W Starożytnej Grecji twierdzono, że ideałem człowieka jest ten, który łączy w sobie piękno fizyczne, dobroć i męstwo, a więc wciela w ten sposób ideał kalokagatii.

Już od najmłodszych lat kształtowano obywateli, tak, aby w swym dorosłym życiu hołdowali temu ideałowi.

Grecy wykształcili dwa słynne, znacznie się różniące wzory wychowania, jedno z nich ukształtowało się w Sparcie, natomiast drugie w Atenach.

Sparta była państwem wojskowym, więc wychowanie obywateli było podporządkowane jej militarnym potrzebom. Kiedy dziecko miało siedem lat odbierano je matce i wówczas zaczynało się jego kształcenie.

Do osiągnięcia osiemnastego roku życia spędzało życie w specjalnych koszarach, ośrodkach wychowawczych.

Pierwszorzędne było wpojenie młodzieży patriotyzmu, tak aby przez całe życie największa cnota była miłość do ojczyzny. Uczono tam dyscypliny, natomiast znacznie mniejszą uwagę przywiązywano do rozwoju umysłowego, uczono tylko podstawowych rzeczy takich, jak czytanie i pisani.

Bardzo ważny był fizyczny rozwój młodych obywateli, dlatego wiele godzin dziennie poświęcano ćwiczeniom ciała i naukom sztuk walki.

Moim zdaniem o wiele bardziej cenny był ideał uformowany w Atenach. Uważano tam, ze młody człowiek musi uzyskać wszechstronne wykształcenie, nie można dopuścić, aby zarówno umysł, jak i ciało nie były zaniedbane. Harmonijnie łączono rozwój psychiczny i fizyczny. Prawdziwe piękno obejmowało bowiem nie tylko ciało, ale również cnotliwą i mężną duszę. Dziewczęta w Atenach kształciły się w domach, do szkół uczęszczali tylko chłopcy, których początkowym nauczaniem zajmowali się prywatni nauczyciele. W okresie do czternastego roku życia dbano przede wszystkim o rozwój umysłowy. Gdy byli już młodzieńcami, o ich rozwój fizyczny dbano w prywatnych palestrach. Cały rozwój wieńczyło wychowanie obywatelskie połączone z ćwiczeniami wojskowymi. W ten sposób łączono tężyznę fizyczną, rozum i męstwo.

Starożytny ideał piękna fizycznego możemy poznać przyglądając się harmonijnym sylwetkom przedstawionym przez rzeźbiarzy antycznych, takich jak Fidiasz, Lizyp i Praksyteles. Najczęściej rzeźbiono bogów, odzwierciedlając jednak panujący wówczas kanon estetyczny, w który panowała przede wszystkim harmonia rysów twarzy i regularna budowa ciała.

Natomiast wzorców osobowych możemy z łatwością doszukać się bogatej literaturze okresu antycznego.

Niezmierną dobroć człowieka w stosunku do swego bliźniego odnajdujemy w biblijnej "Przypowieści o miłosiernym Samarytaninie".

Historia ta opowiada o człowieku, który stał się w czasie podróży, ofiarą zbójów, którzy pobili go i ograbili z wszystkich bogactw, które wiózł ze sobą.

Człowiek ten leżał umierający koło drogi, przez którą przechodziło wiele osób, jednak żadna mu nie pomogła, nikt nie wyciągnął do niego pomocnej ręki. Nie zrobili tego także Lewita i kapłan, którzy powinni być przykładem miłosierdzia.

Jedyną osobą, która przystanęła przy rannym był pewien Samarytanin. Zaopiekował się poszkodowanym, zawiózł go do gospody, aby powierzyć go opiece jej właściciela, na czas gdy on będzie nieobecny.

Zapłacił za wszystko z góry, obiecując, że zwróci gospodarzowi, wszystko to co wyda ponad zostawiona sumę. Tylko Samarytanin potrafił okazać miłosierdzie, choć był przedstawicielem nacji, która była uważana przez Żydów za gorszą.

Pomoc Samarytanina była bezinteresowna, płynęła z jego wewnętrznej dobroci, jest to piękny wzorzec postępowania.

Dobro możemy odnaleźć nie tylko w historiach biblijnych, ale też mitologicznych. Wystarczy przypomnieć sobie mit o dobroczyńcy Prometeuszu.

Ulepił on człowieka z własnym łez, zmieszanych z gliną, dając mu dusze z iskier z rydwanu Słońca.

Tytan Prometeusz w swoim działaniu kierował się dobrem stworzonego przez siebie człowieka, dla którego chciał, jak najlepiej. Starał się, aby nie brakowało, dlatego wykradł bogom ogień, aby nauczyć człowieka jak z niego korzystać, aby już więcej nie musiał spożywać surowego mięsa i marznąć, nie potrafiąc się niczym ogrzać.

Prometeusz w swojej wielkiej dobroci, nauczył ludzi wielu pożytecznych umiejętności, sprawił, że człowiek przestał być bezradny i słaby, sam mógł decydować o swoim losie. Bardzo to zdenerwowało bogów, którzy zesłali na ziemie Pandorę, wręczając jej beczkę, wypełnioną samymi nieszczęściami, które po otwarciu beczki wysypały się na ludzi i na powrót uczyniły ich słabymi.

Prometeusz nie mógł znieść tak wielkiej krzywdy, jaką bogowie wyrządzili ludziom, dlatego postanowił się przeciwko nim zbuntować i ukarać ich za pomocą podstępu.

Bogowie rozłoszczeni postawą Prometeusza, postanowili surowo go ukarać, przykuli go do skał Kaukazu.

Jego cierpienia nie miały nigdy końca, gdyż codziennie przylatywał orzeł i wyjadał mu wątrobę, która wciąż odrastała. Za swoją niezmierną dobroć i poświęcenie został ukarany przez bogów, którzy nie potrafili zrozumieć jego bezinteresownej dobroci dla ludzi, która doprowadziła go do buntu przeciw bogom.

Piękno łączyło się z dobrem w akcie stworzenia świata. Bóg stwarzając świat, sprawiał bowiem, że wszystko co pojawiało się było nie tylko piękne, ale także dobre. Czynił to wszystko z miłości do człowieka, którego w tym świecie umieścił, po to, aby jako istota najdoskonalsza mógł panować nad wszystkimi innymi stworzeniami i korzystać z wszelkich płodów ziemi. Jednak człowiek nie potrafił docenić dobroci Boga i sprzeciwił się jego woli. Dał się skusić wężowi, zerwał i zjadł owoc z zakazanego drzewa poznania dobra i zła.

Wówczas Bóg, który bardzo kochał człowieka, musiał go wypędzić z pięknego ogrodu, Edenu. Życie człowieka nie miało od tej pory być już więcej takie łatwe i szczęśliwie, tak jak było w Edenie.

Miał odtąd poznać cierpienia i trudy, a jego życie miało zakończyć się powrotem do ziemi.

To jak bardzo ważna dla starożytnych była cnota i prawda możemy zauważyć, czytając "Króla Edypa", antyczną tragedię Sofoklesa.

Tytułowy bohater tej tragedii to Edyp, którego losy znane są także z legend tebańskich. Jego przeznaczeniem było zabić własnego ojca i poślubić matkę.

Kiedy jego rodzice dowiedzieli się, o tym od wyroczni delfickiej, postanowili pozbyć się syna.

Sądzili, że chłopiec nie żyje, ten jednak dzięki litości sługi Lajosa, Edyp dostał się zrządzeniem losu na dworze króla Koryntu. Chłopcem zaopiekowała się sama królowa, która traktowała go, jak swojego syna.

Kiedy Edyp dorósł udał się do wyroczni delfickiej, gdzie dowiedział się co jest jemu przeznaczone.

Nie chcąc narażać swoich rodziców, postanowił nigdy już nie wracać do Koryntu, sądził bowiem, że tamtejszy król i królowa są jego rodzicami. Udał się w drogę, w czasie podróży, zdarzyło się, że na jego drodze stanęli dworacy ze swoim panem, którzy bardzo zdenerwowali Edypa. Zabił ich wszystkich, nie wiedząc, że ów władca był jego prawdziwym ojcem, władcą Teb, Lajosem.

Nogi zaniosły Edypa do Teb, które były nękane przez Sfinksa, jako że Edyp pokonał potwora, został mu oddany tron tebański wraz z ręką Jokasty, wdowy po zmarłym władcy.

Edyp nie wiedział, że ta kobieta jest jego matką. Po wielu latach, gdy Edyp i Jokasta mieli już czwórkę dzieci, Teby zaczęły nawiedzać plagi.

Wówczas Edyp za wszelką cenę postanowił się dowiedzieć prawdy, poznać ich przyczynę. Wysłał swojego szwagra Kreona do wyroczni delfickiej, aby tam dowiedział się, co jest przyczyną gniewu bogów. Nie pragnął prawdy tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla ludu tebańskiego, dlatego gdy Kreon wrócił z wiadomością z Delf, Edyp chciał, aby mówił przy wszystkich.

Kreon powiedział, że bogowie gniewają się, ponieważ na ziemi tebańskiej przebywa zabójca Lajosa.

Edyp nie wiedział, że chodzi o niego. Z całych sił próbował dowiedzieć się kto zabił jego poprzednika na tronie tebańskim. Postanowił zapytać nieomylnego wieszcza Tyrezjasza.

Starzec nie chciał powiedzieć Edypowi prawdy, dlatego ten coraz to bardziej naciskał na wieszcza.

Kiedy w końcu Tyrezjasz powiedział mu prawdę, Edyp nie mógł w to uwierzyć.

Jednak w końcu Edyp zaczął rozumieć, że to naprawdę on jest zabójcą Lajosa, jednak nie chciał zataić prawdy i dalej sprawować władzę a Tebach.

Wręcz przeciwnie zarządził, aby sprowadzono jedynego świadka zbrodni, który od wielu lat przebywał na wsi.

Edyp dowiedziawszy się całej prawdy, sam na siebie postawił wyrok i chciał, aby wszyscy poznali prawdę. Oślepił się i postanowił opuścić Teby, tak aby więcej przez niego nie cierpiały.

Edyp był dobrym i sprawiedliwym człowiekiem, miłującym prawdę, jednak los okrutnie z niego zakpił, dlatego mimo, swojej prawości był skazany na klęskę.

Sokrates twierdził, ze najwyższym dobrem dla człowieka jest cnota, która może człowiekowi zapewnić szczęście. Jego zdaniem człowiek posiada intuicyjną wiedze, pozwalającą mu odróżniać dobro od zła.

Jeden z najznamienitszych filozofów starożytnych, Platon twierdził, że idea dobra, a więc i samo dobro jest na czele wszystkich wartości. Dobro jest tym z czego powstał świat i w całej swojej egzystencji, ciągle do dobra dąży. Według niego miłość była właśnie dążeniem duszy do dobra. Platon wypowiadając się o pięknie, twierdził, że najwyższe jest piękno duszy, które możemy odkryć dzięki pięknie ciała. To co fizyczne było więc drogą do duchowości.

Arystoteles nie szukał idei dobra, twierdził, że nie ma nic ponad dobro realne, dostępne bezpośrednio człowiekowi.

Dobro łączyło się zdaniem Arystotelesa nieodłącznie z rozumem, działanie rozumne może przynieść człowiekowi szczęście, które jest najwyższym dobrem dostępnym człowiekowi.

Postacie, które zapełniały utwory powstałe w okresie starożytnym, łączyły w sobie zazwyczaj piękno fizyczne z duchowymi cnotami.

Można tu przytoczyć choćby przykład Antygony, tytułowej bohaterki tragedii Sofoklesa.

Jest to piękna młoda dziewczyna, która słuchając głosu serca, rezygnuje z własnego szczęścia, wie bowiem, że musi wypełnić swoje obowiązki, które wobec brata i wobec bogów.

Sprzeciwia się rozkazowi tyrana Kreona, który zakazał pochówku jej brata Polinejkesa, uznając go za zdrajcę.

Antygona nie zważa na własne niebezpieczeństwo, na to, jak surowa kara może ją spotkać, decyduje się pochować Polinejkesa.

Wie, że w ten sposób zadość czyni również prawom boskim, które nakazują godny pochówek każdemu człowiekowi.

Antygona jest honorowa, nie zamierza błagać Kreona o przebaczenie, przyznaje się, do swego czynu, jest pewna swoich racji.

Kreon nakazuje zamurować ją żywcem w lochu, Antygona nie chcąc czekać na powolną śmierć popełnia samobójstwo. Tryumfuje zza grobu, gdy Kreon rozumie, jak wielki błąd popełnił.