W 1772 roku miał miejsce pierwszy rozbiór Polski. Ostatecznie znikła ona z mapy Europy w 1795 roku. Aby ją wskrzesić, naród polski stawał do walki zbrojnej. Decyzja o jej podjęciu wynikała najczęściej z porywu serca, z emocji, z uczuć. Czy dobrze się stało? Moim zdaniem nie. Uważam, że Polska więcej by zyskała, gdyby decyzjami o sposobach i formach walki o niepodległość rządził rozum i kalkulacja. A oto dowody:
24 marca 1794 roku wybuchło powstanie pod wodzą Tadeusza Kościuszki. Ci, którzy doprowadzili do jego wybuchu wierzyli, że potoczy się ono tak, jak zwycięska rewolucja francuska z 1789 roku. Niestety, mimo zwycięstwa pod Racławicami insurekcja została stłumiona przez wojska rosyjskie. Przy szturmie na Warszawę Rosjanie dokonali rzezi Pragi. Niedługo potem nastąpił trzeci rozbiór Polski, który pogorszył i tak złą sytuację Polaków.
Powstanie listopadowe: zapoczątkowane 29 listopada 1831 roku nieudanym szturmem na Belweder zakończyło się totalną klęską: armia polska, nieudolnie dowodzona przez kolejnych generałów, skapitulowała bezwarunkowo prawie rok od nieszczęsnej nocy listopadowej. W konsekwencji ziemie Królestwa Polskiego dotykają niespotykane dotąd represje: konfiskaty majątków, aresztowania, zsyłki, kontrybucja wojenna. Nie mówiąc już o ogromnych stratach w ludziach. Jedna nieprzemyślana decyzja, tyle kosztów. A przecież każdy rozsądny człowiek wiedział, że z rosyjskim imperium wygrać się nie da, przynajmniej nie takimi środkami, jakimi dysponowało Królestwo Polskie.
Powstanie styczniowe: zapoczątkowane 22 stycznia 1863 roku, tak jak powstanie listopadowe skończyło się całkowitą porażką. Nieliczne, rozproszone wojska polskie nie miały żadnych szans z regularną, zawodową armią carską. W dodatku wojna zaczęła się w momencie, gdy siły polskie nie były jeszcze gotowe. Pośpiech miał drogo kosztować: po upadku powstania zaczęła się rusyfikacja, zlikwidowano Królestwo Polskie, rozpoczęto prześladowania Kościoła katolickiego. Powróciły egzekucje (Romuald Traugutt), zsyłki na Syberię, długoletnie więzienia. Na Kresach Wschodnich wysiedlono dziesiątki polskich rodzin szlacheckich.
Uważam, że powstania przyniosły więcej szkody niż pożytku, że decyzje o ich rozpoczęciu były nieodpowiedzialne, bo nie było szans na powodzenie zrywów. Lepiej byłoby, gdyby podjęto próby rozmów, negocjacji, zawarcia ugody z zaborcami.