W pierwszej połowie czterdziestych lat XIX wieku katastrofalnie pogłębił się stan zubożenia Polaków znajdujących się pod zaborem austriackim. Szalę dopełniły nieurodzaje i podtopienia w latach 1844-1845.

Polska szlachta zaczęła po cichu przymierzać się do zorganizowania powstania zbrojnego. Zasadniczym błędem było nie powiadomienie o wszystkim chłopów. Wieści o domniemanych planach zorganizowania powstania i ewentualnej późniejszej rewolucji doszły do Austriaków. Ci z kolei zdając sobie sprawę z niedoinformowania polskich chłopów, postanowili uknuć fortel.

Rozpuszczono wśród chłopów wiadomość, iż cesarz zamierza ich uwłaszczyć, natomiast szlachta bojąc się o swoje stanowiska pragnie wszystkiemu zapobiec. Jednocześnie przygotowania do powstania krakowskiego przybrały tempa i to zaczęło wydawać się coraz bardziej podejrzane.

Potrzeba było przywódcy, który poprowadziłby chłopów przeciwko szlachcie. Znalazł się też taki. Był nim Jakub Szela pochodzący ze Smarzowa. Zbrojne bandy napadały na dwory szlacheckie ziemi tarnowskiej, nowosądeckiej, sanockiej i po części jasielskiej. Grabiono i brutalnie mordowano całą szlachtę galicyjską. Siłę i ogrom napadów zwiększała nagroda pieniężna przyznawana przez Austriaków za głowy szlacheckie.

Tym sposobem Cesarz rozprawił się z powstaniem, praktycznie nie angażując własnego wojska. Po skończonej rabacji armia austriacka spacyfikowała chłopów. Pańszczyzny nie zniesiono. Jakub Szela został internowany i przesiedlony na Bukowinę.