał się za jeszcze bardziej trzeźwego i pozbawionego złudzeń od stoików. W Atenach założył własną wspólnotę - od miejsca spotkań zwaną Ogrodem. Za najważniejszy problem zagradzający drogę do szczęścia i udanego życia człowieka uznał ludzki strach przed bogami (czyli przed zesłanymi przez nich karami) oraz własną śmiercią. I on również uważał, że utrzymywanie się tego lęku jest bezsensowne. Powody miał jednak inne niż stoicy. Wskazywał, że choć bogowie istnieją, to los ludzi jest im głęboko obojętny. Ingerencje nadprzyrodzonych sił w losy świata i człowieka po prostu się nie zdarzają. Nie ma żadnego wiszącego na człowiekiem fatum, które może zsyłać na niego nieszczęścia, jeśli człowiek nie będzie dobrze postępował. Po śmierci zaś dusza ludzka również całkowicie prozaicznie rozpada się na pojedyncze atomy, nie może więc ponieść żadnych kar za swe ziemskie postępowanie. Nie jest mądrym obawiać się własnej śmierci, bo po śmierci nas samych już nie będzie - nie będziemy już niczego świadomi. Ot, tak po prostu jest i tego nie zmienimy. Rozsądnym wyjściem w takiej sytuacji będzie umiejętne korzystanie z ziemskich uciech, póki mamy do tego sposobność. W drobnych, powtarzających się przyjemnościach kryje się ludzkie szczęście. Ważne jest, jeśli nie chcemy się dowiedzieć o tym dopiero na własnym przykładzie, że przyjemności duchowe i intelektualne, satysfakcja z pracy, rodzaj spokoju duszy i umysłu są o wiele lepszą droga do prawdziwego szczęścia, niż rozkosze zmysłowe. Ważne, by nie przekroczyć cienkiej granicy między epikureizmem, a hedonizmem, czyli nieumiarkowanym oddawaniem się zgubnym przyjemnościom.

Który z tych systemów powinniśmy zatem dziś wybrać? Kto patrzył dalej i trzeźwiej na sprawy tego świata: Zenon czy Epikur? Oczywiście sprawa jest niejednoznaczna. Gdyby któraś z filozofii potrafiła dać człowiekowi pełną odpowiedź na pytanie o cnotliwe życie, nie poszukiwalibyśmy tej odpowiedzi także i dzisiaj. Dobrze jest mieć taki stały punkt odniesienia i silny kręgosłup moralny, jak tego uczyli stoicy, ale dobrze jest także być tak w pełni realistą i mieć odwagę wyciągać wnioski z gorzkich prawd, jak czynili to epikurejczycy. Kto by zresztą wytrzymał do końca taką niewzruszoną postawę wobec tego świata i umiał godzić się z niesprawiedliwościami, jak tego chcieliby stoicy. Bunt wobec własnych niedoskonałości i wobec odgórnych prawd jest przecież siłą napędową ludzkiego rozwoju. Większość ludzi i tak zresztą nieświadomie żyje według wskazówek Epikura ani trochę nie myśląc o własnej śmierci, czy ogólnym losie, ale próbując brać co swoje od życia. Na czym wreszcie miałaby polegać ta nasza harmonia ze światem? Dlatego też sądzę, że epikurejski styl życia mógłby mi bardziej odpowiadać, choć pewnie jak zwykle nie do końca.